Poseł Halicki niewiele się pomylił, jednak nie ujawnił, kto sprezentował młodemu Tuskowi dzieło Hitlera … Czyżby słynny „dziadek z Wehrmachtu”?
Coraz bardziej jasne stają się przyczyny antypolskiej postawy życiowej Donalda Tuska. Co rusz znajdujemy potwierdzenie, że uważanie polskości za nienormalność wynikało, nie z jakichś przypadkowych wpływów "podwórka", ale z systematycznego wychowywania w tym duchu, w jego rodzinnym domu. Może przyjdzie kiedyś taki czas i sam zainteresowany, w przypływie szczerości, wyzna kto mu ten antypolski jad sączył, kto mu pod Tannenbaum włożył paczuszkę z dziełem Hitlera …
Czy od tego zaczęło się również zainteresowanie historią małego Donaldzika? Faktem jest, że tego typu lektura musiała wypalić głębokie, mentalne piętno na jego psychice. Nie może więc dziwić późniejsze zachowanie, zarówno w spółdzielni "Świetlik", w której Donald Tusk wolał pełnić rolę "zaopatrzeniowca" i patrzeć na głupich, spoconych "polaczków", niż samemu wspinać się po ścianach i wdrapywać na kominy, jak i jego późniejsza postawa, choćby w czasie Nocnej Zmiany, kiedy to nadarzyła się świetna okazją, by dołożyć durniom marzącym o wolnej, sprawiedliwej i uczciwej Polsce.
Od tego momentu minęło kilkanaście lat, w Kraju zaszły poważne zmiany, wyszło na jaw wiele błędów … ale Donald Tusk pozostał nieprzemakalny – w myśl powiedzenia:
"Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci".
Z nim było o tyle gorzej, że jeszcze się nie zestarzał całkowicie a już solidnie go "trąciło". Nawet kompletna kompromitacja polskiej lewicy, polskich postkomunistów, którzy przecież m.in. jemu zawdzięczali swoje wieloletnie rządy, nie dała mu niczego do myślenia. A gdy tylko w 2005 roku pojawiła się szansa na naprawę błędów pierwszych lat transformacji, to natychmiast odezwał się w nim głos wzywający do walki, "Mojej Walki" o "moją władzę", nie przebierając w środkach! Rzucanie oszczerstwami na lewo i prawo, by podzielić Polaków na tych światłych, lepszych Nadludzi z Wielkich Miast i na Moherową Koalicję, stało się jego chlebem POwszednim.
A o tym, że dzieło Adolfa Hitlera "Mein Kampf", jest dla Donalda Tuska "praktycznym narzędziem do eliminacji wrogów politycznych" przekonaliśmy się wszyscy dokładnie w ciągu pięciu lat jego "rządów". Każdy normalny człowiek wie na czym polega "rządzenie", "zarządzanie" … a które przeważnie kojarzy z "gospodarnością" i z "gospodarowaniem" obszarem, za który się odpowiada – czyli także z odpowiedzialnością!!!. Dla normalnych ludzi "premier państwa" to po prostu "dobry gospodarz". Niestety, Donald Tusk nie okazał się nawet miernym gospodarzem. On całą swoją energię oraz energię ludzi ze swej Partii, Platformy Obywatelskiej, skumulował na budowaniu … tylko że nie na budowaniu infrastruktury drogowej, kolejowej, "zdrowotnej", "kulturalnej", "społecznej" …, ale na kształtowaniu wizerunku władzy – nie poprzez to co ta władza potrafi zdziałać, ale poprzez pomysłowość rozbudowanej na niespotykaną skalę armii spin doktorów, zagnieżdżonych we wszystkich możliwych (i niemożliwych) miejscach, czyli nie tylko w mediach, ale i w URM, w ministerstwach … – w ministerstwach, które zamiast szukania i zatrudniania fachowców do rozwiązywania problemów gospodarczych, finansowych i społecznych państwa, skupiały się głównie na poszukiwaniu zdolnych specjalistów od public relations, mających w swych głównych obowiązkach nieustanne "przetłumaczanie" opinii publicznej wszelkich wpadek władzy, jako wraże działania opozycji, dążącej – z niezrozumiałego (dla rządzących) powodu! – do przejęcia władzy, podczas gdy partia rządząca nigdy tak "prymitywnych" zakusów nie przejawiała!
Niestety, dla ludzi wychowanych na "Mein Kampf", propaganda to tylko wstęp, prowadzący do realizacji "wyższych" celów. Poważniejsze przedsięwzięcia sprowadzają się do:
wyznaczenia wrogów,
eliminacji wrogów,
pogrzebu wrogów – a jakże … z honorami!
Tak jak Hitler wykreował Żydów, jako główne źródło wszelkich nieszczęść i niepowodzeń "Wielkiego Narodu Niemieckiego", co – naturalnie – usprawiedliwić miało wszelkie późniejsze "zabiegi" faszystów wobec nich, tak Donald Tusk starał się wykreować opozycję – a głównie "pisowską opozycję" – jako główną przeszkodę w "dalszym" rozw(b)oju państwa. Realizował to na wiele sposobów … w największym skrócie można powiedzieć, że przyjął wariant smoleński i wariant łódzki, jako przewodnie a do tego dodawał pomniejsze, realizowane przez niego i jego hujwenbinów, zarówno w Parlamencie jak i poza nim, w reżimowych mediach, w których od rana do wieczora, jak nie Ordyński, to Mazowiecki lub Szubartowicz, jak nie Paweł Olszewski to Paweł Graś albo Rafał Grupiński, jak nie Krzemiński to Kuczyński lub Kik, jak nie Kidawa-Błońska to Śledzińska – Katarasińska albo Kopacz , jak nie Paradowska to Wielowieyska lub Kim … a inne Wołki Wrońskie, Passenty i Szostkiewicze tylko czekają w kolejce, by dać im szansę wyszczekać peany na cześć obecnej władzy.
Teraz jednak okazało się, że anihilacja opozycji, to nie jest szczyt marzeń premiera Tuska. Okazało się, że jeszcze większą przeszkodę w rozwoju kraju, znacznie większą niż opozycja, stanowi nieposłuszne, tubylcze społeczeństwo, które w dodatku śmie protestować przeciwko troskliwej władzy …
Ale od czego dobre wzorce …
Ktoś niedawne nawet je nazwał:
I w ten sposób "Tusk Kampf" spotka się z zasłużonym uznaniem wszystkich poszukiwaczy "przestrzeni życiowej". Wcześniej, już w miesiąc po 10 kwietnia 2010 …
A teraz, w kilka miesięcy po wprowadzeniu ustawy mengelizacyjnej
normalny.nowyekran.pl/post/47246,tragifarsa-pt-ustawa-mengelizacyjna
Szkoda tylko, że to "zbliżenie" ma polegać na oddaleniu nie tylko pod względem standardów demokratycznych, ale także pod względem poziomu życia zwykłych ludzi …
PS. Prawie zapomniałem uzasadnić tezę, że Andrzej Halicki niewiele się pomylił, mówiąc:
"Mam wrażenie, że główną lekturą prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego jest ostatnio "Mein Kampf.
Otóż, wcale bym się nie zdziwił, gdyby okazało się, że naprawdę Prezes PiS-u sięgnął po taką lekturę. Po co ma czekać na kolejne "drang nach PiS" i domyślać się, co też znowu "Słońce Peru" wymyśli, skoro wystarczy zaglądnąć do przewodnika (katechizmu?), którym posługuje się Donald Tusk i będzie można z góry przewidzieć kolejne jego kroki.
Link do zdjęcia wprowadzającego:
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.