Dmuchanie politycznych balonów może odbywać się na różne sposoby. W ostatnich dniach byliśmy świadkami mniej lub bardziej strasznych wydarzeń, nawet tych najstraszliwszych, które dopiero mogą nastąpić.
To, że tłum potrafi wywrzeć presję, przekonaliśmy się, oglądając sceny z Marszu Wyzwolenia Konopii, który odbył się w Warszawie."Jestem strasznie z was dumny, fantastyczna robota, nie przestaniemy dopóki nie zwyciężymy"*wołał Janusz Palikot, a tłum manifestantów zaczał skandować: “Dajcie buszka dla Januszka”.* No i Janusz Palikot uległ. Zapytał: “Macie tego jointa?” i “zaciągnął się otrzymanym z tłumu "skrętem".”*
Pytany później, czy faktycznie ten skręt było jointem, odpowiedział, że nie jest “specjalistą” ani “użytkownikiem”, ale “wydaje” mu się, że “tak”. Pomyśleć tylko, że J.Palikot nie dość, że ryzykuje, przyjmując od kogoś anonimowego z tłumu, nie wiadomo przez kogo i z czego wykonanego oraz gdzie trzymanego skręta, to jeszcze wkłada go sobie w usta i zaciąga się, po czym dmucha dymem dookoła. Strach pomyśleć, co może sie wydarzyć jak J.Palikot, który tak łatwo ulega presji tłumu, pójdzie na demonstrację środowisk homoseksualnych i tam tłum zacznie skandować, żeby zrobił on to czy owo na oczach wszystkich, skandując np. “Dajcie Józka dla Januszka” i wtedy ….. no ale mniejsza z tym.
W każdym razie zmuszaniprzez dziennikarzy do komentowania tego wiekopomnego wydarzenia zarówno politycy jak i inni dziennikarze, jedni w zazdrości o udane publicity J.Palikota, a inni zażenowani, podkreślają, że znów muszą to komentować i o tym rozmawiać, jakby nie było ważniejszych tematów.Publicysta “Rzeczpospolitej” M.Magierowski poirytował się nawet i znienacka wyznał*, że “wszyscy dmuchamy tego nieszczęsnego Palikota” – po czym, zreflektowawszy się po dwuznacznych chrząknieciach innych, obecnych w studio – błyskawicznie dodał, że “w sensie, że balon”.
Jedankowoż, czy to samo zaciągnięcie się niewiadomego pochodzenia skrętem, a może i nawet samym wydmuchanym w powietrze dymem, czy to nagła refleksja Piotra Tymochowicza, ale widać że coś musiało podziałać otrzeźwiająco na członków klubu poselskiego Ruchu Palikota. Owóż i poseł A.Rozenek, w programie telewizyjnym*, podczas którego posłowie omawiali m.in. sprawę zakazu wpuszczenia przedstawicieli związków zawodowych na salę obrad Sejmu i potem Senatu, stanął znienacka w ich obronie, mówiąc, że nie wpuszczono “w szczególności tak ważnych ludzi jak przedstawiciele związków zawodowych”. No i proszę! Cóż takiego dostrzegł A.Rozenek w – jak to po wydarzeniach piątkowych określał J.Palikot – "pijanych, szczących na trawniki działaczach, wydalających różnego rodzaju odchody w miejscu publicznym"*, że w przeciągu tak krótkiego czasu, stali się oni“ważnymi ludźmi”?
Sztachnięcie się skrętem, podziałało też bezpośrednio na wyobraźnię samego przewodniczącego J.Palikota, bo już ogłosił, że w wyborach prezydenckich wejdzie do drugiej tury z B.Komorowskim i chociaż w ostateczności prezydentem nie zostanie, to jego partia osiągnie wynik na poziomie 30% i wygra wybory. Takie dmuchanie własnej partii – “w sensie, że balon” – ma oczywiście na celu zaczadzenie umysłów jej członków, żeby przypadkiem nie kombinowali z przejściem do SLD.
