„Dług Grecji w 2020 r. 160% PKB” – utajniony raport
21/02/2012
454 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
Według tajnego raportu eurogrupy po przyjętym dzisiaj pakiecie „pomocy” dla Grecji zadłużenie tego kraju w 2020 nadal będzie wynosiło 160% PKB Martin Wolf powiedział wprost że albo Grecja wyjdzie z euro albo EU będzie „pomagać” przez następne 20 lat
W związku z powyższym polecam dzisiejszy artykuł Małgorzaty Goss, oraz link do popołudniowej wypowiedzi Martina Wolfa w programie Johna Authersa analizujących dane upublicznionego raportu:
„Jak skończyć z Grecją
Dalsza pomoc dla Grecji w wysokości 130 mld euro jest uzależniona od utworzenia przez rząd w Atenach specjalnego konta na spłatę należności wobec wierzycieli. Będą na nie trafiały w pierwszej kolejności właśnie pieniądze na spłatę długów przed wydatkami na inne cele, takie jak wynagrodzenia czy emerytury.
Plan ratunkowy dla Grecji uzyska akceptację eurostrefy pod warunkiem zgody Aten na utworzenie odrębnego konta, na które będą wpływać środki gwarantujące terminową spłatę greckich długów – podały nieoficjalnie źródła niemieckie przed wczorajszym spotkaniem ministrów finansów strefy euro w Brukseli w sprawie pomocy dla Grecji. Specjalne konto w celu ściągania należności na rzecz wierzycieli jest pomysłem niemieckim, który został zgłoszony wspólnie z Francją. Do ustalenia pozostaje, czy na to konto mają trafiać wszystkie wpływy rządu greckiego, czy tylko niektóre, np. podatkowe lub z prywatyzacji. Utworzenie konta oznacza, że Grecja nie będzie już samodzielnie decydować o własnych wydatkach budżetowych – będą to robić jej wierzyciele. – Z nieoficjalnych informacji wynika, że na tym koncie mają się znajdować płatności za okres od 9 do 12 miesięcy, a jeśli środków na spłatę wierzycieli będzie za mało, pieniądze będą automatycznie ściągane z dochodów podatkowych. Nikogo nie będzie interesowało, czy rządowi wystarczy na płace i emerytury oraz inne wydatki państwowe. Grecy zgadzają się "pluć krwią" i spłacić długi w pierwszej kolejności. To niewyobrażalne dotychczas żądanie ograniczające suwerenność kraju względem jego wierzycieli, jednak wróciło – komentuje dr Cezary Mech, były wiceminister finansów.
Analitycy JP Morgan wyliczyli, że przyjęcie międzynarodowego planu dla Grecji tylko nieznacznie zmniejszy jej aktualne zadłużenie – ze 163 proc. PKB do 154 proc. PKB. Poważnie natomiast zmieni się struktura tego zadłużenia, a mianowicie zadłużenie wobec prywatnych instytucji, zwłaszcza banków, spadnie z 73 do 43 proc., natomiast zadłużenie wobec instytucji publicznych, tj. UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wzrośnie z 34 proc. do 74 proc. długu. – Plan polega w istocie na zamianie zadłużenia prywatnego na publiczne, którego konsekwencje ponoszą podatnicy z innych krajów. To bardzo konfliktogenne rozwiązanie, które przeciwstawia np. Greków Niemcom i vice versa – ocenia dr Mech.
