List do Dominiki Wielowieyskiej
Mój pierwszy list otwarty, który nie jest tylko ogólną zaczepką, jaką w ostatnim czasie napisał sam Rafał Ziemkiewicz. Ten list będzie także swego rodzaju testem użyteczności publicznej i publicystycznej, bo jeśli pani Dominika mi nie odpowie, uznam to za zwykły brak argumentów, by nie rzec strach, a co za tym idzie stanie się mało użyteczna pod względem publicystycznym, bo nie będzie w stanie bronić swoich racji i wyznawanych przez jej czytelników poglądów. Tyczy się on ostatniego tekstu publicystki, zatytułowanego „PO, a potem długo, długo nic”*.
Już od samego początku odnoszę wrażenie, że pani Dominika i całe jej towarzystwo pokrojowo bliźniacze do niej samej, żyje w jakimś zamkniętym świecie, gdzie nie dochodzi medialny, inny niż zaprzyjaźnionych mediów, przekaz o działaniach PiS. Pani Dominika wciąż, żyje w czasach, gdy PiS, było partią jednego tematu – wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, czyli kilka miesięcy po samym przykrym wydarzeniu, bo trudno spodziewać się od partii, która była tak spowinowacona z ofiarami katastrofy, by zajęła się gospodarką, czy socjalem w tak trudnych dla siebie czasach żałoby. Już nawet nie będę tłumaczył tych ludzkich, całkowicie normalnych i racjonalnie wytłumaczalnych zachowań PiS-u, bo nie o to chodzi. Pani Dominika napisała „PiS – zamiast tworzyć szeroką formację centroprawicową ze skrzydłem radykalnym, kościelnym i konserwatywnym – stał się formacją skoncentrowaną na jednym temacie: tragedii smoleńskiej. A cechą charakterystyczną zwolennika PiS nie jest to, jakie ma poglądy gospodarcze i co sądzi o polityce społecznej czy sprawach obyczajowych, ale stosunek do Donalda Tuska i Smoleńska.”. I znów, niczym kataryna, tłumaczyć muszę – PiS nie mówi tylko o katastrofie smoleńskiej. Prosty przykład i zarzut do partii ukochanej najwidoczniej przez panią Dominikę – PiS ostatnimi czasy, wydał obszerny program przygotowany, szczególnie na kryzys i przedstawiony na konferencji prasowej z udziałem specjalistów w danych dziedzinach. I tu pytanie i zastrzeżenie – czy PO odpowiedziało na program PiS, nie konicznie kontr dokumentem, bo cudów nie wymagam, ani takiego wysiłku od PO również? Nie. Nie raczyli, więc niech droga pani Dominika nie zarzuca, że owy „zwolennik PiS”, czy PiS sam w sobie, nie ma poglądów na gospodarkę, sprawy obyczajowe, edukację, socjal, bo ma, czego dowodem jest program i wiele komentarzy „zwolenników PiS” choćby na Salonie24.
Pani Dominika wyznaje także ciekawą zasadę, która mocno łączy ją z Donaldem Tuskiem, mianowicie, że polityka, polega na kupowaniu znanych twarzy, by popularność rosła, a partyjne skarbonki puchły w oczach, co można zgrabnie połączyć związkiem przyczynowo-skutkowym. Jeżeli wychodzimy z tego założenia, to niszczy to poprzednie założenia o poglądach PO, którymi w mniemaniu pani Wielowieyskiej, emanuje na milowe odległości owa partia. Bo, przecież, kupowanie polityków o różnych poglądach, świadczy o braku ścisłej przynależności do jakichś idei, poglądów i założenia partii jako ogółu, więc również niemożliwym jest ustalenie jednościowego programów, zgodnego z ogółem członków partii. Bo kupując „zawodników” okazuje się tylko nastawienie na zbieranie punktów sondażowych, a nie na zwycięstwo swoich poglądów. O ile w ogóle można mówić o poglądach polityków PO, ale z tym polemizować nie będę.
Ciekawe jest także łączenie ludzi pod Pałacem Namiestnikowskim z PiS-em. Idąc tym tropem można powiedzieć o „Solidarności”, że została przez kogoś „nasłana” i polemizować z jej pierwotnymi dążeniami wolnościowymi. Ludzie spod Pałacu to spontanicznie formująca się grupka ludzi, którzy postanowili zawalczyć w słusznej sobie sprawie.
