*dymani poDMIEŃCY , b.poLSKA

 

 

Odnażdy, w  pewnym małym kraiku oczekiwano wizyty Jego Ekscelencji Ambasadora z Kraju Bardzo Dużego.

Władca tego kraiku nie miał prawa nazywać się suwerennym królem, ale miał tytuł książęcy. Bardzo zależało mu na jak najlepszych relacjach z Bardzo Dużym Krajem, więc wyprawił wielkie przyjęcie na cześć JE Ambasadora. 

Na przyjęcie przyjeżdża Ambasador. Chwilę słucha przemowy powitalnej, po czym zdejmuje spodnie i sadza wielkiego soczystego kloca na środku stołu, między indykiem a łososiem. Zakłada spodnie i się bez słowa patrzy. Obserwuje.

Cała sala pełna lokalnych arystokratów jest w szoku. Wszyscy milczą, nikt nie wie co zrobić, czekają na reakcję księcia. Książę też w szoku, chwilę myśli, siada do obiadu i udaje, że nic się nie stało. Soczysta kupa pozostaje na swoim miejscu do końca przyjęcia. Po przyjęciu książę nakazuje służbie kupę umieścić w kryształowym wazonie w jednej z sal pałacowych. Pod wazonem każe umieścić tabliczkę z inskrypcją "Dar od Szanownego Gościa, JE Ambasadora Kraju Bardzo Dużego. Pachnący symbol pojednania między naszymi narodami." 

Pytacie się, o co chodzi?

Księciu tak bardzo zależało na dobrych stosunkach z Bardzo Dużym Krajem oraz TAK zdawał sobie sprawę z dysproporcji siły, że przełknął zniewagę, a nawet nazwał ją prezentem. Może miał wypowiedzieć wojnę? Wiedział, że nie może tego zrobić, bo jest bezsilny. Ani nie miał możliwości, ani chęci! Musiałby zrezygnować ze swojego pierwotnego celu, poprawy stosunków dyplomatycznych. 

Bardzo Duży Kraj pokazał, że może znieważyć ten mały kraj i nic się nie stanie. To było działanie pokazowe, dające wszystkim sąsiadom do zrozumienia, że ten mały kraj jest teraz wasalem kraju dużego. Jest jego suką. Bardzo Duży Kraj, gdy będzie chciał, to zrobi z małym kraikiem wszystko. Od czasu do czasu będzie mu spuszczać łomot, żeby pokazać, kto ma szacun na dzielni, a kto robi lodzika za darmo. Taki efekt demonstracyjny ma dużą wartość.

Swoją drogą, kto szanuje kraj, który pozwala swoje flagi wsadzać w kupy?