Kilka pogrypowych refleksji.
Jako że padłem ostatnio ofiarą tej już epidemii, to i czasu miałem trochę więcej niż zwykle na przemyślenia i refleksje.Swego czasu toczyłem bój z kobietą o wielkość i wygląd nowego okna w naszej kuchni.Byłem pewien,że najlepsze byłoby niewielkie okno z podziałem na dwa niezależnie mogące się otwierać skrzydła,moja małżonka optowała jednak za wielkim jednym oknem jako niepodzielną taflą.Nie korzystaliśmy z rad firm wstawiających stolarkę budowlaną.Dyskusja na różnego rodzaju argumenty i racje trwała kilka dni.W końcu opcja dużej jednorodnej tafli została przeforsowana,uległem z uwagi na fakt,iż kuchnia to jednak rewir mojej małżonki.Po czasie śmiało mogę powiedzieć,że dobrze zrobiłem.Kompromis jest sztuką przetrwania małżeństwa.
Kiedy obserwuję wysyp milionów inicjatyw mających w nazwach człon składający się ze słowa "narodowy"tedy zastanawiam się zawsze, ile pozostaje tego "narodowego sosu"po starciu z brudnym talerzem polskiej polityki?
Jak zwykle na sukces,który zaistniał szykuje się wielu ojców.Każdy chce coś ugrać dla siebie,odsuwając za plecy to co jest istotą sprawy,kopiąc pod stół potrzeby kraju i narodu.Postepowanie takie stało się naszą narodową specjalnością.W tym świecie miliona inicjatyw, nie może powstać nic znaczącego,mogącego wpłynąć na obecną sytuację.Dlaczego nikt nie ustepuje z pola własnych interesów dla dobra przeciez znacznie wartościowszego ogółu?Samoluby i egoiści?
Jeśli obozy narodowe nie znajdą kompromisu,tak istotnego jak w małżeństwie,to już teraz mogą zająć się czymś innym.Tylko scalenie milionów inicjatyw,idei,myśli,koncepcji w jedną kompromisową myśl narodową może coś ruszyć,tylko to.Należy ustanowić kanon,wewnetrzną Konstytucję posiadającą najważniejsze cechy niezbedne do zjednoczenia całości żywiołu narodowego,aby skupić go w jeden organizm podległy jednemu wspólnie wybranemu gremium.Każdy przywódca lub przywódcy muszą mieć świadomość,że uporczywe domaganie się realizacji li tylko ich partykularnych i mało ważnych postulatów jest dobrowolną alienacją z ruchu.Brak zgody na porozumienie ponad sztucznymi podziałami jest działeniem na szkodę Ojczyzny,która pozbawiana zyciodajnego tlenu samostanowienia, zostanie zaduszona fałszywą ideologią masońsko-liberalną.
Jednak gdyby to wszystko miało się nie powieść, broni składać nie wolno.Pozostanie jednak wtedy wypracować takie metody,które pozwolą przechować najcenniejsze treści i wartości narodowe dla przyszłych, mądrzejszych pokoleń.które przyjdą po nas,kiedyś.Niech tymi wartościami będą te,które na przestrzeni wieków pozwoliły przetrwać Polsce w tym trudnym świecie,a są to:BÓG.HONOR,OJCZYZNA.
I powtarzam jeszcze raz,każdy komu nie obce jest to państwo i ten naród, musi powrócić do tego czego nauczał Jan Paweł II,trzeba odsłuchać to co mówił i wprowadzać w czyn.Dziś Polska umiera z powodu braku autorytetów,zostaliśmy intelektualnie i mentalnie ścięci do jednakowej wysokości, tak by nie wystawać za bardzo i nie zawadzać księciowi ciemności,którego wszystkie odwody zostały rzucone do walki.Wypowiedzi największej sławy autorytetów-egzorcystów to potwierdzają,ta walka trwa.
Apostazja wg.Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej jest tajną bronią rzuconą przez mrocznych na barki Kościoła.Być może taka jest wola nieba,jednak my zostaliśmy zobowiązani stać po jasnej stronie mocy.
Należy zgodzić się z prof.Zybertowiczem,że to Kościół powinien,choćby z racji historycznych,przewodzić wytyczeniu szlaku do pełnej naprawy państwa,cóż począć jednak kiedy Kościół nie jest gotów?
Paradoksalnie to co w Kościele jest najmniejsze, to co jest na dole, to jest najzdrowsze.Im wyżej tym gorzej.
A od tego proponuję zaczynać:
"bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych"