Bez kategorii
Like

Dlaczego w Polsce nie ma reprywatyzacji? UKRYTA PRAWDA. Część I.

03/06/2011
452 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Poseł Michnik, z pianą na ustach, krzyczał z sejmowej trybuny, że nie możemy postępować jak bolszewicy, czyli „grabić zagrabionego” /grab nagrablennoje/.

0


Rok 1989 rozbudził nadzieje środowisk poszkodowanych tzw. nacjonalizacją, że zagrabiona Polakom własność nareszcie zostanie zwrócona, a oni sami w końcu przestaną być obywatelami drugiej kategorii i zaczną podlegać cywilizowanemu prawu. Wydawało się to i naturalne, i oczywiste, zwłaszcza, iż lansowano wówczas modne pojęcie "państwa prawa". I rzeczywiście, pewne własności zostały zwrócone, w tym część kamienic i własność związków wyznaniowych, w tym własność kościelna i potem, w 1997 r. – własność gmin żydowskich.

Poza tym pojęcie "państwa prawa" przykrywało wszelkie niegodziwości dokonywane kosztem ogłupianego dość skutecznie narodu. To wtedy powstawały gigantyczne fortuny ludzi z układu, które były niczym innym, jak rabowaniem wspólnego dobra, wypracowanego przez Polaków w iście niewolniczy sposób w ciągu trwania PRLu. Ale oddanie zagrabionej własności? O, co to, to nie! Poseł Michnik, z pianą na ustach, krzyczał z sejmowej trybuny, że nie możemy postępować jak bolszewicy, czyli "grabić zagrabionego". Ta nieprawdopodobna figura retoryczna, pokazująca skąd w istocie nowej władzy wyrastają korzenie, zdominowała kwestię zwrotu zagrabionej własności obywatelom polskim po dzień dzisiejszy. Nikt nie podważył jej sensu logicznego i moralnego. Nie podważył, gdyż jest ona najwyraźniej wskazówką i instruktażem dla WSZELKIEJ władzy, jaką dane nam było znosić od 1989 roku. O Kiszczaku i Mazowieckim w ogóle szkoda gadać. Olszewski nie miał czasu. Suchocką zmieciono. Ustawę reprywatyzacyjną przygotowaną przez kontrolowany przez Unię Wolności rząd Buzka, liberał o bolszewickich korzeniach – Balcerowicz, w ciągu jednej nocy obciął o połowę!  Co się stało? Czy w przeciągu kilku godzin polska ziemia nagle "wyparowała"? A i tę ustawę zawetował Kwaśniewski, pieszczoch salonu o równie bolszewickim rodowodzie. O rządach komunistów nie warto wspominać, gdyż bandyci nie po to są bandytami, by zwracać owoce swej ciężkiej pracy.

Nadzieją dla środowisk poszkodowanych nacjonalizacją były rządy PiSu. Środowiska te wyrażały wielką radość po wyborczych zwycięstwach Kaczyńskich. Nareszcie! Teraz tylko jeszcze reprywatyzacja i Polska popłynie, będzie znowu Polską! Takie były powszechne nastroje. Z czasem jednak okazało się, że PiS do reprywatyzacji miał stosunek mętny i niejasny, a po uważniejszym sprawdzeniu – w istocie niechętny. Sam Jarosław Kaczyński wypowiadał się PRZECIWKO zwrotowi Polakom zagrabionej własności. Ze względu na nacisk społeczny /ogromne poparcie przez nasze środowisko Kaczyńskich w wyborach/, PiS na siłę rozpoczął niemrawe procedowanie nad SLDowskim projektem reprywatyzacyjnym – zwrotu 15% wartości mienia, BEZ PRAWA ZWROTU MAJĄTKU W NATURZE /a więc z szansą szczucia na dawnych właścicieli, że obciążają budżet państwa i ograbiają egoistycznie podatników/. Iście szatański projekt!

