Jego niespodziewana śmierć zaskoczyła wielu obserwatorów sceny społeczno – politycznej w Polsce. Józef Szaniawski jest wymieniany odtąd w szeregu osób, które w związku z tragedią smoleńską straciły życie w dziwnych i tajemniczych okolicznościach. Co wiemy o życiu i działalności profesora?
W latach 1970 – 1985 był redaktorem PAP w Warszawie – podają Wikipedia, "Rzeczpospolita" i "Nasz Dziennik". – Trzy lata później nawiązał konspiracyjną współpracę z Radiem Wolna Europa, któremu przesłał kilkaset nieocenzurowanych depesz. W 1985r. został aresztowany i fałszywie oskarżony o współpracę z CIA. Sąd wojskowy skazał go na 10 lat więzienia, z którego wyszedł w grudniu 1989 roku, gdy rządził T. Mazowiecki. Został uznany przez Sąd Najwyższy za ostatniego więźnia politycznego PRL.
Pamiętamy profesora, z jakim zaangażowaniem pełnił funkcję pełnomocnika płk. Ryszarda Kuklińskiego. Józef Szaniawski przyczynił się do rehabilitacji bohaterskiego pułkownika oraz popularyzacji jego misji w swych książkach i bardzo licznych artykułach. Założył w Warszawie Izbę Pamięci płk. Kuklińskiego i opiekował się nią do swej śmierci. Został pochowany na Powązkach obok zmarłego w czerwcu br. gen. Sławomira Petelickiego.
Czytałem liczne artykuły J. Szaniawskiego, publikowane m.in. w "Tygodniku Solidarność", "Gazecie Polskiej" czy w "Naszym Dzienniku". Nie dostrzegłem fałszywych tonów w publikacjach i telewizyjnych wypowiedziach profesora, więc byłem zaskoczony, gdy w ostatnim numerze tygodnika "Uważam Rze" przeczytałem felieton "Fujneralia III RP", napisany przez Waldemara Łysiaka, którego teksty cenię również wysoko.
Felietonista, posiłkując się danymi z książki "Być szpiegiem" (1994r.), napisanej przez Krzysztofa Dubińskiego i Iwonę Jurczenko, informuje nas, że Józef Szaniawski był:
— nauczycielem kadr MSW w okresie PRL;
— aktywnym członkiem Towarzystwa Przyjaźni Polsko – Radzieckiej (TPPR);
— właścicielem 'lokalu’ otrzymanego od MSW;
— dobrym znajomym i beneficjentem szefa MSW, gen. Mirosława Milewskiego;
— obrońcą tezy o słuszności wprowadzenia stanu wojennego.
Waldemar Łysiak cytuje fragmenty listu napisanego w celi więziennej przez Szaniawskiego do ówczesnego szefa WSW. Czytamy m.in.: "Jeśli to możliwe, to chcę współpracować z WSW przeciwko wrogom Polski Ludowej, w tym zwłaszcza przeciwko wywiadowi amerykańskiemu i przeciwko opozycji wewnętrznej".
Pisze W. Łysiak, że J. Szaniawski "nigdy publicznie nie negował i nie oprotestował [informacji zawartych w w/w książce – przypis ZB], mimo że były powtarzane później przez rozmaitych publicystów". – Czy to jest stuprocentowy dowód? Może Szaniawski nie chciał odnosić się do treści obraźliwych lub niewygodnych ("psy szczekają, karawana idzie dalej")?
Należał J. Szaniawski do TPPR? – To była 'głupota czy konieczność’? Chyba jednak nie przestępstwo. Itd., itd. Jeszcze ekspiacja wchodzi w rachubę i chęć naprawy błędów lub po prostu potrzeba działania w nowych warunkach (prof. Paweł Wieczorkiewicz, gen. Sławomir Petelicki, red. Marek Król, sędzia Andrzej Kryże).
Notka ta była wielokrotnie poprawiana i uzupełniana. Niełatwo się mówi o tak zasadniczych sprawach, jak ocena działania osoby, która wiele znaczy(ła) w naszym życiu publicznym. Pewne spostrzeżenia związane z tą sprawą opisałem w poprzedniej notce; link – http://zygumntbialas.nowyekran.pl/post/78752,zbyt-czesto-prawica-unicestwia-sie-sama -. Czy to są słuszne uwagi, ocenią (może) Czytelnicy.