Te wszystkie krótkie wstawki to pozbawione związku z istotą tekstu zaczepki, bez których ani pani Wielowieyska, ani redakcja Wyborczej obyć by się nie potrafiła. Sensem tego długiego, jak na Wyborczą, tekstu jest słuszność, bądź nie, robienia z Platformy, jak zwykłem mówić politycznego supermarketu**. Pani Dominika, o dziwo, zauważa rozbieżność poglądów i brak jedności w partii, ale zaraz tłumaczy to na korzyść Platformy – „W takich warunkach poważne starcie na argumenty między największymi graczami, które w innych demokracjach jest rzeczą naturalną, u nas jest niemożliwe. Z jednej strony z powodu agresji i braku szacunku dla zasad demokracji PiS, z drugiej – z powodu słabości merytorycznej SLD. Dlatego Platforma postanowiła tę debatę prowadzić wewnątrz własnego ugrupowania.”.I tu znów dochodzimy do kwestii monotematyczności PiS-u. Bo jeśli żyć w świecie otwartym na wszystkie przekazy, argument traci sens, a, że pani Wielowieyska, żyje w tym świecie zamkniętym, to tej bezsensowności nie zauważa. Zadajmy sobie pytanie – czy partia może prowadzić „wewnętrzną debatę”? Czy taka samowystarczalność partyjna nie jest tylko urojonym przez ową partię chwytem propagandowym, albo wygodnickim wytłumaczeniem lenistwa?
Jeśli pisać o takich sprawach, pani Dominiko, to tylko w dwugłosie, albo obiektywnie i patrząc przez pryzmat każdego aspektu. Redakcyjny, czy poglądowy kolega, pani Dominiki, pan Sierakowski, napisał mądry tekst ostatnio***, o zatraceniu się idei, spowodowanej populizmem, nie umiejscowił jednak przyczynku tego procesu, który według mnie leży w Platformie. To przez nich polityka stała się małostkowa i protekcjonalna. To przez Tusk nie ma debaty na tematy gospodarcze, obyczajowe i socjalne, bo zastąpiono je zaczepkami medialnymi i kłótnią z PiS-em. Inne partie starają się dorównać PO w głoszeniu ludycznych haseł, a jedyną ostoją myśli politycznej stała się partia Kaczyńskiego, która od czasu do czasu pisuje programy partyjne. Ponieważ jednak Platformie nie chce się robić programów, by w tym aspekcie dorównać PiS-owi, ani nie chce się Tusk ośmieszać kontr programami porównywalnymi do noweli, pod względem poetyckości zdań i długości utworu, spopularyzowali politykę jako wojnę kulturową i przedstawiają siebie w mediach sobie bliskich, jako partie merytoryczną, ale niemającą z kim dyskutować. Cała ta zadyma z transferami jest po to, by zdobyć punkty procentowe i uznanie wyborców, nie przekonując ich do swoich racji, ale popularnością niektórych polityków i zakryć poglądową impotencję PO. Więc przypisywanie PiS-owi łatki monotematyczności, w dodatku nie związanej z obecnym działaniem państwa, jest wygodnickie.
Reasumując, pani Dominiko, PiS ma poglądy, o czym świadczą teksty Jarosława Kaczyńskiego na Salonie24, programy prezentowane na prasowych konferencjach, które umykają Pani środowisku i Pani samej, czy choćby obszerny raport o stanie państwa. A te argumenty, które sypią się z Pani tekstu, są co najmniej śmieszne. Przypisywanie braku poglądów Kaczyńskiemu i PiS-owi jest tylko ułatwieniem dla Platformy, bo nie muszą się wysilać i pokazywać, że są poglądową pustką, nastawioną na zysk sondażowy poprzez populizm.
Pani Dominiko!
Liczę na odpowiedź, bo te kwestie nie mogą być pozostawione bez komentarza, także z Pani strony. Naprawdę pragnę, by zawiązała się jakaś dyskusja, czy polemika, bo jeśli skończy się na mojej notce, uznam, że brak argumentów przyznaje racje moim. Jestem ciekaw, czy spróbuje Pani utemperować mnie i pokazać mi, żem jednak nie jest wyrocznią.
I choć list ten, tak naprawdę mogłem wystosować do każdego z Pani środowiska, to jakimś cudem wybrałem panią jako przedstawicielkę tej grupy.
_____________________________________________________
*http://wyborcza.pl/1,75968,9840678,PO__a_potem_dlugo__dlugo_nic.html#ixzz
1QDWB2feh
**http://pod.lupa.salon24.pl/315205,platforma-jak-polityczny-supermarket
***http://krytykapolityczna.salon24.pl/317219,sierakowski-list-otwarty-do-partii
TeaDrinker
Obywatel swiata w Polsce, obywatel Polski na swiecie. - w mysl felietonu B.Prusa