Dwa dni w Rosji
05/09/2012
448 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Głównym tematem zeszłotygodniowej tzw. grupy roboczej Delegacji Parlamentu Europejskiego i rosyjskiej Dumy, która odbyła się w Petersburgu, było społeczeństwo obywatelskie i prawa człowieka.
To tematy, o których chciałbym rozmawiać ze stroną rosyjską podczas każdego spotkania, gdyż pod rządami Putina sytuacja przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego i opozycjonistów jest z każdym dniem trudniejsza. Spotkania grupy roboczej były podzielone na panele, podczas których mieliśmy okazję wymienić poglądy zarówno z przedstawicielami organizacji prorządowych, jak i całkowicie niezależnych organizacji pozarządowych.
Rosjanie przez cały czas trwania dyskusji próbowali przenieść ją z terenu rosyjskiego na sytuację organizacji pozarządowych w Unii Europejskiej i różnych modeli w niej obowiązujących, jednak ja i moi koledzy i koleżanki europosłowie stale przypominaliśmy między innymi o uchwalonym przez Dumę prawie, które uznaje organizacje pozarządowe, otrzymujące finansowanie z zagranicy, za "zagranicznych agentów". Staraliśmy się uzyskać od strony rosyjskiej odpowiedź na pytanie o motywację zaostrzenia prawa dla organizacji społeczeństwa obywatelskiego, co jednak było zbywane milczeniem lub przenoszeniem ciężaru na inne zagadnienia, takie jak próby zdefiniowania samego pojęcia "społeczeństwa obywatelskiego". Współprzewodniczący naszej delegacji ze strony Dumy, Andriej Klimow, zagłębiał się w definicje rozpoczynając od Arystotelesa, a kończąc na Władimirze Putinie. Nie brakowało też padających z jego ust stwierdzeń, że bez rosyjskiego społeczeństwa obywatelskiego nie byłoby w Rosji rewolucji październikowej czy opinii, że w Unii Europejskiej czas społeczeństwa obywatelskiego dobiegł końca. Takich właśnie wykładów przyszło mi tam słuchać.
W trakcie dyskusji parlamentarzyści europejscy próbowali wskazać na te elementy życia w Rosji, które oddalają ten kraj od zachodnich standardów, jak na przykład utrudnianie, a wręcz zakazywanie publicznych wypowiedzi przeciwników obecnej władzy czy ograniczanie i represjonowanie organizacji pozarządowych. Ustawodawstwo rosyjskie dotyczące NGO nie pozwala Rosjanom czuć się wolnymi. Jest to kuriozum, że parlamentarzyści wybierani przez ludzi odbierają im wolność. W trakcie mojego wystąpienia, zwróciłem uwagę na warunki konieczne powstania i istnienia społeczeństwa obywatelskiego, które – w mojej ocenie – w Rosji nie są zagwarantowane, a mianowicie: wolne i uczciwe wybory oraz wolne media. Przypomniałem, iż w grudniowej rezolucji PE uznaliśmy, że wybory do Dumy były "not free and not fair", dostrzegliśmy wiele fałszerstw wyborczych oraz kompletną dominację mediów popierających "Jedną Rosję". Co więcej, sami przedstawiciele Dumy przyznają, że wybory w Rosji były w niektórych miejscach sfałszowane. Rosjanie mają takie samo prawo, jak my, aby żyć w demokracji, a obecnie ci, którzy chcą wolności siedzą w więzieniu (jak na przykład Chodorkowski), a ci, którzy walczą z korupcja nie żyją (smutny przypadek Magnitskiego). Moje wystąpienie bardzo nie podobało się naszym rosyjskim partnerom, ale jakoś będę musiał z tym żyć..
Chciałbym też wspomnieć o tym, że nie wszyscy członkowie delegacji PE byli tak jednomyślni w ocenie sytuacji w Rosji i UE, gdyż jeden z MEP-ów z grupy socjalistów podzielił się obserwacją, iż na Litwie występują podobne problemy dla społeczeństwa obywatelskiego, jak w Rosji. Zrównał on kłopoty z edukacją i emigracją Litwinów z prześladowaniami, karami więzienia, katowaniem na śmierć, które w ostatnich latach obserwujemy w Rosji.
