Bez kategorii
Like

Długie Polaków rozmowy

26/02/2012
510 Wyświetlenia
0 Komentarze
25 minut czytania
no-cover

Dostałem mailem taki zapis dyskusji. Jak to w dyskusji, racji jest raz mniej, a raz więcej. Ale może warto poczytać, co tam na emigracji się Polonusom w głowach uzbierało.

0


 

A ja ciągle między zdaniami czytam o potrzebie wolnych mediów celem takich ważnych dyskusji. Piszę mediów z myślą o TV która zdominowała przekaz do społeczeństwa. Ludzie stali się wygodni i nie wszyscy chcą czytać prasę (którą wpierw trzeba kupić czyli wyjść z domu itd) lub szukać ciekawych portali w internecie. Chcą mieć możliwość szybkiego wyboru stacji tv we własnym domu gdzie można "przy okazji" robić inne rzeczy – np. herbatkę w kuchni lub naprawiać odkurzacz (jeśli ktoś potrafi).

Piotr Z

 

\Na dictum Pańskie i p.Jacka Kasprzyckiego, znajomy socjolog Mariusz Muskat tak mi odpowiada :

 

 Szanowny panie Kierowniku!
 
                Przepraszam, że  nie reaguję na teksty otrzymywane w obfitości od Waszeci – sądząc z tytułów bardzo ciekawe. Po pierwsze od wrzesnia pojawiły się u mnie bardzo poważne problemy rodzinne nie zostawiające na inne sprawy uwagi a po wtóre, gdy one znacznie osłabły, przystapiłem do skończenia 12 letniej, historycznej pracy, która jest moim moralnym obowiązkiem. Gdzies w połowie marca ten spory wysiłek sie zakończy.
Jednakże intuicja kazała mi otworzyć słowo Jacka Kasprzyckiego.
Przeczytałem to z wielką przyjemnością. Autor jako artysta potrafi świetnie operować parabolą dramatu, ma też znakomitą intuicję polityczną zawartą w końcowych fragmentach tekstu. 
 
Trochę słabiej jest z problemami ekonomicznymi i tu pozwolę sobie zgłosić kilka uwag jako ktoś od lat związany z " Obywatelem", gdzie ta problematyka jest bardzo mocno obecna.Będą to uwagi tylko drobne, bo szereg kwestii ekonomicznych widzę tu trafnie ujętych. 
Po pierwsze welfare state nie powstało po upadku komunizmu, tylko po wstrząsie kryzysu 29-33 i wstrząsie  moralnym wojny. Lata miej więcej 45-75 były dla zachodu epoką znakomitą. Zdanie " obecnie tak się nie da" jest wyjęte ze slownika etosu neoliberalnego wdrażonego idelogicznie przez wiele lat aż przekonanie to utkwiło w naszych umyslach na amen. Wedle największego w historii polskiego socjologa Stanisława Ossowskiego tego rodzaju wyrażenia mają charakter zrutynizowanej zbitki pojęciowej, która nie poparta analizami nie wiadomo co znaczy a ponadto kryje się za nią przekonanie o tzw. ’ koniecznościach dziejowych" przejęte z marksizmu. Otóż da się.
 Oczywiście wskazanie na Skandynawię to banał. Jednakowoż posłuże się przykladem zupełnie innym.W Brazylii rodzice dzieci chodzących do szkoły dostają karty bankomatowe , z których mogą sobie wypłacać wsparcie od Państwa. Nie ma żadnej biurokracji, podnosi się poziom wyksztalcenia  i zmniejsza się zakres biedy.
W Brazylii nie ma dyktatury a następczyni Luli przez niego poparta dostała w wyborach 75% głosów.
Oczywiście można powiedzieć, iż kraj ten szybko się bogaci dzięki surowcom, ale bogaci się też dlatego, że w odróżnieniu od krajów które poza pieniądzem, którego naturę Jacek trafnie określil, nic nie widzą, dba on o kapitał ludzki nie wchodzi w tyłek bankom, jak właśnie nasz Sejm, co w odróznieniu od Niemiec i Francji właśnie odrzucił podatek Tobina realizowany już przez Orbana.
Takich pomyslów jest w świecie wiele, tylko my o tym nic
 nie wiemy, bo w mediach mamy czystego Orwella dla proletów a w sieci interesuje nas raczej polityka niż ekonomia.
No ale widzę, że strasznie przynudzam. Chwilunia 
Welfare – state to także problem państwowego interwencjonizmu. Wiele krajów po II wojnie dzięki emu odniosło bardzo dużo sukcesów,  w Azji głównie Korea płd.która np. dzięki temu stała się potentatem w budowie statków. To samo dotyczy Malezji, gdzie król uchronił kraj przed podbojem ekonomicznym ze strony wielkich korporacji. Nie trzeba sięgać do dyktatorskich Chin. No i oczywiście Polski przedwojennej, którą dokumentnie olano w III RP.
Problem jest w tym, żeby dbający o interes kraju patriotyczny rząd nie utonął w prawie Parkinsona.
To da się zrobić.A contrario widzimy, że władza krok za krokiem wycofująca się ze wszystkiego poza malwersacjami i podsłuchami obrasta  nieprzytomnie biurokracją. Tak się dzieje cały czas od 22 lat u nas.
A potem okazuje się , ż sprzedaliśmy cały majatek kraju w imię świętej prywatyzacji za granicę za jakieś 70 mld zlotych i nie ma nawet komu wybudować drogi do stolicy zaś do Berlina sto razy łatwiej dojechać pociagiem niż do warszawy.
    Sorry – po mału dostaję szalu i w żadnym
 razie nie jest to szał w stronę mądrego i wrażliwego pana Jacka. Nastepnym razem o emeryturach, bo tu kłamstwa nadawane przez establiszmęty społeczne są straszne.
                            Ściskam prawicę Tobie i wszystkim twym przyjaciołom   personel Mariusz Muskat

