Kilka dni temu opublikowałam poniższy felieton śp. Profesora Józefa Szaniawskiego w Polecankach – ze świadomością, że jest to tekst przełomowy. —- otrzymałem mailem
Niewiele jest w Polsce osób, które potrafią – i przede wszystkim mają odwagę – nazywać rzeczy po imieniu. Artykuł ten zawiera prawdy niby dla wielu z nas oczywiste, ale pozostawały one dotychczas niewyartykułowane w sposób tak klarowny. I dlatego od razu też dodałam tekst do listy swoich ulubionych Polecanek. I choć nie jest to ostatni felieton opublikowany Prof. Szaniawskiego, to jest on bardzo ważny. Myślę, że można go czytać jako duchowy testament tego WIELKIEGO POLAKA.
I teraz do nas należy wypełnienie tego testamentu. Przede wszystkim poprzez udział w Marszu w obronie TV Trwam 29 września br. Ale nie tylko… Również przez konsekwentne głoszenie tych wartości (i wierność im), o które miał odwagę upominać się Prof. Szaniawski. I oby nam również tej odwagi i determinacji starczyło do końca.
Zawsze zdarzają się wypadki, w których giną ludzie, tudzież samobójstwa… Ale ich ostatnie nagromadzenie w odniesieniu do osób niewygodnych dla władzy (Andrzej Lepper, który zwierzył się red. Sakiewiczowi że boi się o swoje życie, gen. Sławomir Petelicki, ks. Tadeusz Kiersztyn i wielu innych) jest porażające. I myślę, że to nie spiskowa teoria dziejów zwykła a logika (zależność przyczynowo-skutkowa) narzuca wątpliwości, czy to wszystko to na pewno czysty przypadek. Jeśli zaś nie jest to kolejna śmierć przypadkowa, to tym bardziej niech wybrzmią po raz kolejny (i nie ostatni) te kluczowe słowa śp. Prof. Szaniawskiego:
Obudź się, Polsko!
Dokładnie za miesiąc, 29 września 2012 r., ma się odbyć w Warszawie drugi ogólnopolski marsz w obronie wolnych mediów, ale zarazem przeciwko tym, którzy źle, nieudolnie i nieuczciwie rządzą państwem.
Od początków naszej cywilizacji ludzie, tworzyli państwo. W celu obrony człowieka, jego dobra. Gdy państwo odrywa się od obywateli i zapomina, kto i po co je stworzył, znika motyw uzasadniający jego istnienie. Takie państwo ulega rozkładowi i upada. Dla takiego państwa istnieje tylko jedna droga ratunku – dyktatura. Takie państwo to dla obywateli wróg.
Co robić, gdy państwo krzywdzi? Gdy państwo nie pamięta, po co powstało, obywatele wychodzą na ulice. "Tuskobus", którym krążył rok temu po całej Polsce premier i jego ekipa, stał się symbolem wyborczego oszustwa. Ostatnie protesty pokazują, że Polacy są mądrzejsi, niżby niektórzy chcieli i oczekiwali.
W Polsce powoli kończy się trwająca już zbyt długo epoka, kiedy rządzący III RP działali w myśl zasady "obiecanki cacanki, a głupiemu radość". Oczekiwania obywateli są dzisiaj dużo wyższe niż przysłowiowa kromka chleba z masłem, kiełbasa wyborcza, a nawet benzyna do samochodu. Ludzie nie chcą, by rządy nad nimi sprawowali politycy głupi, nieodpowiedzialni, fałszywi do szpiku kości, a nade wszystko nieudolni – wystarczająco sprytni, by zdobyć władzę, ale żałośnie nieskuteczni w jej sprawowaniu.
Sprawa Telewizji Trwam już dawno wykroczyła poza granice zwykłego sporu administracyjnego, których pełno w Polsce, tak jak w każdym źle rządzonym państwie. Milionowe protesty jak Polska długa i szeroka pokazują, że w tle dyskryminacji katolickiej telewizji jest pytanie – czyja Polska i jaka Polska?
Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. I niewątpliwie tę burzę wywołała decyzja KRRiT oraz jej betonowe stanowisko w sprawie Telewizji Trwam. Protesty przeciw decyzji KRRiT mają coraz bardziej charakter obywatelskiego nieposłuszeństwa przeciwko państwu Platformy Obywatelskiej. To państwo, rządzone od pięciu lat przez PO, nawet jeżeli nie jest jeszcze totalitarne, to z pewnością jest represyjne i nieżyczliwe wobec własnych obywateli. To państwo dzieli ludzi na swoich i na obywateli drugiej kategorii, których liczba rośnie. W realiach XXI wieku toczy się w Polsce walka o wolność słowa i pluralizm, o równość wobec prawa, walka z dyskryminacją. Doświadczenie historyczne uczy, że wolności słowa i wolności w ogóle rządzący nigdy nie dają społeczeństwu dobrowolnie. Wolność należy wywalczyć. Nie da się oddzielić wolności słowa od wolności państwa, wolności narodu, wolności społeczeństwa, praw człowieka, pluralizmu, wolności sumienia. Te wolności są ze sobą integralnie powiązane, a jeżeli brakuje chociaż jednej z nich, to nie ma wolności w ogóle. A wtedy nie istnieje demokratyczne państwo. Takie fundamentalne zasady legły u podstaw utworzenia Stanów Zjednoczonych 4 lipca 1776 roku. To właśnie w USA po raz pierwszy w historii uznano, że media są władzą – obok władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Co więcej, jeden z ojców założycieli USA, a zarazem prezydent Ameryki Tomasz Jefferson, wprost twierdził, że media, wówczas prasa, są pierwszą władzą w demokratycznym państwie, bowiem najważniejszą wolnością jest wolność słowa: "Gdybym musiał zdecydować, czy lepiej, byśmy mieli rząd, a nie mieli prasy, czy mieli prasę, a rządu nie mieli – bez wahania wybrałbym drugie rozwiązanie".
Nie ulega wątpliwości, że sprawa Telewizji Trwam zintegrowała miliony Polaków. W dodatku jest to ta część społeczeństwa, którą można określić jako świadomą, aktywną i zatroskaną o Polskę, o wolność, wolność słowa, demokrację i o najważniejsze wartości, a nie tylko o prywatę i urządzanie się na co dzień. Gołym okiem widać, że od upadku komuny, od upadku totalitarnego państwa PRL – nie było w Polsce takich protestów. To z pewnością są największe manifestacje XXI wieku w Rzeczypospolitej, a ich absolutnie ideowy charakter powinien być dla tych, którzy źle rządzą Polską, już nie dzwonkiem alarmowym, ale dzwonem na trwogę.