Ponieważ udaję się na króki urlop, wklejam swój stary tekst i pozdrawiam wszystkich:) * Długowłosa Przewrotność odchyliła głowę i z niechęcią spojrzała prosto w słońce. Ogrodowa huśtawka unosiła ją lekko: w górę, w dół, w górę, w dół, w górę, w dół….. Zmrużyła zalotnie oczy, aby blask słonecznych promieni nie oślepił jej zanadto. Nigdy nie przyjaźniła się ze światłem. Miała na sobie zwiewną suknię i naszyjnik z kawałeczków rozbitego zwierciadła. Tego samego, o którym pisał pan Andersen. Drobniutkie, ostre kryształki zebrał specjalnie dla niej sam Książę Ciemności i podarował którejś nocy. Przyjęła klejnot. Odtąd zawsze miała go przy sobie i w lustrzanych koralach oglądała wykrzywiony obraz świata. A teraz, za dnia, wraz z każdym ruchem swojej diabelskiej huśtawki, […]
Ponieważ udaję się na króki urlop, wklejam swój stary tekst i pozdrawiam wszystkich:)
*
Długowłosa Przewrotność odchyliła głowę i z niechęcią spojrzała prosto w słońce. Ogrodowa huśtawka unosiła ją lekko: w górę, w dół, w górę, w dół, w górę, w dół….. Zmrużyła zalotnie oczy, aby blask słonecznych promieni nie oślepił jej zanadto. Nigdy nie przyjaźniła się ze światłem.
Miała na sobie zwiewną suknię i naszyjnik z kawałeczków rozbitego zwierciadła. Tego samego, o którym pisał pan Andersen. Drobniutkie, ostre kryształki zebrał specjalnie dla niej sam Książę Ciemności i podarował którejś nocy. Przyjęła klejnot. Odtąd zawsze miała go przy sobie i w lustrzanych koralach oglądała wykrzywiony obraz świata.
A teraz, za dnia, wraz z każdym ruchem swojej diabelskiej huśtawki, mąciła ludziom w głowach. Rozwiane kosmyki czekoladowych włosów lśniły kusząco, plątały się wokół drewnianego oparcia i naszych dusz. Rankiem Przewrotność była naprawdę intrygująca. Miała ładną twarz pani z telewizji, budziła zainteresowanie. Gdziekolwiek się pojawiała, każdy chciał zamienić z nią chociaż słówko.
I tak trwałaby, niebezpieczna w swej urodzie i w swym szaleństwie, ale do ogrodu, przez uchyloną żelazną bramę, wślizgnął się Czas. Powiał przemijaniem: wysuszył świeżość cery, potargał włosy. Szarpnięty gwałtownie naszyjnik niebezpiecznie okręcił się wokół smukłej szyi. Przewrotność zaczęła tracić oddech.
Chcąc uwolnić się z tego bolesnego uścisku zerwała cieniutką żyłkę, a koraliki rozsypały się po miękkiej trawie. Podniosła jeden z nich i po raz pierwszy ujrzała w krzywym zwierciadle siebie. Inną niż była. Została uwiedziona.
*
Siwowłosa Przewrotność była okrutnie samotna. Uwięziona w swojej schizofrenii, ubrana w biały, szpitalny kitel po kryjomu zerkała w lustrzany koralik. Przeglądając się w tym diabelskim podarunku nadal myślała, że jest piękna jak przed laty.
*
Ale zamęt w naszych głowach, po zabawie na przewrotnej huśtawce, jeszcze trwa.