Bez kategorii
Like

Dlaczego wojna?

03/03/2011
397 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Moje rozważania wskazują, że różnice cywilizacyjne można rozpatrywać w kontekście warunków stwarzanych dla rozwoju świadomości ludzi tworzących społeczeństwa. Jeśli zatem wiele zdarzeń budzi sprzeciw z punktu widzenia indywidualnego poczucia sprawiedliwości, to warto też rozważać, w jakim zakresie zapewniane są warunki indywidualnego rozwoju świadomości. Wojna, nawet w „słusznej” sprawie – zawsze powoduje cofnięcie cywilizacyjne niszcząc warunki rozwojowe – struktury społeczne to umożliwiające. Czemu zatem zauważalne są działania prowadzące do zaostrzenia antagonizmów, co może doprowadzić do wojny na niewyobrażalną skalę? Otwarte konflikty wybuchają, gdy dochodzi do konieczności zmian relacji społecznych grup, narodów, czy cywilizacji. Skłonność „siłowego” rozwiązania wykazują przy tym nie grupy upośledzone, a raczej obrońcy „wywalczonych różnymi metodami” przywilejów. Czy taka sytuacja ma miejsce obecnie? Warunki konfrontacji istnieją wtedy, gdy nierównomierności […]

0


Moje rozważania wskazują, że różnice cywilizacyjne można rozpatrywać w kontekście warunków stwarzanych dla rozwoju świadomości ludzi tworzących społeczeństwa.
Jeśli zatem wiele zdarzeń budzi sprzeciw z punktu widzenia indywidualnego poczucia sprawiedliwości, to warto też rozważać, w jakim zakresie zapewniane są warunki indywidualnego rozwoju świadomości.
Wojna, nawet w „słusznej” sprawie – zawsze powoduje cofnięcie cywilizacyjne niszcząc warunki rozwojowe – struktury społeczne to umożliwiające.

Czemu zatem zauważalne są działania prowadzące do zaostrzenia antagonizmów, co może doprowadzić do wojny na niewyobrażalną skalę?

Otwarte konflikty wybuchają, gdy dochodzi do konieczności zmian relacji społecznych grup, narodów, czy cywilizacji. Skłonność „siłowego” rozwiązania wykazują przy tym nie grupy upośledzone, a raczej obrońcy „wywalczonych różnymi metodami” przywilejów.

Czy taka sytuacja ma miejsce obecnie?

Warunki konfrontacji istnieją wtedy, gdy nierównomierności szans indywidualnego rozwoju zaczynają się przekładać na formy organizacyjne. Jest oczywistym, że poziom konsumpcji ludności żyjącej w „krajach zachodu” daleko przewyższa możliwości społeczeństw „wschodu”. Jednak dotychczasowa przewaga technologiczna pozwalała na atomizację ośrodków, które mogłyby stworzyć struktury zdolne do przeciwstawieniu się uprzywilejowania „zachodu”.
Ważnym czynnikiem była mentalność „wschodu”, nastawiona na indywidualny rozwój świadomości.
Globalizacja zmieniła istniejące zależności; wyzwoliła potrzeby konsumpcyjne, a to wymusza zmianę struktur społecznych. W efekcie odnowiły się różnice cywilizacyjne, gdzie w idee cywilizacyjne wpleciono rozwój konsumpcji, jako środek ułatwiający wzrost świadomości.

Świat „zachodu” wykorzystywał, jak dotąd, przewagi militarne i ekonomiczne. Jednak zachłanność zysków przyniosła przeciwne oczekiwaniom efekty.

Nie jest trudne do konstatacji, że w globalnym sprawowaniu nadzoru, istotną rolę spełnia kreatywność pieniądza. Banki, korzystając z „lewarowania” , pożyczały wirtualne pieniądze, gdzie ich zabezpieczeniem były nie tyle wartości materialne, co utrzymywanie się pożądania dóbr na poziomie wyższym od ich zaspokajania.