Ale presja tłumu zadziałała nie tylko w przypadku J.Palikota. Presja tłumu potrafi działać nawet wcześniej niż sam tłum się pojawi i uruchomić najskrytsze zakątki wyobraźni, nawet bez zaciagania się skrętem. Otóż i sama pani ministra J.Mucha, która sama prosiła, żeby się tak do niej zwracać, zaniepokoiła się tym, że piłkarze reprezentacji Rosji będą mieszkać w sąsiadującym z pałacem prezydenckim hotelu 'Bristol”, a przecież 10 czerwca odbędzie sie kolejna miesięcznica upamiętniająca ofiary katastrofy smoleńskiej, więc pod Bristolem może być nieprzyjemnie. Zaczęła więc dmuchać na zimne i zakomunikowała, że od jakiegoś czasu trwają rozmowy ze stroną rosyjską, czy hotel “Bristol” to najlepsze miejsce dla reprezentacji Rosji i że zaproponowane zostały inne lokalizacje. Następnego dnia pani ministra zaprzeczyła, że prowadzi jakieś negocjacje i zaatakowała, że jej słowa zostały przez media “nadinterpretowane”. Jednocześnie zapowiedziała, że do ostatniego dnia będzie apelowała do prezesa Kaczyńskiego, żeby tym razem marsz odłożyć.Prezes Jarosław Kaczyński, nagabywany przez dziennikarzy, próbował to dmuchanie na zimne zatrzymać, więc stwierdził, że “to są pochody procesyjne, odmawiany jest różaniec (…) To jest tłum całkowicie niegroźny, więc nie widzę powodu, aby mieć jakieś obawy". Po czym tym samym tonem, ze śmiertelnie poważną miną zakończył: “Chyba żeby atak nastąpił ze strony Rosjan, ale też nie sądzę, żeby rosyjscy sportowcy byli zainteresowani atakami na procesję, a nie swoimi wynikami sportowymi”. Tu J.Kaczyński – przyznam – pokazał inną, lepszą stronę mocy, aż szkoda, że tak rzadko używaną, mianowicie posłużył się żartem. “Gazeta Wyborcza” natychmiast napisała*, że prezes J.Kaczyński to “stwierdził” – przynajmniej jakby mówił to z pełną powagą. Dzielni redaktorzy mogliby napisać, że “zażartował”, ale po co. Jak “stwierdził”, to “stwierdził”. Inne media, ale z pewną taką ostrożnością doniosły, że “powiedział”. Jak widać, spinka śmiertelnej powagi na odcinku domyślnej wojny, prowadzonej przez J.Kaczyńskiego z Rosją udzieliła się mediom głównego nurtu w całej rozciągłości.
Sprawę zakwaterowania Rosjan podsumował* R.Kalisz, który rozmawiał z “wybitnym znawcą duszy i polityki rosyjskiej”, więc wie, że “Rosjanie wszystko zaplanowali” i dlatego 10. kwietnia wyjdą, i zapalą znicze ofiarom katastrofy. To właśnie stąd ta panika i dmuchanie na zimne pośle Kalisz. Jeżeli tylko jakiś pojedynczy nieznany sprawca lub grupka krzyknie coś tam i dmuchnie, żeby zgasić płomień znicza, to jak Pan myśli – kto na tym straci, a kto wygra?
W temacie “dmuchania” aktywny był też wicepremier Waldemar Pawlak, który w tym samym programie zapraszał na święto ludowe, obchodzone tradycyjnie w dniu święta Zesłania Ducha Świętego. Święto ludowe ma służyć temu, żebyśmy “odmieniali oblicze tej ziemi na lepsze” zakomunikował żartem. Zresztą, sam PSL zapraszał na Piknik Rodzinny na A2, podczas którego miał odbyć się Pokojowy Grill Polityczny –“Happening, który ma udowodnić, że komunikacja polityków ze społeczeństwem może odbywać się w sposób pokojowy i rzeczowy oraz że podniesienie jakości debaty publicznej jest możliwe.”
I już, w pełniących misję wieczornych wiadomościach, mogliśmy zobaczyć jak osobiście, ubrany w fartuch, uśmiechnięty, pan wicepremier uwija się na oficjalnym pikniku przy grillu, serwując kiełbasę i odpowiednio dmuchając na żarzące się węgle. Właściwie, to co to za święto i happening? W.Pawlak nie robił przecież niczego, czego nie robi codziennie.
* gazetaprawna.pl 27.05.2012
* tvnwarszawa.pl 26.05.2012
* gazetaprawna.pl 27.05.2012
* Kawa na ławę, TVN24, 27.05.2012
*Loża prasowa, TVN24 27.05.2012
* Radio ZET 13.05.2012
* wiadomosci.gazeta.pl 24.05.2012
* Kawa na ławę, TVN24, 27.05.2012