Drzwiami przytrzaśnięta pamięć…
13/03/2011
302 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
Zatrzaśnięte drzwi to symbol niepamięci. Niedawno dowiedziałem się co się stało z drzwiami na których niesiono ulicami Gdyni Zbyszka Godlewskiego, pierwowzór Janka Wiśniewskiego ze słynnej ballady. I skojarzyło mi się , jak trzaśnięcie drzwiami zamyka pamięć, tak dziś zatrzaśnięto już tak naprawdę pamięć o polskich grudniach. A ja tak mocno te grudniowe dni pamiętam… Pamiętam ten dzień z 1970, kiedy jako przestraszony przedszkolak ciągnięty za rękę przez dziadka mijałem komitet PZPR a za plecami miałem tłum ludzi niosących obraz Matki Boskiej, z boku słyszałem strzały i dusił mnie gaz. A, że mieszkałem od tegoż komitetu jakieś 100 m, to czułem ten gaz w płucach i słyszałem okrzyki jeszcze długo, bardzo długo. Potem były ciche rozmowy rodziców, sąsiadów, czarne, […]
Zatrzaśnięte drzwi to symbol niepamięci. Niedawno dowiedziałem się co się stało z drzwiami na których niesiono ulicami Gdyni Zbyszka Godlewskiego, pierwowzór Janka Wiśniewskiego ze słynnej ballady. I skojarzyło mi się , jak trzaśnięcie drzwiami zamyka pamięć, tak dziś zatrzaśnięto już tak naprawdę pamięć o polskich grudniach. A ja tak mocno te grudniowe dni pamiętam…
Pamiętam ten dzień z 1970, kiedy jako przestraszony przedszkolak ciągnięty za rękę przez dziadka mijałem komitet PZPR a za plecami miałem tłum ludzi niosących obraz Matki Boskiej, z boku słyszałem strzały i dusił mnie gaz. A, że mieszkałem od tegoż komitetu jakieś 100 m, to czułem ten gaz w płucach i słyszałem okrzyki jeszcze długo, bardzo długo. Potem były ciche rozmowy rodziców, sąsiadów, czarne, obolałe plecy sąsiada spałowanego za to , że wyszedł do kolegi po drugiej stronie ulicy po godzinie milicyjnej. Ten strach dziecka i dusząca cisza dorosłych wokół. Pamiętam starsza kobietę, w centrum miasta zatrzymaną przez milicjanta , który pałką grzebał jej w siatce z zakupami, czym tak ją w końcu zdenerwował, że walnęła go w hełm butelka mleka. Pamiętam to wylewające się mleko i pamiętam miny ludzi wokół – owszem nie krzyczących, ale z taką zimną złością w oczach, z taką determinacją – dobrze ci tak, kiedyś będziecie wisieć za nasze krzywdy…
Pamiętam czołgi stojące i pamiętam kiedy jeden wystrzelił, pamiętam brzęk pękających wybitych szyb na chodnikach i krzyk ludzi; a ja akurat byłem znowu z dziadkiem na spacerze..cóż – odważny był ten mój dziadek, ciągający po ulicach kilkuletniego szczyla i szepcący do ucha „widzisz to zapamiętaj…”
Potem pamiętam 1981. Telewizor zaśnieżony i szumiący, po chwili Jaruzelski i panika domowych kobiet. Płacz i determinacja – jedziemy z ojcem zobaczyć na miasto co się dzieje. Kolumny wojska jadącego z koszar do Gdańska, blokady , śnieg i mróz a na ulicach o dziwo sporo ludzi o zaciętych twarzach. Potem szkolne ferie i codzienne słuchanie Wolnej Europy, a wokół aresztowania, tego zatrzymali, ten siedzi, ten zaginął i nie wiadomo – ukrywa się, czy już go nie ma…
Pamiętam coś, co utkwiło mi w głowie chyba do końca życia – w czasie solidarnościowego festiwalu, czystym przypadkiem trafiłem na chwilę, kiedy na ścianie siedziby Solidarności zawieszano tablicę z nazwą związku, oklaski i śpiewaną Rotę. Chwilę później tłum na odsłonięciu pomnika poległych w 1970. I pamiętam ten grudniowy dzień 1981 kiedy zomowcy łomami zrywali tą tablicę i wrzucali do służbowej Nyski, a wokół żywego ducha – i te ich oczy zamazane nie wiem – wódką czy prochami, patrzące na mnie jak na kogoś, kogo nie wiadomo – zamknąć czy od razu zastrzelić…
Potem był kolejny grudzień – pochód trójmiejską aleją, strzały petardami w wagony tramwaju pełne ludzi, duszący smród gazu i bieg po ulicach. I kolejne wieści – tego zatrzymali, ten w szpitalu pobity, ten zakrwawiony dopiero wrócił i w dreszczach opowiada to co sam widziałem. Niebieskie pojazdy z armatkami, hełmy , tarcze i pałki jak pod Grunwaldem – zło, które chciało się zniszczyć, tysiące mundurów które chciało by się wdeptać w ziemię, wykorzenić – bo to wróg, gnida depcząca naszą polską ziemie, sprzedajne k…y które dla wygodnictwa lub z głupoty sprzedały własną godność za wygodę – bo lepiej niż w wojsku, bo dodatkowe kartki, bo alkohol, bo w ogóle frajda… gdzie dziś te tysiące skurwysynów z pałkami ? Wszyscy wyjechali ? Wymarli ? Nie, są obok nas do dziś, kłamią i głosują na tych co im zapewniają święty spokój…
I kolejne grudnie – podobne do siebie, tylko coraz mniej nadziei na zmiany, coraz więcej goryczy i zgorzknienia..ale o dziwo wcale nie mniej jasności poglądów – no bo jak można było w ogóle zmieniać poglądy, przecież to byłaby oznaka właśnie skurwienia, zeszmacenia, głupoty i sukinsyństwa.. kto dziś rozumie , że własna naiwna godność była ważniejsza od obaw o pracę, o dyplom studiów, o kasę ??
I dzisiejszy grudzień. Taki niby wspominkowy, ale z podtekstem – przeszłość oddzielamy, wybaczamy zbrodniarzom, zapominamy o krzywdach. Bo mamy partię miłości, co kocha każdego alfonsa, celebruje każdą dziwkę, docenia każdego złodzieja. Bo ich kocha. Bo jak nie ona, to kto inny by ich docenił ??
A ja mam gdzieś poprawność, gardzę szmatami z uśmiechnięta gębą pełną frazesów, rzygać mi się chce na widok drania zapraszającego mordercę do Pałacu , zgrzytam zębami na mowę pełną fałszu i obłudy.
Ale z tym bym się pogodził. Życie nauczyło mnie pokory względem władzy – ludzie nią dotknięci zrobią wszystko, aby tą władzę w rekach utrzymać.
Tylko daj mi Panie więcej pokory abym nie gardził tymi, którzy tej władzy bezmyślnie wierzą.
Daj mi Panie cierpliwość, abym był w stanie spoglądać na ogłupionych do szczętu rodaków bez wstrętu w oczach.
I daj mi Panie jeszcze troszkę lat życia, bo mimo tego co widziałem i przeżyłem, przez tyle lat nie zanikła we mnie nadzieja, że doczekam czasów prawdy, sprawiedliwości, sądu i kary dla tych wszystkich parszywych drani….
A o co chodzi z tymi drzwiami ? Bo patrząc na dzisiejszą Polskę, to czuję, jak by ktoś mi tymi cholernymi drzwiami przytrzasnął mi palce. Boli, cholernie boli Panie….