 

Przesyłam polemikę z Jackiem – moim kolegą ze Szkoły Filmowej. Ot taka nasza prywatna dyskusja… Posyłam bo Jacek się zgodził…
Pozdrawiam
Piotr Z

Jacku

dzięki za tyle ciekawych myśli. Moja już nieżyjąca bohaterka filmu, żydówka – Lucie Cytryn Bialer podczas wspomnień opowiedziała mi anegdotę z jej domu. Mianowicie kiedyś do jej domu całkiem majętnego – do dziadka przyszedł bardzo bogaty człowiek i dzieci z ciekawości się zbiegły by go zobaczyć. Kiedy wyszedł komentowano to wydarzenie i wówczas dziadek się zdenerwował i uciszył towarzystwo tymi oto słowami. Tak to bogaty człowiek ale trzeba też zadać pytanie – co on zrobił dla biednych…
Jacku mam pytanie czy mogę twoje myśli rozesłać…?
Piotr

Piotrze, jak uważasz je za interesujące to – oczywiście roześlij.
Za swej strony rozsyłam wiele twoich materiałów jak są interesujące – nawet jak nie do końca je popieram.
Te materiały z Kanady o Smoleńsku to naprawdę hit.
Co ciekawe – nawet Michnik po obradach sejmowej Komisji Kultury w sprawie multipleksów przyznał rację O. Rydzykowi.
Niedopuszczanie do głosu przedstawicieli Lux Veritatis przypominało zachowania Jegielskiego w stoczni gdańskiej i naszego betonu szkolnego podczas strajków w PWSFTVi T.
Ja też ubolewam, że obóz patriotyczny w Polsce rzadko korzysta z zawodowców.

Witam.
 
To rzeczywiście sprawa złożona. Lewicowa i prawicowa orientacja znalazła się na rozdrożu. Obie są w kryzysie.
 
