Sejmowa debata o gospodarce po raz kolejny, n- ty już pokazała dobitnie, że Donald Tusk zasługuje na ksywę „Bezradny”.
Bo taki właśnie był. Potrafi rytualnie pokrzyczeć na opozycję , użyć parę grepsów, aby zasłonić choćby na chwilę kompletny brak polityki gospodarczej własnego rządu- ale tak naprawdę jest chodzącą bezradnością. Nie ma planu, nie ma pomysłu na finanse państwa, może co najwyżej starać się opisywać rzeczywistość- dodając do tego opisu mocno propagandowego sosu- ale nie jest w stanie, nie umie, nie potrafi, nie chce (niepotrebne skreślić) kreować polityki gospodarczej i finansowej państwa polskiego. To prosta powtórka z polityki zagranicznej: tam też szef rządu i PO nie jest w stanie nic wyrzeźbić samodzielnie, tylko powtarza jak za Panią Matką pomysły płynące z Berlina (głównie) czy Paryża (rzadziej).