Czyli ludzie byli gotowi pracować więcej (i więcej wytwarzać), aniżeli otrzymywać za swoją pracę.
System działał póki spłacane były odsetki od nieistniejących (istniejących wirtualnie) pieniędzy (udzielonych kredytów).
Obecny kryzys jest objawem załamania tego stanu rzeczy. Trudno wyrokować o możliwości zażegnania kłopotów, ale jedyna droga to dostosowanie konsumpcji do możliwości produkcyjnych, przy znacznym spłaszczeniu różnic dochodów.
Tymczasem obserwowane trendy mają przeciwny charakter; ci, który uzyskali nieuzasadnioną, a uprzywilejowaną pozycję – nie mają zamiaru z niej rezygnować. Powstała przy tym strukturalna sieć nadzoru – wielce kosztowna – i trzeba by było z niej zrezygnować, zaś wszystkich beneficjantów pozbawić korzyści.
Mało. Należałoby zmienić system kredytowy, dostosowując go do obecnego poziomu „pożądań”.
Nie muszą tu nawet wspominać, że wymagałoby to także redukcji (unieważnienia – przynajmniej w części) , długów.

Taka wydaje się być geneza konfliktu „wewnętrznego” świata „zachodu”.
Być może problemy dałoby się rozwiązać w ramach istniejących struktur, ale doszedł istotny czynnik „zewnętrzny”: powstała i to błyskawicznie, chińska struktura organizacyjna.

Dlaczego stanowi zagrożenie dla „zachodu”?

Przede wszystkim należy zapytać, dlaczego „zachód’ pozwolił na jej powstanie? Bo jeszcze 30 lat temu Chiny były słabą strukturą organizacyjną targaną wewnętrznymi konfliktami i sprzecznościami. Co uśpiło czujność „zachodu”?

Zadufanie i pazerność, przy braku wiedzy o „wschodniej” mentalności.

Chiny „zagrały” kartami „zachodu” – ekonomią.
Przy niezwykle taniej sile roboczej, skrajnie zaniżonej wartości pracy, wydawało się, że nie będzie możliwe wydzielić jeszcze środków inwestycyjnych i kapitału rezerwowego.
A Chiny to zrobiły. Płace były (i są głodowe), na poziomie fizycznego przetrwania i bez żadnych zabezpieczeń na starość. Ale dzięki temu, z racji skali, wydzielono fundusze na zakup obligacji „zachodu”.

Nawet kryzys i spadek wartości waluty rezerwowej, nie zmienił jednego – świat „zachodu” jest zadłużony .
Sam ten fakt może nie miałby znaczenia, gdyby nie ekspansywna polityka chińska w dziedzinie finansów; w niedługim czasie zyski, dywidendy od kapitału ( w tym wypadku jest to oparcie na stabilności systemu walutowego, a nie na wielkościach wirtualnych), zaczną zasilać nie finansistów „zachodu”, a Chiny.

A co z nami?
W zasadzie – co za różnica, czy nasze pieniądze trafią do Chińczyków, czy do bezproduktywnej kasty finansistów „zachodu”? To w dalszym ciągu jest haracz. I trudno wyrokować, czy Chińczycy nie byliby lepszymi gospodarzami tych środków.

Jak widać, antagonizmy narastają i nie istnieje możliwość konsensusu. Dwie struktury (i to skonfliktowane), które roszczą sobie pretensje do ściągania światowego haraczu, nie mogą istnieć obok siebie. Tylko kwestią czasu jest walka między nimi.
O ile jednak struktury chińskie mają oparcie w tamtej społeczności, to „zachodnie” są formą rakową – są ciałem obcym tolerowanym z racji wmówionych korzyści.

Pisałem niedawno, że do czasu inwazji na Irak można było mówić o „pax americana”. Pokój ma wielką wartość i płacenie haraczu za jego utrzymanie, jest ze wszech miar słuszne. Jednak obecny stan rzeczy ma już inny wyraz. Nie ma żadnych przesłanek wspierania tych, którzy pobierany haracz przeznaczają wyłącznie na własne cele.

Dążenie do konfrontacji poprzedzane jest akcją propagandową przedstawiającą przeciwnika w niekorzystnym świetle. W naszych warunkach, pierwszoplanowym celem jest (będzie) narzucenie przekonania, że ci „inni” są naszymi wrogami. Jeśli to się powiedzie – wojna jest nieunikniona, a walczyć będziemy nie w swoim interesie. To na pewno.

 

0

Krzysztof J. Wojtas

Zainteresowania z róznych dziedzin. Wszystko po to, aby ustalic wartosci, jakimi warto sie kierowac w wyborach.

207 publikacje
5 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758