Tekst z S24, z 30 listopada zeszłego roku. Ale cały czas aktualny. I stało się po raz kolejny. Moja hipoteza o wykładniczej materializacji ryzyk w warunkach chaosu – tak pozwolę sobie nazwać te rozważania na tym blogu, z których pierwszym była notka “Smoleńsk i Nowe Miasto to paciorki jednego różańca”. Przypomnę : uważam, że kraj doszedł do takiego stopnia dezorganizacji w zarządzaniu (a raczej jego braku), że następuje materializacja potencjalnych ryzyk, które w innych okolicznościach nie miałyby szans zmaterializować się. W Zielonej Górze wybuchy kuchenek gazowych. Ewakuacja tysięcy ludzi, jeden (jak na razie) zabity, ranni. Jak piszą na portalach – najprawdopodobniej na skutek wtłoczenia gazu wysokociśnieniowego do instalacji niskociśnieniowej na osiedlu mieszkaniowym. I to jest przykład potwierdzający moją […]
Tekst z S24, z 30 listopada zeszłego roku. Ale cały czas aktualny.
I stało się po raz kolejny.
Moja hipoteza o wykładniczej materializacji ryzyk w warunkach chaosu – tak pozwolę sobie nazwać te rozważania na tym blogu, z których pierwszym była notka “Smoleńsk i Nowe Miasto to paciorki jednego różańca”. Przypomnę : uważam, że kraj doszedł do takiego stopnia dezorganizacji w zarządzaniu (a raczej jego braku), że następuje materializacja potencjalnych ryzyk, które w innych okolicznościach nie miałyby szans zmaterializować się.
W Zielonej Górze wybuchy kuchenek gazowych. Ewakuacja tysięcy ludzi, jeden (jak na razie) zabity, ranni.
Jak piszą na portalach – najprawdopodobniej na skutek wtłoczenia gazu wysokociśnieniowego do instalacji niskociśnieniowej na osiedlu mieszkaniowym.
I to jest przykład potwierdzający moją hipotezę. Gdyby to były wybuchy instalacji z powodu pęknięcia rur na skutek mrozu – można by powiedzieć “zbieg okoliczności” (o ile coś takiego w ogóle istnieje). Ale tu mamy do czynienia z “błędem ludzkim”, a to oznacza, że jakieś procedury zostały zlekceważone, czegoś nie dopilnowano, ktoś zrobił coś, czego nie powinien był robić, lub wręcz odwrotnie – nie zrobił tego czegoś, co akurat powinien był zrobić.
I tylko teraz powstaje pytanie: dlaczego ten ktoś zlekceważył, nie dopilnował, uczynił, albo nie uczynił, mimo, że obowiązują ścisłe procedury, zwłaszcza w gazownictwie.
Odpowiedź na to pytanie jest kluczem do diagnozy stanu państwa polskiego w tych dniach, w tym roku, wyjątkowym, jak wszyscy widzimy.
Ja coraz bardziej skłaniam się do przekonania, że na skutek odgórnego przykładu, przykładu pokazującego, że bardziej liczy się dobrze wypaść w sondażach albo w telewizorni niż w realu coś konkretnego zrobić, że ten przykład wpływa na tych poniżej całkowicie demoralizująco i zachęca wprost do łamania procedur, “odpuszczania sobie” wszystkiego co jest procedurami wymagane. A jak jeszcze widzi się, że winowajcy rozlicznych afer nie są karani, więcej – chodzą z podniesioną głową – to tym bardziej cały kraj zaczyna “chodzić na luzach” jak mawia Pan Zbyszek, znajomy taksówkarz.
I tak na luzach będzie chodzić, jak ta jego fiacina, która tak długo chodziła na luzach, aż jej silnik wypadł na asfalt i się skończyło. Finito koguto.
Ciekawe kiedy naszemu państwu silnik wypadnie na asfalt. Może już wypadł, nie widział ktoś?
Puk puk, jest tam kto?