Jeżeli będziemy budowali swoje życie na podwalinie skalistej, na Naukach Pana Jezusa i oddamy Mu swoje serce, trzewia i całe nasze jestestwo, to niemożliwością jest, by ten dom runął!
Leopold Staff, napisał kiedyś ciekawy wiersz.
Przypomnę go tutaj:
„Budowałem na piasku
I zwaliło się.
Budowałem na skale
I zwaliło się.
Teraz budując zacznę
Od dymu z komina”.
Nie mam oczywiście zamiaru domyślać się, „co autor miał na myśli„, ponieważ myśli piszącego ten fragment, mogły biec w różnych kierunkach, jak to myśli poetów, pisarzy, czy malarzy, biegną.
W szkole, parę już lat temu, także go „rozbieraliśmy na części pierwsze„, ale pozwolę sobie tutaj zinterpretować ów wierszyk, na swój sposób.
Często ludzie szukają ukojenia i spokoju, w różnych miejscach i w różnych grupach społecznych, w polityce, czy przykładowo, w jakiejś religii, w jakimś zgromadzeniu! Jednak po czasie, znużeni codziennością i bez nadziei w sercu, dochodzą do wniosku, że ich życiowy cel jest inny. Nie mając wytyczonej twardej drogi, znowu wpadają w sidła codziennego marazmu.
To swoiste budowanie na piasku, bez wyraźnych, trwałych podwalin, przechodzi różne fazy.
Pamiętam znajomych, którzy myśleli, że uwierzenie w Zbawiciela, przyniesie im jakiś efekt materialny.
Myśleli, że rozpoczęli właśnie budowanie swojego życia na SKALE.
Jednak i ten świat im się zawalił, ponieważ, nie posiadali w sercu wiary i prawdziwej miłości do Pana Jezusa. Ich budowla zawaliła się, nie dlatego, że budowla wzniesiona na Prawdziwej SKALE, może się zawalić.
Ich świat zawalił się, ponieważ stracili cierpliwość, nie chcieli czekać, nie chcieli być wierni. Przegrali! W ich sercach, nie było zawołania: „Przyjdź Panie Jezu!„ Nie było nadziei.
Obecnie, no cóż, obecnie ich świat runął całkowicie. Swoją codzienność, budują na ulotnym dymie z komina, który miotany wiatrem, przenoszony jest to tu, to tam, by w końcu, rozwiać się w nicość.
Wiersz Leopolda Staffa, jest ciekawy, to trzeba przyznać, ale nie do końca prawdziwy!
Jeżeli będziemy budowali swoje życie na podwalinie skalistej, na Naukach Pana Jezusa i oddamy Mu swoje serce, trzewia i całe nasze jestestwo, to niemożliwością jest, by ten dom runął!
Jeżeli będziemy trwali w Panu Jezusie, a On w nas, to żadną miarą, nie zaleje nas żaden „potop„, ani nie dosięgnie spadający „deszcz ognia i siarki„.
Jednak, (a chcę tutaj być dobrze odebrany), jednak – powtórzę – lepiej dla niektórych by było, gdyby ten dzień „opóźnił swoje przybycie„.
Dlaczego? Odpowiada na to pytanie prorok Amos. Pozwolę sobie ten fragment przytoczyć:
„18 Biada oczekującym dnia Pańskiego.
Cóż wam po dniu Pańskim?
On jest ciemnością a nie światłem.
19 Jakby uciekał człowiek przed lwem,
a trafił na niedźwiedzia;
jakby skrył się do domu i oparł się ręką o ścianę,
a ukąsił go wąż.
20 Przecież dzień Pański jest ciemnością, a nie światłem,
mrokiem, a nie ma w nim jasności?„.
http://www.nonpossumus.pl/ps/Am/5.php
(5/18-20)
Pomimo wszystko, owa Arka dająca ratunek z „wód potopu„, jest przygotowana dla tych, którzy nadziei nie stracili, którzy nadal ufają swojemu Panu i Bogu, Jezusowi Chrystusowi.
Dla mnie, On Jest nadzieją i… ARKĄ!
Jedyny Ojcowski Syn.
-------------------------------------------------------------------------- NUDA VERITAS (Naga Prawda)! Chcę tutaj stanąć w obronie Boga Ojca, jak również Boga Syna, ponieważ wielu fałszywych proroków głosi kłamstwa, prowadzące ludzi w najgłębszą czeluść przepaści. Znajdziesz mnie również pod adresem: http://57kerenor.nowyekran.net/