Bez kategorii
Like

DRAPANIE NASZYCH SUMIEŃ (1)

29/11/2012
500 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

A to „Sąsiedzi” a to „Pokłosie”. Jak nie kijem nas, to batem. Zawsze nadstawiamy tę część ciała, która jest najbardziej wrażliwa. Warto zdobyć się na wysiłek, wyrwać bat z brudnych łap napastnika i walnąć na odlew! Nie do przemocy wzywam, do obrony!

0


 

 

Co chwila mamy rwetes. Siły postępu, uderzające zawsze z ciemnych czeluści, atakują podstępnie i (nie?)spodziewanie. To ukierunkowane ataki, przemyślane, raz z tej, raz z tamtej strony. Chodzi o to, żeby stale się coś działo, żebyśmy zajęci byli odganianiem natrętów, jakże chętnych do rozdrapywania naszych sumień. Są wyznaczeni harcownicy i mają zapewnioną pomoc tabunów „pożytecznych idiotów”, którzy natychmiast zaczną rozmazywać g…, którym jesteśmy notorycznie obrzucani.

Tracąc siły na nieudolną (na ogół) obronę, nie zajmujemy się czymś innym, czyli tym, co ważniejsze. Miotamy się więc w wyznaczonych nam wcześniej ramach. Dlaczego na to pozwalamy? Dlaczego sami nie stosujemy tej strategii, tym bardziej, że mamy dostatecznie dużo prawdziwych i doskonale udokumentowanych argumentów?

A to „Sąsiedzi” a to „Pokłosie”. Jak nie kijem nas, to batem. Zawsze nadstawiamy tę część ciała, która jest najbardziej wrażliwa. Warto czasem zdobyć się na wysiłek, wyrwać bat z brudnych łap napastnika i walnąć na odlew! Nie, do przemocy nie wzywam, chodzi mi jednak o to, abyśmy nauczyli się sensownie korzystać ze zgromadzonej wiedzy i spychać nieuczciwych napastników w kozi róg.

Wszyscy chcą nam grzebać w sumieniach, rozdrapywać jakieś blizny, które jakoby nam zarastają i przestajemy być wrażliwi na cudze krzywdy. Czyżby? Proszę mi pokazać przywódców innych państw, którzy w analogicznej sytuacji atakują własny kraj, społeczeństwo, w którym wyrośli i w którym żyją, jednak ani słowem nie odezwą się w jego obronie, gdy skala pomówień przekracza granice absurdu?

Ci, którzy nam tak usilnie grzebią w sumieniach, mają brudne pazury i szpony. Mają nie tylko brud pod paznokciami. Tam często jest świeża krew…

Oto członek Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i członek jej Biura Politycznego (może jeszcze inny członek, kto tam zna ich wszystkie funkcje, a po nawiązaniu bliższych stosunków z niejakim „Żelem” z Biłgoraja sytuacja jest rozwojowa) występuje publicznie i partyjnie orzeka, że NSZ to… sojusznicy Hitlera i pogromcy Żydów. W dodatku marzą mu się delegalizacje organizacji, których nie lubi, jak to nie tak bardzo onegdaj jego reżim stosował. Może tak przypomnijmy mu, co robili jego protoplaści? Komuniści sowieccy (a w ślad wszyscy inni), byli najwierniejszymi sojusznikami Hitlera w latach 1939-1941. Hajlowali towarzysze z Parteigenossen, jawnie, publicznie, bez wstydu. Można się nawet zastanawiać, czy bez pomocy komunistów Hitler zdecydowałby się na wielką wojnę, nie mając ich u boku? Komunistyczne bojówki na Kresach po 17 września 1939 r. występowały jawnie pod dwoma szmatami: czerwoną z sierpem i młotem i czerwoną z gwiazdą! Niemcom nie przeszkadzał skład narodowościowy tych band (duży udział Żydów), a bandom ideologia walki ras…

Nie uczono tego tow. Millera w WSNS przy KC PZPR? Na naukę nigdy nie jest za późno.

Pod okupacją niemiecką, jeszcze w czasie „wiecznej przyjaźni” ZSSR z III Rzeszą, odbywały się nie tylko spotkania Gestapo i NKWD. Były też partyjne jawne konwentykle działaczy NSDAP z byłymi członkami KPP. Też tow. Miller o tym nie słyszał? Może wielce uczony tow. Iwiński dostarczy mu źródeł, wszak zna się na wszystkim, nie tylko na klepaniu damskich tyłków (o, jaki postępowy, to zapewne sposób na cellulit? Tylko jak on go tam dostrzegł…).

Jeśli nie, chętnie mu tych argumentów dostarczymy, poczyta sobie do podusi, rezygnując przez kilka wieczorów z pogłębiania lektury dzieł Wielkiego Towarzysza Stalina (bądź Mao-tse-Tunga, Wenera Hodży, czy kogo tam jeszcze miłuje) .

Ilu Żydów podczas okupacji zabiły bandy i bojówki PPR-owskie i GL-AL? Po kilkudziesięciu na raz! Też o tym tow. Miller nie słyszał? Chętnie go douczymy, damy przykłady, podamy gdzie, kiedy i jak, drastycznie, po partyjniacku, seriami do dzieci i kobiet żydowskich strzelali.

Chętnie mu to wszystko wyłożymy. Skoro obżera się jako poseł z tłustej diety, może przeznaczy część środków na sympozjum (może być tylko kawa i ciasteczka), a my rozdrapiemy im partyjne sumienia? – o ile je mają.

I może wreszcie ujawnią, gdzie są groby naszych największych bohaterów: gen. Augusta Emila Fieldorfa, rtm. Witolda Pileckiego, mjr. Andrzeja Czaykowskiego i tysięcy innych. Może z własnych kieszeni zapłacą za ekshumacje, badania, ekspertyzy. Może z własnych i partyjnych zasobów zaczną płacić odszkodowania pokrzywdzonym i ich rodzinom.

Jeśli nie zechcą, to czas już myśleć o ich delegalizacji i szukaniu miliardów, które gdzieś po prostu znikały, materializując się z „Kapitału” dziadka Marksa w realne kapitały.

 

NA ZDJĘCIU:

23 sierpnia 1939 r., lotnisko w Moskwie. Od prawej: zastępca komisarza spraw zagranicznych Związku Sowieckiego tow. Władimir P. Potiemkin wita nazistowskim pozdrowieniem ministra spraw zagranicznych III Rzeszy Niemieckiej, tow. Joachima von Ribbentropa. Sojusz nazizmu z komunizmem stał się faktem także w wymiarze symbolicznym.

0

LESZEK

10 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758