Pan Piotr Balkus na swoim blogu na salonie24 wezwał do powieszenia Donalda Tuska. Zdaje się (a przynajmniej bardzo chcę w to wierzyć), że nie w sensie dosłownym ale jednak w formie prowokacji. A jeżeli ktoś się bierze do prowokacji powinien brać pod uwagę to, że kogoś sprowokuje. I tak się stało. Odzew był równie szybki co mocny. Prokuratury, komisje, liczne wypowiedzi tego czy owego, notki na salonie, płomienne obrony i płomienne potępienia. Ale nie pisałbym o tych głupotkach gdyby nie to, że potrzebne mi to do pewnego uogólnienia. To co się wokół opisanego wyżej zdarzenia dzieje, dowodzi bowiem (takich dowodów jest mnóstwo ale ten dość poręczny) dekadencji sporu politycznego z jakim dziś w Polsce mamy do czynienia. Sporu, […]
Pan Piotr Balkus na swoim blogu na salonie24 wezwał do powieszenia Donalda Tuska. Zdaje się (a przynajmniej bardzo chcę w to wierzyć), że nie w sensie dosłownym ale jednak w formie prowokacji. A jeżeli ktoś się bierze do prowokacji powinien brać pod uwagę to, że kogoś sprowokuje. I tak się stało. Odzew był równie szybki co mocny. Prokuratury, komisje, liczne wypowiedzi tego czy owego, notki na salonie, płomienne obrony i płomienne potępienia. Ale nie pisałbym o tych głupotkach gdyby nie to, że potrzebne mi to do pewnego uogólnienia.
To co się wokół opisanego wyżej zdarzenia dzieje, dowodzi bowiem (takich dowodów jest mnóstwo ale ten dość poręczny) dekadencji sporu politycznego z jakim dziś w Polsce mamy do czynienia. Sporu, w którym chyba przestało już o cokolwiek chodzić. Sporu, który przeniósł się już dawno ze sfery logiki w sferę emocji a ostatnio ze sfery emocji przeniósł się w sferę kompulsywnych odruchów. Kiedy jedna strona czuje potrzebę ataku drugiej nie musi już w gruncie rzeczy szukać jakiejś logicznej czy choćby emocjonalnej podstawy. Wystarczy jej jakieś absurdalne porównanie z Egiptem (zdarza się częsciej niż w rzeczonej salonowej notce) lub zgoła żadna. Taki tik nerwowy. Druga strona, choćby atak był nie wiedzieć jak groteskowy koniecznie musi odpowiedzieć na niego z pełna powagą. Jakby dostała niepowstrzymanej czkawki. Odruchom tym towarzyszą niekontrolowane drgawki w postaci obron i ataków, które niezależnie od każdej możliwej do przyjęcia logiki występują zawsze wg. schematu "bronimy Swojego – atakujemy Obcego".
I tak kiedy Palikot mówił (też przecież w sposób niby-żartobliwy a w gruncie rzeczy po prostu głupi i prymitywnie prowokacyjny) o patroszeniu Jarosława Kaczyńskiego oczywiście atakowany był przez zwolenników Jarosława i broniony przez jego wrogów. Kiedy zaś Piotr Balkus mówi o wieszaniu Tuska jest dokładnie odwrotnie. Trudno to nawet nazwać moralnością Kalego ponieważ zakładałoby to jakąś logiczna kalkulację. To się odbywa na poziomie odruchów. Czy polityczny konflikt, który zresztą jest w system demokratyczny jakoś tam wbudowany może ulec większej degradacji? Wydaje mi się, że nie. Dlatego mam nadzieję, że niezależnie od tego jak długo ten jego etap "rozwoju" potrwa będzie to etap ostatni.