Lewica straciła oparcie jakim był marksizm i szuka teraz po omacku jakiegoś fundamentu. Znalazła go trochę w ruchu alterglobalistycznym, ale tu jest szkopuł, bo nie zawsze to co alterglobalistyczne, a nawet antyglobalistyczne jest z zasady lewicowe. Szuka go w wojującym islmizmie, ale tenże jest nieprzemakalny na ich obyczajowe postulaty (równość kobiet i mężczyzn, poparcie dla gejów, poprawność polityczna etc.). Szuka ich w walce o prawa człowieka, ale prawica też je popiera, a na przykład Ludowe Chiny, Wenezuela i Kuba są reżimami. I to lewicy psuje szyki, bo jak tu popierać Chiny i Kubę? Zostaje w odwodzie Rosja, ale z nią jest kłopot, bo to państwo ani nie lewicowe ani prawicowe. To dyktatura oligarchiczna z imperialistycznymi zapędami. Rosja „chromoli” wszystko, dla niej najważniejsza jest rywalizacja z USA, tak jak za czasów Breżniewa. Putin wcale nie chce, aby komuniści doszli do władzy. Tam zresztą zawsze rządziło GRU i KGB – obecnie FSB. Lewica nie ma ideologów, a tak zwany „nowy marksizm” już nie jest w stanie opisać współczesnego świata. Lewicowców łączy antykorporacjonizm, ale to słabe spoiwo, bo jest wielu antykorporacyjnych prawicowców.
 
Z prawicą na świecie jest lepiej. Są w dobrej komitywie ze światem finansów i tak jak w USA wierzą w tradycje republikańskie i w państwo obywatelskie – nie w etatyzm i biurokrację. U nas sytuacja jest specyficzna. Nasza prawica, tak PiS i SP zakłada zbyt dużą ingerencję państwa i etatyzm. Poza tym nie ma polityków zdeterminowanych. Z całym szacunkiem, ale Kaczyńscy pomimo swojego patriotyzmu, który u nich cenię są postaciami hamletycznymi i tragicznymi. Jarosław po śmierci brata zachowuje się jak Hamlet chcący pomścić śmierć ojca a Tuska i Putina traktuje jak Hamlet stryja.
 
Zanalizujmy o czym jest sztuka Szekspira. Oczywiście nie jeden temat jest jej osią, a każdy znajdzie coś dla siebie i każdy zinterpretuję to inaczej.
 
Kim jest Hamlet? Synem pragnącym pomścić śmierć ojca, czy po prostu kolejnym pretendentem do tronu opętanym żądzą mordu, idącym po trupach? Człowiekiem obłąkanym, czy psychopatą wspaniale imitującym obłęd dla własnych korzyści. Ofiarą, jak Ofelia, niespełnionej miłości, czy cynicznym graczem powodujący śmierć tak ojca swej ukochanej, jak i śmierć jej samej? Wyrodnym synem ogarniętym manią prześladowczą, czy wyrzutem sumienia swojej matki? Czy ducha swego ojca widzi naprawdę, czy to tylko obsesja – wszak w scenie ze sztuki oprócz niego i jednego z przyjaciół (a może i wrogów) nikt nie widzi i nie słyszy ducha ojca?
 
A teraz pytania współczesne: Dlaczego Bush napada na Irak i widzi duchy broni masowego wrażenia, których nie ma, a wielu mu wierzy? Dlaczego Jarosław K. chowa brata na Wawelu, a następnie prze do władzy i wszystkich, co nie potwierdzają jego spiskowej tezy o zamachu, uważa jak Hamlet za wrogów?
 
A może i Hamlet i Bush i Kaczyński mają rację? Wszak stryj Hamleta, tak i jak i Tusk i Putin oraz Saddam Hussein nie są bez winy. Można tak mnożyć pytania i gromadzić fakty, ale tylko oddalamy się od odpowiedzi.
 
Zabawię się w pozytywistycznego technokratę. Odłożę na bok swoje sympatie – tak polityczne jak i ideologiczne. Zdystansuje się do religii, choć jestem religijny. A dlaczego? Bo chcę "technokratycznie" i "bezideowo" kilka słów powiedzieć o dzielących nas konfliktach, a na to potrzeba odrobiny dystansu. Uważam zresztą, że każdy powinien w sobie taki dystans choćby kilka minut w ciągu dnia wytworzyć. Lewak niech pomyśli jak konserwatysta, prawicowiec niech wzbudzi w sobie na kilka chwil lewaka. A święty niech pomyśli jak „psychol”. Katolik niech wcieli się kostium islamisty, buddysta w kostium katolika.
 
