Ambicje polityczne Donalda Tuska są wszytkim dobrze znane. Od lat koncentrował się tylko na tym by piąć się w góre i to za wszelką cenę.
Od dawna wiadomo ze jego celem nie jest dobro Polski, mało tego nie chodzi mu nawet o stołek Premiera czy Prezydenta Polski bo te sa mało intratne. Nie od dzis wiemy, że ma ochote na ciepłe krzesło we władzach UE. Jedynie to bowiem zapewni mu dostateczne kontakty i przywileje choćby w postaci ciepłej emeryturki. Względy osobiste Premiera mocno nakręcają jego strategię polityczną do tego stopnia, że na szali nie waha się postawić dobra własnej Ojczyzny. Nie potrafie jeszcze jednoznacznie ocenic o co chodzi z Putinem, ale dziś bez watpienia wiadomo o co chodzi z jego zamiłowaniem do Kanclerz Merkel. Polityka obenego polskiego rządu w każdym wymiarze dąży do umocnienia wpływów niemieckich i to nie tylko w Polsce ale w całej Europie. Dobrze znane wszytkim wypowiedzi ministra Sikorskiego promujące naczelną rolę Niemiec w kształtowaniu polityki europejskiej sa dowodem na to że obecny rząd Polski jest bardziej proniemiecki niż propolski. Dlaczego…??? Otóż Tusk nie należy do Polaków dla których Ojczyzna stanowi jakąś wartość. Nie wnikajmy po kim to odziedziczył, ale faktem jest że rozsprzedał co się dało i zniszczył co się dało by osłabić Polskę najbardziej jak się da, a jednocześnie zrobił wszytko by pomóc Niemcom w umacnianiu swej pozycji w Europie. Lwia część polskiej gospodarki uzalezniona jest od niemieckich potentatów. Media, markiety mnożące się wbrew zasadom zdrowej konkurencji, piramidy finansowe (Amber Gold była przecież mocno zwiazana z finansierą Niemiecką) w których niemały udział mają najbliźsi Premiera, rynek nieruchomości, transport to wszytko jest niemal w całosci w rękach niemieckich. Tylko skromna część trafia do innych "sojuszników". Tak czy owak wszystkie dodatcje z UE na budowę autostrad trafiają ostatecznie w obce ręce. Pytanie więc: czyżby Polska nie miała firm znających się na budowie dróg i sieci telekomunikacyjnych, czyżby w Polsce nie było dobrze wykształcowych budowalańców którzy mogliby "budować" swoją Ojczyznę. Ależ są, ale Tusk nie będzie miał korzysci jeśli im powierzy te zadania. Owszem Polacy by się wzbogacili, byliby bardziej niezależni, nie musieliby wyjeżdżać za chlebem do Niemiec, Angli czy irlandii, ale nie o to w tym chodzi… a o co?
Dziś dowiadujemy się o co – o stołek dla Donalda Tuska. Niemiecka prasa podaje że Tusk zyskał poparcie Angeli Merkel jako kandydat na szefa Komisji Europejskiej. Oczywiście stojąca zawsze na straży porzadku Gazeta Wyborcza już dementuje informację jakoby była to kaczka dziennikarska. Pewnie w obawie by Polacy nie nabrali podejżeń co do faktyznego stanu tuskowego patriotyzmu. Moim skromnym zdaniem jest to z całą pewnoscią prawda. Merkel sama nigdy nie zyska poparcia jako kandydatka poparcia nie, bo inne Państwa obawiałyby się hegemonii Niemiec, więc podstawi im "słupa". Tusk do tej roli nadaje się idealnie. Wielokrotnie wyrażał swoją lojalaność wobec Merkel. Czynił to nie tylko ustami Ministra Spraw Zagranicznych. Pamietamy przecięż "lojalkę" byłych ministrów wystosowaną do Merkel podczas ostanich wyborów, gdzie oficjalnie i publicznie stanęli przeciw Jarosławowi Kaczyńskiemu broniąc homoru Merkel. Pani Kanclerz wie, że na Tusku się nie zawiedzie, bo nasz Premier to wierny podwładny i z pewnością będzie posłsłuszny.