Tak śledzę w necie od kilku dni dyskusję wokół odszkodowania dla Romaszewskiego i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że z Polakami jest bardzo źle. Okazuje się, że krytykować w Polsce można tylko osobę z wrogiej opcji politycznej.
W Polsce swoich trzeba bronić za wszelką cenę, bez względu na jakieś zasady archaicznej, ludzkiej przyzwoitości. W Polsce etyka, przyzwoitość, moralność to tylko aktualna zależność od opcji politycznej. Jeśli krytykujesz kogoś z PISu, to jesteś lemingiem, platfusem, ubeckim pomiotem. Jeśli krytykujesz kogoś z PO, to jesteś pisiorem, radiomaryjnym oszołomem itp itd.Jest to po prostu, jak dla mnie, obrzydliwe. Standardy etyczne powinny być jednakowe dla swoich, dla przeciwników i dla wrogów. Dla ludzi normalnych, przyzwoitych. Niestety, nie w Polsce…
Przeczytałem wiele artykułów, notek, komentarzy na temat przyznania Romaszewskiemu odszkodowania w wysokości 280 tysięcy złotych za krzywdy doznane w PRLu. Oczywiście wg zwolenników PIS każdy, kto atakuje decyzję senatora o wystąpienie o to kuriozalne odszkodowanie – jest zawistnikiem kierującym się niskimi pobudkami. Jest zazdrośnikiem, który zazdrości Romaszewskiemu takiej kasy. Co się tym ludziom w głowach porobiło …
Obrzydliwość. Czytając opinie zwolenników, choć właściwszym określeniem byłoby, wyznawców Romaszewskiego, mam wrażenie, że żyję na innej planecie niż ci ludzie. Nie pierwszy i nie ostatni zapewne raz. Przeczytałem nawet na Salonie 24 wyjaśnienia córki Romaszewskiego. Jestem zwyczajnie zdołowany postrzeganiem elementarnej sprawiedliwości w Polsce przez wielu ludzi. Dla mnie osobiście to się w głowie nie mieści jak wielu ludzi ma we łbach poprzestawiane. Owszem, faktem jest, że wiele osób z kręgów postesbeckich wytyka Romaszewskiemu odszkodowanie z powodów ideologicznych i osobistej wrogości. Nie z powodu niestosowności występowania o to odszkodowanie, ale li tylko z powodu osoby Romaszewskiego i jego opozycyjnej przeszłości. Podejrzewanie jednak esbeckiego szamba o znajomość terminu "niestosowność" jest raczej z kręgu science-fiction, z naciskiem na fiction. Ale mniejsza o rządzącą w Polsce biznesowo-medialną esbecką grupę trzymającą władzę. Przyzwoity człowiek tymi łajdakami się nie zajmuje. Przyzwoity człowiek tą postubecką menażerią tylko i wyłącznie gardzi…
Jednak nad samym wnioskiem Romaszewskiego o odszkodowanie nie sposób przyzwoitemu człowiekowi przejść obok obojętnie. Argumentacje, że siedział w więzieniu za swoją działalność, że był szykanowany, mnie osobiście dołują i powodują utratę wiary, że w Polsce może się cokolwiek zmienić. Jeśli się okazuje, że walka o wolną Polskę to biznes jak każdy inny, to wolnej Polski po prostu nie będzie. Jeśli patriotyzm to kwestia ceny, to znaczy że ludzie za pieniądze sprzedadzą wszystko. Jeśli nie ma wartości ważniejszych od kasy, jeśli za poświecenie wystawia się rachunki – to kasa zniszczy w Polsce wszystko co ludzkie…
Wielu, bardzo wielu ludzi walczyło w Polsce z komuną. Wielu siedziało w więzieniu, wielu straciło pracę, wielu zostało relegowanych z uczelni. Wielu było w latach osiemdziesiątych szykanowanych na różne sposoby. Jednak zdecydowana większość robiła to z przekonania, że trzeba walczyć o wolną Polskę bez względu na koszty osobiste. Zdecydowana większość walczących z komuną robiła to z przekonania, że taki jest obowiązek Polaka, patrioty, przyzwoitego człowieka. Że z sowieckimi pachołkami trzeba walczyć o wolną Ojczyznę. Że trzeba się poświęcić, aby następne pokolenia mogły żyć w wolnym kraju. Czytałem kiedyś relacje pana Szeremietiewa z więzienia, z szykan wobec jego najbliższych, a następnie deklarację, że robił to dla Polski, to wiem, że mam do czynienia z człowiekiem wielkim, z Patriotą. Wiem, że taki wielki człowiek za swoją działalność rachunku Polakom nie wystawi, gdyż byłaby to zdrada samego siebie i swoich ideałów…
Jak się na przykładzie Romaszewskiego okazuje, niektórzy to robili dla pieniędzy. Teraz za swoją działalność wystawiają Polsce i Polakom rachunek do zapłacenia. Zwyczajna obrzydliwość. I to u gościa, który przez ileś kadencji był w senacie, gdzie otrzymywał spore apanaże. ktoś wyliczył, że Romaszewski otrzymał ogółem 4 miliony złotych uposażenia za lata w polskim parlamencie. Nie wiem czy tyle rzeczywiście dostał, bo mało mnie obchodzi ile ktoś uczciwie zarabia. Widocznie mu się należało, to tyle dostał. Jednak wyciąganie ręki po więcej, bo nie mógł za komuny, z powodu swojej działalności wyjechać na jakieś stypendium – budzi we mnie odrazę. Miliony Polaków było w latach komuny więźniami we własnym kraju..