Oczywiście tylko w kostium, bo osobowość ludzka to niejako trwała struktura – rzadko podlegająca generalnym przemianom. Wtedy może lepiej zrozumiemy, a i poznamy tak innych, jak i siebie. A co mnie do tego skłoniło? Oczywiście afera ACTA i poniżenie Polaków przez lekową aferę refundacyjną. Nie będę tu wymieniał po raz setny argumentów żadnej ze stron, bo wszystko dla mnie jasne. Uważam, że rządy jak i instytucje mają służyć człowiekowi czyli obywatelowi, a nie odwrotnie.
 
Oczywiście, tak na prawicy jak i na lewicy są ludzie myślący inaczej. Choć ten podział na lewo i prawo w obecnych realiach jest archaiczny.
 
Trzeba zdecydowanie stwierdzić, iż podziały w roku 2012 wśród ludzi nie przebiegają tak jak dawniej. Nie według klas, kast, wieku, ideologii, ba nawet nie wśród wierzących tak lub inaczej.
 
Oczywiście mordowanie katolików w Nigerii ma miejsce – tak jak w starożytnym Rzymie, czy w średniowiecznych wojnach religijnych, oczywiście w Indiach istnieją jeszcze niedotykalni a talibowie prowadza, dosłownie – świętą wojnę. Ale to konflikty tak tragicznie realne co i nieprawdziwe. Istnieje jeszcze Kuba z Castro i reżim w Korei Północnej gdzie za zbyt małą rozpacz po śmierci wodza można trafić do łagru.
 
Obecne konflikty nie przebiegają na linii prawica – lewica. Świat jest inny niż jeszcze w połowie wieku XX, a do tego się te konflikty odnoszą.
 
Europa nie jest już tą z czasów Adenauera i Gomółki, Jana XXIII. Indie nie są krajem z czasów Indiry Ghandii, a Chiny z czasów rewolucji kulturalnej. Islam nie jest islamem z lat 70-80, wreszcie Polska nie jest folwarkiem Gierka. Także polski kościół to nie heroiczny bastion oporu czasów Księdza Popiełuszki.
 
Ktoś powiedział, że współcześnie lewica odniosła sukces na polu kultury, prawica na polu gospodarki, a centrum na polu polityki. Coś jest na rzeczy. 
 
W każdym razie dawne antagonizmy i całościowe recepty typu: opozycja; własność prywatna – państwowa, kapitał i praca, wartości tradycyjne i postęp za wszelką cenę – to już nie jądro współczesnych konfliktów. Paradoksalnie, po upadku komunizmu, lewica wygrała w państwach cywilizacyjnie bogatych. Zasobne społeczeństwa Zachodu to produkt państwa socjalnego. Jak: Francja, kraje Skandynawii a nawet USA.
 
Socjalizm państwowy wygrał w rozwiniętych państwach, ale obecnie widać, że tak dalej się nie da.
 
Wszędzie w Europie politycy kosztem obywateli chcą wydłużyć czas pracy do 65, 67 a nawet do 70 lat. Bo systemy emerytalne trzeszczą. Zresztą opierają się one na zwykłym oszustwie. Jedynie Kanada, Szwecja, Norwegia i kilka innych krajów rozwiązało sensownie system emerytalny. Z pozoru w Polsce wszystko powinno być OK! Ludzie kilkadziesiąt lat płacą niemałe pieniądze na emerytury, a mówi się o upadku tego systemu. Jak to możliwe? Niestety państwo obraca tymi pieniędzmi, traci je, obsługa ZUS-u to tysiące etatów i płaci się niezasłużenie „świętym krowom”. Mundurowym, rolnikom i innym uprzywilejowanym grupom, które krócej i mniej płaciły, a emerytury mają nieproporcjonalne do składek. 
 
Kryzys rynków finansowych zaś dowodzi krachu liberalnego i spekulacyjnego sposobu uprawiania polityki gospodarczej, gdzie więcej od pracy liczą się dziedziczone: kapitał i bogactwo oparte nie na wytwarzaniu dóbr, handlu a na obracaniu wirtualną gotówką.
 