W odpowiedzi Andriej Klimow próbował przekonać parlamentarzystów, że nowe prawo wymierzone jest w organizacje pozarządowe, które są zaangażowane politycznie i takowe już nie mogą być finansowane ze środków zagranicznych. Przytoczył również całą listę typów organizacji, które mogą nie podlegać temu prawu, jednakże na pytanie czy w przypadku rozpoczęcia przez nich kampanii społecznych, np. zwracających uwagę na problem bezdomności, nie będą podlegać już zapisom dotyczącym organizacji politycznych, nie umiał konkretnie odpowiedzieć. Problem interpretacji oraz braku precyzyjnej wykładni prawa będą z pewnością wykorzystywane do walki z opozycją.
Poza oficjalnym programem spotkań udało mi się w czwartkowy wieczór zorganizować nieformalne spotkanie z przedstawicielami organizacji pozarządowych z Petersburga. W tym spotkaniu udział wzięli: Andrey Kalikh – przedstawiciel rosyjskiej organizacji „Centrum Rozwoju Praw Człowieka i Demokracji”, szef programu dotyczącego korupcji i praw człowieka; Borys Pustyniew i Yurij Vdovin, organizacja "Obywatelska kontrola"; Ella Michajłowna Poliakowa – Żołnierskie matki Petersburga; Аleksandr Karpow, obrońca praw człowieka, ekolog, centrum analiz EKOM; Igor Kucherenko i Igor Karlińskiz organizacji Bellona Dzmitrij Dubrowskij – obrońca praw człowieka, historyk i ekspert ds. stosunków międzynarodowych, wykładowca na Uniwersytecie Państwowym w Petersburgu Anna Orłowa – przewodnicząca zarządu Centrum rozwoju organizacji społecznych. W spotkaniu wzięli też udział europosłowie oraz dyrektor departamentu rosyjskiego w Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych. Jestem bardzo zadowolony z przebiegu spotkania, gdyż w nieformalnej atmosferze, bez udziału przedstawicieli władz federalnych i regionalnych mogliśmy wymienić uwagi z tymi, którzy codziennie doświadczają utrudnień ze strony władz rosyjskich.
Drugiego dnia w ramach oficjalnego programu mieliśmy okazję wymienić poglądy między innymi z przedstawicielami organizacji "Memoriał" czy "Citizens watch". Formuła spotkania, zaproponowana przez współprzewodniczącego delegacji, pana Klimowa, przewidywała prezentację kolejnych przedstawicieli organizacji pozarządowych, a następnie dyskusję. Ku mojemu zdziwieniu, po każdym wystąpieniu przedstawiciela organizacji pozarządowych, Andriej Klimow zabierał głos i tłumaczył zgromadzonym, co przedmówca miał na myśli lub jak naprawdę wygląda sytuacja w Rosji. Po trzecim takim wystąpieniu poprosiłem o udzielenie głosu i zażądałem, aby przewodniczący albo pozwolił innym na skomentowanie jego wyjaśnień lub aby powstrzymali się od prób wyjaśniania zawiłości sytuacji w Rosji. Do mojego apelu przyłączyli się też inni europoslowie, co pozwoliło nam wysłuchać wystąpień bez dodatkowego komentarza. Ciekawym punktem dyskusji była sprawa rozliczeń z przeszłością poruszona przez niemieckiego eurodeputowanego. Przypomniał on, że Niemcy potrzebowali kilkudziesięciu lat i sporych nakładów finansowych, aby uporać się z dziedzictwem narodowego socjalizmu, natomiast w Rosji proces ten praktycznie nie został w ogóle rozpoczęty, co ma z pewnością wpływ na postawę społeczeństwa rosyjskiego i aprobatę niektórych działań władz. Zapytałem przedstawiciela organizacji "Memoriał", jak finansowana jest działalność jego organizacji, która polega na dochodzeniu do prawdy o historii i zbrodniach w Rosji. Okazało się, że 20% grantów otrzymują oni od państwa rosyjskiego, a 80% pochodzi z zagranicy. Strona rosyjska nie potrafiła odpowiedzieć jednoznacznie, czy ten fakt czyni z "Memoriału" agentów obcych państw.