Tysiące, a podobno dziesiątki tysięcy ludzi zaangażowanych w walkę o wolną Polskę żyje dziś w skrajnej nędzy. Wielu nie ma pracy, wielu klepie biedę. Jednak uważają oni, że nie walczyli za kasę. Że nie byli najemnikami, że poświęcili się abyśmy my wszyscy żyli w wolnej Polsce. Romaszewski stwierdził, że 4 tysiące emerytury miesięcznie, to dla niego zbyt mało. Jak stwierdziła jego córka; "byle ubecki generał ma dwa razy tyle". Aż się chce ciężko zakląć. To dlaczego Romaszewski przez kilkanaście lat w senacie nic nie zrobił, żeby ubecja za swoją antypolską działalność nie zbierała teraz kilkutysięcznych nagród miesięcznie??? Ale kogo tu pytać, gdy egoizm, chciwość i partykularyzm świat przesłania. Gdy było się tylko najemnikiem walki o kasiorę. Równie porażająca jest argumentacja obrońców Romaszewskiego, że z powodu kryształowej uczciwości nie wkręcił się w jakieś spółki na styku państwa i prywatnego biznesu. Jak na przykład "profesor" od bydła – Bartoszewski, który jest członkiem rady nadzorczej LOT-u. Notabene, może dlatego LOT bankrutuje…
Proszę spojrzeć. A może już nie potraficie spojrzeć na to z etycznej strony. Powala mnie na glebę argument, że ktoś w Polsce nie wykorzystał swojej pozycji, znajomości do uzyskania korzyści materialnych! Wiem, że mało kto rozumie o co mi chodzi, ale ja już na tyle długo jestem z dala od polskiego piekiełka, że ręce mi opadają na taką argumentację! Gdyby tu ktoś, na tym "zgniłym zachodzie" próbował tylko poprzez znajmości wkręcić się na jakiś stołek na styku państwowegoz prywatnym, bez osobistych kompetencji (jak Bartoszewski i wielu, wielu innych) to gość byłby spalony już do końca swego żywota. A w Polsce robi się z etycznej i moralnej normy rodzaj męczeństwa. Niewiarygodna ohyda i etyczne dno !!!
Jeszcze tylko jeden paskudny aspekt tej paskudnej sprawy. Romaszewski nie wystąpił o odszkodowanie do tych, którzy go zamknęli do więzienia, którzy go szykanowali. Oni dziś mają pieniądze w rajach podatkowych, oni dziś mają piękne wille, są właścicielami 3 RP. Romaszewski wystapił o odszkodowanie do milionów Polaków. Żeby zapłacili mu ze swego "wdowiego grosza" opozycyjnę rentę. Bo to nie żadne PAŃSTWO wypłaca odszkodowania, tylko społeczeństwo grabione i dławione podatkami płaci za wydawane lekką rączką przez różnych tuleyów decyzje. To miliony Polaków kupujących coraz droższe produkty w sklepach, płacących coraz wyższy VAT ukryty w cenie produktu, fundują Romaszewskiemu jego odszkodowanie. Ale świadomość obywatelska jest w Polsce tak niska, że tego aspektu nikt nawet nie zauważa. Romaszewski wystawił po prostu temu ciężko wiążącemu koniec z końcem społeczeństwu – rachunek za swą opozycyjną działalność. Jak sądzę, społeczeństwo powinno być za to Romaszewskiemu wdzięczne. Ohyda…