Bez kategorii
Like

Drive

23/10/2011
401 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

– Mam brudne ręce – mówi główny bohater, gdy wysiada z auta i ma się przywitać ze sponsorem. – Ja też – odpowiada tamten, choć jego dłonie są czyste.

0


– Mam brudne ręce – mówi główny bohater, gdy wysiada z auta i ma się przywitać ze sponsorem. – Ja też – odpowiada tamten, choć jego dłonie są czyste. Tak spotykają się dwa światy – ten dobry i ten zły. Starcie między nimi będzie motorem tej historii.
To pierwszy film Nicolasa Windiga Refna, który wszedł na ekrany polskich kin, mimo że duński reżyser nie jest debiutantem. Ma na swoim koncie choćby docenianą przez konesrów kina akcji trylogię ‘Pusher’, w której zgrabnie połączył efektowną historię z ostrym realizmem. Jest to także atutem jego najnowszego filmu ‘Drive’.
Bohaterem tej historii jest facet, o którym wiemy jedynie tyle, że jest kierowcą. Nie znamy jego imienia. Wiemy, że pracuje w warsztacire samochodowym, dorabia jako kaskader oraz kierowca, który wywozi rabusiów spod miejsc przestępstw. Nie odzywa się wiele. W ustach, niczym Kobra Stallone, przygryza wykałaczkę. Nie dowiemy się o nim więcej przez cały film, a jednak szybko zrozumiemy, że to mu, jako widzowie, mamy zaufać – że jest tym facetem, który jest po stronie dobra (mimo szemranego towarzystwa, w którym się obraca). Niczego więcej nie trzeba. Facet bez przeszłości i bez imienia, niczym bohaterowie Clinta Eastwooda w spaghetti-westernach. I niczym oni, ma on odegrać w historii podobną rolę – tego, który broni słabszych i który dokonuje zemsty.
Fabularnie rzecz przedstawia się następująco: los styka Kierowcę ze śliczną dziewczyną. Wpadają sobie w oko. Ale nie będzie tu typowej love story. Dziewczyna ma męża, który lada dzień wyjdzie z więzienia. Ma także synka, z którym Kierowca nawiąże nić porozumienia. Romans wisi w powietrzu, ale nie może się spełnić. Kierowca staje się więc dobrym duchem tej rodziny, także wtedy, gdy mąż kobiety wychodzi na wolność i nie okazuje się, jak byłoby najprościej, pospolitym bandytą. Postanawia pomóc im wszystkim wyjść na prostą, a może to zrobić jedynie mieszając się w przestępstwo. Sprawy się jednak komplikują i ginie ojciec dziecka. W tym momencie zaczyna się vendetta, która swą brutalnością będzie przypominać zarazem ostre realistyczne kino, jak i stylizowaną przemoc a la Tarantino. Światy dziewczyny i Kierowcy połączą się na dobre, życie codzienne zmiesza się z mrocznym przestępczym światem.
Jest w tym filmie miejsce i na liryzm (budowany także przy pomocy dźwiękowej ścieżki, o której jeszcze wspomnę) i na brutalność (wybuchy aktów przemocy, które mogą szokować co wrażliwszych widzów, jak choćby scena w windzie, w której bohater miażdży butem głowę, werystyczna niemal jak analogiczna scena z gaśnicą w ‘Irreversible’ G.Noe). Jest mocny rys romantyczny (dobry człowiek znikąd, niemożliwa miłość), są efektowne sceny akcji (samchodowe pościgi). Jest wreszcie spory ładunek ikonograficzny (że wspomnę choćby o charakterystycznej kurtce bohatera, która przywołuje inne wyraziste kurtki w historii kina – choćby tę ze ‘Scorpio Rising’Angera czy wężową skórkę N.Cage’a ze ‘Snake Eyes’). Tych cytatów zresztą jest więcej – są nawiązania do kina gore (akcentowane także w dżwiękowej ścieżce nawiązania do włoskich horrorów), wspomniane już osadzenie historii w poetyce westernowej czy – last but not least – gra elementami sensacyjnego kina z herosami akcji lat 80-tych. Wszystko to przydaje tej historii rys wręcz mityczny.
W warstwie formalnej film jest bardzo czysty i klarowny, poprowadzony w sposób linearny (co różni go od powieściowego oryginału), z doskonałymi zdjęciami i świetnie dobraną muzyką – trochę kiczowatą mieszanką synth-popowego onirycznego grania mającego swój rodowód w 80 latach, przefiltrowanego przez wrażliwość XXI w. (wykonawcy pokroju Desire czy College, Kavinsky) z mrocznym echem soundtracków do filmów gore (o czym już wspominałem).
Kto się wybierze na ‘Drive’, tego czeka estetyczna i etyczna (starcie brutalnego dobra z czystym złem) satysfakcja. Półtorej godziny rozrywki w bardzo dobrym stylu. Przy tym zaś może pojawić się refleksja, że i my w tych moralnie zepsutych czasach, potrzebujemy bohatera, który w sposób odpowiedzialny stanie po stronie dobra i bezwzg-lędnie wymierzy sprawiedliwość.

0

stefan sarmata 2

64 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758