Stany Zjednoczone będące głównym udziałowcem Międzynarodowego Funduszu Walutowego zadeklarowały wczoraj poparcie dla programu ratowania Grecji. W Niemczech, które mają w eurostrefie najwięcej do powiedzenia, doszło na tym tle do podziału: kanclerz Angela Merkel chce dalej finansować Ateny, zaś minister finansów Wolfgang Scheuble wolałby skłonić grecki rząd do ogłoszenia bankructwa. Według prasy brytyjskiej Scheuble "miał wpaść w rozpacz" po zapoznaniu się z wynikami tajnego raportu "trojki" na temat możliwości wyciągnięcia Grecji z długów. Z raportu wynika, że nawet jeśli wszystkie elementy planu międzynarodowego wobec tego kraju zostaną wdrożone, nie uda się wyciągnąć go z długów do 2020 roku. Zadłużenie Grecji spadnie przez najbliższych 9 lat niewiele – ze 160 do 129 proc. PKB. Z raportu wynika, że państwa euro muszą liczyć się z koniecznością finansowania Grecji przez ponad dekadę. Alternatywą, zdaniem Scheublego, jest wstrzymanie dalszej pomocy i nakłonienie rządu w Atenach do ogłoszenia bankructwa już teraz. W takim wypadku konieczne byłoby podjęcie przez Grecję negocjacji z wierzycielami w związku z koniecznością uzyskania głębszej niż dotychczas redukcji zadłużenia. Jednocześnie oznaczałoby to wystąpienie tego kraju ze strefy euro.
Społeczeństwo greckie nie do końca zdaje sobie sprawę z sytuacji. Z jednej strony protestuje na ulicach przeciw oszczędnościom, a z drugiej sondaż opublikowany przez jedną z gazet wykazał, że tylko niespełna 20 proc. mieszkańców kraju chce powrotu drachmy. Za kryzys zadłużenia przygniatająca większość Greków wini "greckie rządy". – Grecy podchodzą do tej sprawy bardzo praktycznie: skoro emerytury i płace mają wypłacane w euro, to nie chcą, aby zamieniono je na drachmy, walutę, której wartość względem euro spadnie. Chcą zachować dotychczasową wartość świadczeń. Dlatego pytanie ich, czy chcą powrotu do drachmy, nie ma sensu, chyba że zadane łącznie z pytaniem, czy chcą spłacać długi tak wysokim kosztem – komentuje dr Mech.
Najgorsza wiadomość jeszcze do Greków nie dotarła: jeśli zbankrutują i opuszczą strefę euro, ich majątek, płace i emerytury zostaną przeliczone na drachmy, ale długi do spłacenia pozostaną… w euro. Okazuje się, że banki, instytucje europejskie i MFW podczas trwających wiele miesięcy negocjacji z rządem w Atenach zagwarantowały sobie… zmianę jurysdykcji dotyczącej spłaty długów: zadłużenie zagraniczne zostało wyjęte spod jurysdykcji greckiej i przekazane pod jurysdykcję brytyjską! To zaś oznacza, że w przypadku wyjścia ze strefy euro Grecy nie będą mogli przeliczyć długów na drachmy. Gdyby długi nadal podlegały greckiemu prawu, to tak jak cały ich majątek zostałyby zdewaluowane, a więc byłyby znacznie niższe. Wierzyciele zadbali o swoje interesy, więc teraz Grecja w strefie euro nie jest im już potrzebna, a społeczeństwo greckie zostało oszukane.
Drugi pakiet pomocy dla tego kraju, w przeciwieństwie do pierwszego, ma być finansowany nie tylko przez wierzycieli publicznych, którzy dostarczą Grecji 130 mld euro w formie kredytów i gwarancji na spłatę długów, ale także przez wierzycieli prywatnych, tj. prywatny sektor bankowy, który obiecał zredukować grecki dług o 100 mld euro. Trzecim elementem planu jest kolejny drakoński program cięć na kwotę 3,3 mld euro zaaplikowany społeczeństwu przez greckie władze, który przewiduje m.in. likwidację 150 tys. miejsc pracy w sektorze publicznym, obniżkę świadczeń emerytalnych oraz płacy minimalnej o 22 proc. (z 740 euro do 576 euro), likwidację trzynastej i czternastej pensji oraz cięcia wydatków w resortach obrony, zdrowia i pracy. Plan wzbudza ostry sprzeciw społeczny, zwłaszcza że wynagrodzenia w Grecji już wcześniej uległy zmniejszeniu o 25 proc., a emerytury o 10 proc., a dodatkowo nastąpił wzrost obciążeń podatkowych. Grekom coraz bardziej dają się we znaki wzrost bezrobocia spowodowany zwolnieniami z sektora publicznego oraz upadkiem kilkudziesięciu tysięcy małych greckich firm oraz wzrost cen i kosztów utrzymania.”