Cóż, prawdą jest, że pamięć bywa zawodna. Prawdą jest i to, że niektóre sprawy nie dają się wymazać z pamięci.
„W Sejmie od ponad tygodnia protestuje grupa rodziców, która domaga się zrównania wysokości świadczenia z płacą minimalną. Żądają około 1680 złotych, łącznie z opłatami za ubezpieczenie zdrowotne i społeczne. Oznaczałoby to uznanie ich opieki nad dziećmi za pracę zawodową.”
To nie są wielkie pieniądze, to nie są żadne finansowe szczyty możliwości budżetu. Nie ma sensu przypominać, że państwo to nie tylko klasa ludzi uprzywilejowanych, że państwo z definicji ma również obowiązek prawny dbania o sprawy tych najsłabszych i tych, których los – nie z ich winy – doświadczył tak, jak rodziców protestujących w Sejmie.
„Rząd proponuje rodzicom podwyższenie świadczenia do tysiąca złotych netto od maja, do 1200 złotych od 2015 roku i osiągnięcie pułapu płacy minimalnej w 2016 roku. Takich samych świadczeń chcą opiekunowie niepełnosprawnych dorosłych.”
Premier, Donald Tusk, chciałby sprawę odwlec i przesunąć problem na późniejszy termin, kiedy on już nie będzie rządził: Tusk doskonale zdaje sprawę, że jego dni są policzone, przypuszcza również, że zostaną mu policzone wszystkie jego „zasługi” i osobisty wkład w rozkład państwa. Ale jak każdy, kto ma tyle przewin na sumieniu liczy na cud. Nie wiem, czy na taki może liczyć pan Donald Tusk. Ale warto spróbować i wziąć do ręki modlitewnik, zatrzymać się na litaniach do Dziewicy Marii: „Najświętsza, najczystsza, czcigodna, można, łaskawa, wieża z kości słoniowej, dom złoty, brama niebieska”. Błagać Najświętszą Pannę o udzielenie mu wiary stałej i niezłomnej, wierzyć, że słowa adoracji ten cud sprawią.
Większość, jak przypuszczam, rodziców i opiekunów niepełnosprawnych dzieci i niepełnosprawnych dorosłych znają niemalże wszystkie modlitwy i stale je zanoszą do świętych od spraw trudnych i beznadziejnych, ale nie sama modlitwa wystarcza. Tutaj potrzebne jest konkretne finansowe wsparcie państwa, wsparcie, które cudów nie sprawi, ale na pewno ułatwi codzienne życie chorym i ich opiekunom.
Doskonale wiem jak smakuje gorycz, jak pachnie beznadzieja i ile trzeba mieć samozaparcia, cierpliwości i miłości w sobie, aby pokonać własną słabość, zmęczenie i codziennie walczyć o przetrwanie kolejnego dnia…
Panie Premierze! Pieniądze są, co jasno i wyraźnie przedstawiają posłowie SLD, i jest ich wystarczająco, aby załatwić sprawę od ręki – chyba, że pan premier chce, aby jego załatwili, też „od ręki”.
Pieniądze, o których mówi Sojusz, są w Funduszu Pracy i mogą być wzięte od zaraz. Jest to kwota 10 miliardów złotych!
Pozostaje mieć nadzieję, że te nasze pieniądze nie ulotnią się razem z Tuskiem, tak jak się ulotniły z finansowej piramidy „Amber-Gold”.