Zaczynam swoją przygodę z Nowym Ekranem. Na pierwszy ogień list do przyjaciół z nie tak odległego Kaukazu – list szczególny w naszej obecnej sytuacji. Zapraszam do lektury!
Rosja nigdy nie jest tak silna, ani tak słaba jak się powszechnie sądzi. Z jednej strony mamy w przypadku Rasijskiej Federacji do czynienia z niesłychanym bogactwem w zasobach, tkwiącym w jedynym bezpiecznym miejscu – pod ziemią. Z drugiej jest to kraj rządzony przez nie wiadomo kogo – najpewniej jakiś „dyrektoriat” złożony z dawnych generałów KGB, kraj przeżarty korupcją, nieudolnością i bezhołowiem, w którym dzieci autentycznie zdychają z głodu pod dworcem leningradzkim.
Państwo typowego dla gatunku homo – sovieticus dualizmu myślenia – Rosja to wciąż najbardziej, w swej skali, zmilitaryzowany obszar całego Układu Słonecznego (Ziemi to za mało powiedziane) z drugiej, kraj angażujący się we wszystkie, nawet te jak na pacyfizm wyjątkowo głupawe, inicjatywy pokojowe. Z jednej strony kwiat, z drugiej pałka, z jednej strony czarne, z drugiej białe.
Jest wreszcie Rosja, o czym się nie mówi, państwem od bez mała stu lat dokonującym na swoim terytorium aktu holocaustu. O zbrodniach radzieckich mówić chyba nie muszę, jednak tragedia ludów Kaukazu trwa nadal, pomimo formalnej zmiany nazwy i ustroju politycznego. Zdawać by się mogło, iż te wszystkie mędrki z CNN, ABC i Hollywood, tak drące szaty nad tragedią kilku plemion Sudanu powinny do Dagestanu pędzić na wyścigi! Czyż nie dokonuje się na Kaukazie codziennie nieopisanych zbrodni? Dokonuje się. Czy dagestańskie kobiety nie są każdego dnia narażone na wielokrotny gwałt ruskiego żołdactwa? No są. A czy świat zachodni na tę tragedię tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci reaguje? Ha ha – żarty na bok – rozmawiamy poważnie.
Mógłbym opisywać długo i ze szczegółami wszelkie zbrodnie dokonywane przez żołdaków Putina na ludach Kaukazu. Mógłbym, ale nie zrobię tego – zbyt ciężka by to była lektura. Zresztą – kto chce niech sobie poczyta na nielicznych stronach przyjaciół czeczeńskiego ludu. Ja pragnę zwrócić uwagę na co innego: jak skłonić tzw. świat by wreszcie zaczął zbrodnie zauważać?
To proste, trzeba tylko wyjaśnić prawdę rządzącą naszym globem. Mianowicie – światem rządzi szmal. Niestety, Proszę Państwa, wiem że chcielibyśmy by było inaczej, ale światem rządzi, nawet to słowo brzmi brzydko – szmal. W różnych formach i odmianach, różne państwa mają różne interesy, ale pieniądz jest tu wspólnym mianownikiem. Owszem – gdy przytrafiają się ludzie szlachetni, dla których „zielone” nie mają takiego znaczenia jak na przykład prawda, albo sprawiedliwość, tak – wtedy świat jest lepszy. Jednak generalnie – kasa, misiu, kasa…
Jak ma się ta prawda w kontekście Czeczenii? Ano tak – Rosja jest dla zachodnich mocarstw stabilnym rynkiem. Stabilnym i wiarygodnym. Owszem – centralnie sterowanym i eksportującym mnóstwo badziewia (z narkotykami, niewolnikami zwanymi dziś „żywym towarem” oraz bronią), ale jednak, mimo to – Rosja jest stabilna. I pewna. Wchłonie wszystko co mamy jej do sprzedania, a w zamian nigdy nie prosi o wiele – ot tam – jakąś Polskę oddać jej z powrotem do strefy wpływów, kilka ludów przygnieść, przymknąć oczy na wojenkę czy śmierć jakiegoś tam prezydenta czy szpiega. No i sprzedaje surowce. Dużo surowców. Ma w końcu tego towaru pod dostatkiem. A skoro mamy takiego sąsiada, stabilnego, pewnego, nie mającego zbyt wiele wymagań – to czemu od niego nie kupować gazu, ropy i czego tam jeszcze?
A więc przyjaciele z Czeczenii – tak długo jak dla zapadu Rosja będzie stabilnym źródłem surowców, tak długo wy, przyjaciele, będziecie cierpieć gwałt pod jej knutem.
Znamienne – pogląd na Czeczenię po 11 września w światowych mediach jest taki, iż jest to jakiś taki drugi Afganistan – wylęgarnia biedy i ekstremizmu, więc nawet dobrze, że ruski but przygniata hydrze gardło. Nic bardziej mylnego. Owszem – bojownicy dagestańscy z czasem niestety sięgnęli po doradców z Al – Kaidy, i rozwinęli sztandary Islamu wojującego, jednak każdy kto ma ochotę zapoznać się choćby z „Księgą Mudżahedina” autorstwa Szamila Basajewa lub dokumentem „Wolność za bezpieczeństwo” zawieszonym na kilku, blokowanych przez FSB witrynach, ten wie, iż za walką narodowowyzwoleńczą nie stoją żadne tam fanatyczne okrzyki, lecz bardzo racjonalna myśl polityczna, oferująca Europie blokowanie poczynań Al – Kaidy i Islamskiego ekstremizmu w zamian za wsparcie w walce o niepodległe państwo czeczeńskie – Demokratyczną Republikę Iczkerii. Dotychczasowe poczynania UE oraz Stanów Zjednoczonych raczej pchają młodych Czeczenów w stronę radykalizmu miast racjonalizmu.
Nie wiem czy jakiś Czeczen czyta ten tekst. Jeśli tak – bardzo się cieszę i go pozdrawiam. Jeśli czyta podam więc tutaj taki drobny wtręt – jak wspominałem, tak długo jak Rosja jest stabilnym rynkiem surowcowym, tak długo naród czeczeński nie może mieć marzeń o wsparciu zachodu. Ale gdyby, załóżmy hipotetycznie, Rosja przestała być takim bezpiecznym, stabilnym rynkiem? Gdyby nie mogła się wzmacniać na bazie surowcowej, dzięki światowym kryzysom? Gdyby rurociąg otwarty we współpracy z jakimś państwem wcale nie był takim „pewniakiem” inwestycyjnym? Rura dziś jest, a jutro może jej nie być. Surowce dziś płyną, a jutro, hmm – mogą przestać płynąć. Rurociągi wylatują w powietrze, pociągi się wykolejają, kopalnie przestają funkcjonować… wypadki się zdarzają. Czyż wtedy Europa nie miałaby impulsu do zmiany rynku z którego czerpie surowce? I czy upomnienie się o uwagę mediów, rządów i obrońców praw człowieka nie byłoby łatwiejsze?
Tak tylko snuję sobie hipotetyczne dywagacje. Na razie jednak nawet kraj mający w swej historii tradycję „Solidarności” oraz walki o wolność „naszą i Waszą” nie jest cierpieniem ludu Czeczenii w najmniejszym stopniu zainteresowany. Bo po co? Przecież Premier Putin to taki nasz przyjaciel wielki. I tak dobrze mu z oczu patrzy!