Za dostosowaniem naszego prawa medialnego do unijnych przepisów medialnych głosowały wszystkie kluby partyjne w Sejmie. Nowa ustawa medialna to po prostu wprowadzenie cenzury. Chwilowo owa cenzura nie objęła internetu i blogosfery, ale wiadomo, że od czegoś trzeba zacząć. Zresztą jeszcze zanim podpisano ową ustawę – na skutek zaniku resztek demokracji w naszym kraju najczęściej nie byliśmy w stanie zdobyć informacji o przyczynach takich a nie innych decyzji politycznych, nie mieliśmy bladego pojęcia o przeszłości osób aspirujących do najwyższych stanowisk w państwie, a nawet niewiele wiedzieliśmy o tych, którzy już dzierżą władzę. Przygotowując się więc do tej pięknej chwili, kiedy ocenzurują nam internet, powinniśmy powoli wyrabiać sobie umiejętności, jakie w czasach komuny posiadał każdy normalny obywatel. Bowiem na szczęście pozostawiono nam […]
Za dostosowaniem naszego prawa medialnego do unijnych przepisów medialnych głosowały wszystkie kluby partyjne w Sejmie.
Nowa ustawa medialna to po prostu wprowadzenie cenzury.
Chwilowo owa cenzura nie objęła internetu i blogosfery, ale wiadomo, że od czegoś trzeba zacząć.
Zresztą jeszcze zanim podpisano ową ustawę – na skutek zaniku resztek demokracji w naszym kraju najczęściej nie byliśmy w stanie zdobyć informacji o przyczynach takich a nie innych decyzji politycznych, nie mieliśmy bladego pojęcia o przeszłości osób aspirujących do najwyższych stanowisk w państwie, a nawet niewiele wiedzieliśmy o tych, którzy już dzierżą władzę.
Przygotowując się więc do tej pięknej chwili, kiedy ocenzurują nam internet, powinniśmy powoli wyrabiać sobie umiejętności, jakie w czasach komuny posiadał każdy normalny obywatel.
Bowiem na szczęście pozostawiono nam nasze całkowicie odpolitycznione media.
Wystarczy więc sięgnąć po, za przeproszeniem, GW, albo inną polskojęzyczną, okupacyjną szmatę.
Jeżeli nasi całkowicie niezależni dziennikarze oraz zaproszone przez nich na łamy autorytety mieszają interesujący nas temat z błotem insynuując pomysłodawcom najnikczemniejsze pobudki i przewidując przerażające skutki w razie jego urzeczywistnienia – jesteśmy za.
Jeżeli z całą mocą dementują jakiś fakt, obrzucając inwektywami tych, którzy ośmielili się go podać – wiemy, że to prawda.
Jeżeli daną postać byliby skłonni wysłać do psychiatryka, a nawet wyrażają nadzieję, że jedyna szansa dla naszej nieszczęśliwej ojczyzny w jej jak najszybszym zejściu śmiertelnym – już wiemy na kogo głosować.
Myślę, że w miarę coraz szybszego pochodu naszego kraju ku świetlanej przyszłości zaplanowanej dla nas przez okupantów wewnętrznych i zewnętrznych – coraz częściej będziemy mogli rozpoznawać rzeczywistość tylko tą metodą.