Dokąd zmierza Europa pana Verheugena
W 31 numerze „Wprost” Guenter Verheugen zamieścił artykuł pt. ”Quo Vadis Europo”, w którym obok uznania roli Polski w tworzeniu nowego oblicza Europy wyraża żal z powodu ułomności obecnej formy UE.
Będąc przez wiele lat czołową postacią tej Unii miał możliwość wpłynięcia na jej kształt, ale albo bezskutecznie, albo po prostu nic w tym kierunku nie zrobił.
Uznając, że podstawą istnienia UE jest „spójność i solidarność” wyraża opinię, że to parlament europejski powinien kreować komisję europejską i posiadać decydujący głos w ustalaniu prawa. Krótko mówiąc zmierza do określenia jego roli, jako parlamentu państwowego, czyli stworzenia państwa europejskiego. Dla równowagi proponuje również żeby do duomviratu Niemiec i Francji rządzących UE dołączyć Polskę.
Całość wypowiedzi zmierza do wyraźnego wzmocnienia zarządu Unii a także utrzymania jej w całości nawet za cenę poświęceń na rzecz ratowania unijnych bankrutów. Są wprawdzie w tej wypowiedzi pewne niekonsekwencje jak choćby sprzeczność roli parlamentu i rządów oligarchii państw członkowskich, ale można to położyć na karb swobodnych dywagacji.
Natomiast nie można przejść obojętnie wobec stanowiska człowieka, który jest jednym z twórców obecnego kształtu UE, kiedy mówi o spójności i solidarności unijnej powstaje pytanie, na czym owe cechy mają polegać?
Czy może na stosowaniu „historycznej” zasady różnicowania dotacji dla rolników, czy wprowadzania limitów produkcyjnych dzielących Unię na kraje uprzywilejowane i dyskryminowane, czy owa „spójność” ma polegać na posłusznym wykonywaniu poleceń unijnej biurokracji dotyczących nawet najdrobniejszych spraw, a „solidarność” na pokrywaniu kosztów afer?
Najbardziej porażające w wypowiedzi Verheugena jest jej absolutna jałowość ideowa. Jest to wypowiedź typowego biurokraty, który chce mieć władzę dla samej władzy.
Nie ma natomiast ani słowa o celu istnienia takiej czy innej wspólnoty europejskiej, ani śladu jakiejkolwiek koncepcji rozwiązywania podstawowych problemów trapiących narody, które volens nolens znalazły się w UE.
Autor przechodzi do porządku nad podstawową sprawą, jaką jest stworzenie państwa europejskiego, a unią suwerennych państw, to pierwsze tworzy parlament europejski w jego propozycji, to drugie zarząd przedstawicieli państw.
Wszystko to stoi zresztą w sprzeczności z poprzednią publikacją Verheugena.
Na temat jego koncepcji UE, w której podkreśla rolę narodów /ale nie państw/ i konieczność ograniczenia biurokracji brukselskiej, w której nota bene miał walny udział. Ale i w tym przypadku zmierza wyraźnie do państwa europejskiego przez podniesienie roli europejskiego parlamentu. I na dodatek przeczy sam sobie bowiem parlament europejski nie reprezentuje narodów, ale wymyślone na użytek faktycznych decydentów unijnych frakcje polityczne.
W każdym rozwiązaniu proponowanym przez Verheugena widać wyłącznie tylko przekształcenia istniejącego potworka w postaci UE bez szans na wyjście z błędnego koła.
Jego koncepcja gospodarcza nawiązania bliskiej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi i Kanadą jest interesująca, tylko że nie rozwiązuje europejskiego podstawowego problemu braku surowców energetycznych, stąd do czasu nie stworzenia nowych źródeł priorytetową będzie współpraca z krajami byłego ZSRS, ale zorganizowana na zupełnie innych zasadach aniżeli obecnie.
A w ogóle to w sprawie Europy „il faut repenser la culture” jak mawiał kardynał Mercier, trzeba dogłębnie się zastanowić, jaki charakter ma mieć prawdziwa wspólnota europejska, bez której upadek Europy jest przesądzony i to w stosunkowo niedługim czasie.
Ale to już wykracza poza możliwości intelektualne i duchowe europejskich biurokratów.