W Polsce obecnie po osiągnięciu kilku milionów opłaca się sprzedać firmę i żyć z kapitału. W gronie najbogatszych Polaków na 100 tylko dwóch coś wytwarza. Krauze i Kulczyk to „nieroby” i miliarderzy spekulacyjni. Na jeszcze większą skalę objawia się to w Rosji, republikach postsowieckich i krajach arabskich.
 
Reasumując: Straszny cios tak liberałom jak i zwolennikom niekontrolowanego rynku w swerze ideologii przyniósł kryzys światowy spowodowany tym, że kapitał spekulacyjny przerósł kapitał zgromadzony pracą, zaś lewacy nie mogą do dzisiaj otrząsnąć się po upadku sytemu komunistycznego. Rządy zaś sponsorowane nie przez ogół a finansowych lobbystów nie zdecydują się na opodatkowanie transakcji giełdowych i bankowych. To uratowałoby tak Grecje jak i euro a do tego zlikwidowałoby deficyty budżetowe w wielu krajach świata. Niestety to święte krowy kapitalizmu. Lepiej podnosić VAT, bo od tego nie ma ucieczki.
 
Teraz konflikt rozgrywa się pomiędzy korporacjami, którymi są także – a może przede wszystkim państwa oraz grupami obywateli, które nie wyłoniły swoich liderów.
 
Ale pytanie czy ci liderzy są potrzebni? Protesty przeciw ACTA odbyły się bez liderów. To samo ruch oburzonych. Moja teza brzmi – w dobie internetu w demokracjach liderzy są zbędni. Charyzmatycy – do lamusa!
 
Jak co liderzy wyłaniają się, od razu tworzą się fałszywe elity chcące podporządkować sobie stado. I powstaje typowa partyjna nomenklatura.
 
Obywatele, tak w państwach autorytarnych (i dowodzi tego arabska zimowa „Wiosna Ludów”) jak i w Rosji (ostatnie wystąpienia antiputinowskie), a także w Polsce (ruch NO ACTA) zapomnieli o starożytnej definicji elity: „Elita to ludzie żyjący w prawdzie, których charakteryzuje bezinteresowność w czynieniu dobra i piękna”. Definiują elitę raczej jako: „Elita to ludzie którzy mogą więcej, decydują o nas i niejasnymi sposobami dostali się na szczyty tak władzy jak i finansów”.
 
Tragedia w Polsce polega na tym, że ani PiS nie jest prawdziwą prawicą, ani PO – platformą obywatelską, jak się nazywają. Podczas rządów PiS nie załatwiono, ani dekomunizacji a ustawa lustracyjna była prawnym bublem – wiem, bo ją na wszystkie strony analizowałem.
 
Za to PO z zasady nie liczy się z głosem ulicy i stawia na korporacjonizm i zbiurokratyzowaną administrację, którą stara się wykreować na pseudoelitę narodu. Sam słyszałem jak Pani Bochniarz na pewnym przyjęciu pod wpływem płynów wyskokowych powiedziała szczerze, że trzeba w Polsce zrobić porządek z małymi firmami. Mają być wielkie i nic. Czyli PO wszystko robi by wyeliminować klasę średnią, bo wtedy lepiej się rządzi.  Zresztą to tendencja światowa. Nawet w USA są teraz bardzo bogaci i ubodzy, inaczej niż jeszcze w latach 80 i 90 ubiegłego wieku, gdy dysproporcje zarobków pomiędzy najbogatszymi i średniozarabiającymi nie były tak ogromne.
 
Wszyscy, tak lewicowcy i liberałowie (no może oprócz republikanów, którzy jeszcze wierzą w zasady i moralność w polityce) zapatrzeni są w model chiński i indyjski. Ma istnieć klasa menadżerów i wyrobników (prawie niewolników). Niedobrze to wróży tak UE jak USA i innym demokracjom.
 
Wniosek: obecna klasa polityczna – tak lewicowa jak i prawicowa – na drzewo!!!
 
W następnym odcinku o suwerenności i o interesach narodowych Polski. Na ile są one istotne i czy faktycznie one istnieją?
 
cdn.

Jacek Kasprzycki

0

Jacek

Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.

1481 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758