Spójrzmy na to matematycznie, bo matematyka nie kłamie. Jeżeli bolszewia zabrała 100% majątku, a komuniści i za nimi PiS chcieli oddać 15% /naturalnie ze wspólnej kasy!/, to proste działanie: 100% – 15% = 85% oznacza, że PiS również występował w roli bolszewii, że był nią w 85% i na dodatek chciał ponownie rąbnąć wspólną kasę Polaków na 15% wartości zwracanego mienia. 

Jeśli natomiast nie był tą bolszewią w swoim własnym zrozumieniu, a jedynie "wrażliwą społecznie" lewicą, akceptującą i popierającą rabowanie Polaków z właśności, to, naturalnie, kierował sie wytycznymi Michnika, by nie zwracać zagrabionego. 

O co chodzi, by zadać leninowskie pytanie, całkowicie na miejscu w tym wypadku?

Zacznijmy od tego, czym w istocie jest reprywatyzacja. A więc reprywatyzacja jest – poza dochowaniem elementarnej sprawiedliwości i poza zadośćuczynieniem za wyrządzone krzywdy i nieprawości – rzeczywistą dekomunizacją na polu gospodarczym. I to nawet w znaczeniu symbolicznym, gdyż najsmaczniejsze kąski z zagrabionego majątku przejęli komuniści i ich ZSLowscy komiltoni.

Poza własnością miejską /kamienice, domy, parcele/ i kościelną, w swej zasadniczej masie reprywatyzacja dotyczy środowisk przemysłowych /w niewielkiej części/, środowisk ziemiańskich /ziemianie domagają się zwrotu w naturze zaledwie 5% gruntów rolnych w kraju, co stanowi zaledwie 20% areału gospodarstw popegeerowskich/, rolników i drobnego przemysłu wiejskiego, rolno – spożywczego.

Szacuje się, że rodzin ziemiańskich , zainteresowanych reprywatyzacją jest około 14 tysięcy /szacunki nawet od 9 tysięcy/, a rodzin chłopskich od 340 tysięcy do 400 tysięcy. Przyjmując tradycyjną liczebność, zwłaszcza rodzin chłopskich, daje to szacunkową liczbę ok. 3 milionów osób, oczekujących na zwrot własności. A są to środowiska tradycyjnie prawicowe, związane z Kościołem, przenoszące przez pokolenia polskie tradycje społeczne, polityczne, gospodarcze i kulturalne.

Zanim opiszę sytuację ziemian, która jest mi najbardziej znana, chcę podkreślić że bardzo tragiczne w skutkach było "rozkułaczanie" rolników, czyli grabież większych i sensowniej prowadzonych gospodarstw chłopskich i ziemi drobnej szlachty zagrodowej, która od warstwy chłopskiej różniła się tylko pieczołowicie przechowywanym rodowym klejnotem.  Dla chłopów i "szaraczków" zabór ziemi i domów był niewyobrażalną tragedią – bez wykształcenia i środków materialnych pauperyzowali się i ginęli w wielkich miastach. Niczego bowiem, poza uprawą ziemi, nie potrafili. Ziemianie lepiej poradzili sobie z tym nieszczęściem; w granicach istniejących wówczas, niewielkich możliwości udało im się "pochować" w miastach – ułatwiało to wykształcenie, znajomość języków obcych i liczne, rodzinne związki, skutkujące rodzinną i grupową solidarnością. Dla wszystkich jednak "reforma" była traumą na całe zycie – znane są przypadki chorób psychicznych i samobójstw. Wiadomo również, że jeśli idzie o chłopów, o wyrzuceniu z domu i z ziemi niekoniecznie decydował jej areał, a ściśle polityczne lub sąsiedzkie / pomoc żołnierzom wyklętym, konflikt + donos / powody.  

Cdn.

0

KOSSOBOR

Niby z porzadnej rodziny, a do komedyantów przystala. Ci artysci...

232 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758