Ogólnie znaczenie ma tu stan organizmu, czyli nasze wewnętrzne zdrowie. Ten kto odżywia się niedoborowo, ma zrujnowany organizm, ten najprędzej będzie mieć różne nieprzyjemne doznania…
Dlaczego techniki kontroli umysłu są niebezpieczne.
Niektóre osoby które przeszyły szkolenie na kursie kontroli umyslu i tym podobnych zgłaszają pewne poważne konsekwencje stosowania tych technik. Inne znowu zastanawiają się dlaczego tak się dzieje w niektórych przypadkach a w innych nie. Lecz czy rzeczywiście tylko w niektórych a w innych nie?
Ogólnie najważniejsze znaczenie ma tu stan wyjściowy organizmu – ciała i duszy, nasze wewnętrzne zdrowie, które wyraża się na wiele sposobów, równeż na zewnątrz i dla wprawnego obserwatora posiadającego wiedzę widoczne. Nasze zdrowie to nasz stan wyjściowy z jakim przystępujemy do szkolenia i stosowania technik. Ten kto ma organizm czymś osłabiony, ten kto doświadcza ciężkiego stresu fizycznego czy psychicznego, kto narażony jest na działanie sztucznego środowiska – stacje energetyczne, promieniowanie, które silnie wpływają na organizm, kto odżywia się źle, niedoborowo, nadmiarowo, ten najprędzej będzie mieć różne nieprzyjemne czy wręcz koszmarne doznania… wszystkie te czynniki mają znaczenie… ale u ludzi mających dużą żywotność, czerstwość, siłę, wysoki poziom zdrowia, te techniki prowdzą również do uszczerbku na ciele i duszy. Po prostu ich próg wytrzymałości jest większy. Ponieważ mają większy zapas substancji ochronnych, lepiej odżywione tkanki i komórki. Większą wydolność. Jednak wbrew temu co mogłoby się wydawać, wbrew wszelkim pozorom taka sytuacja może być bardziej zwodnicza. Tak czy inaczej każdego konia można zajeździć na śmierć. Nie ma wyjątków, nie jesteśmy niezniszczalni. Przeciwnie jesteśmy dosyć kruchymi istotami.
Porzućcie wszelką nadzieję
Można się zastanawiać czy osoby o słabej odporności (o słabym zdrowiu) w ogóle powinny być dopuszczane do tego typu technik… ale takie zastanawianie się w istocie nie ma sensu, bo nigdy nie wiemy kiedy stosując te metody dotrzemy do progu po którym zaczniemy mieć problemy, do kresu wytrzymałości tkanek lub komórek w którym zacznie grozić nam niebezpieczeństwo. Igraszki z diabłami zawsze mogą skończyć się źle. Po co więc w ogóle z nimi igrać jeśli nie jest to zupełnie potrzebne do życia? Owszem diabły lubią zabawę bo polują na to co najbardziej lubią – dzuszyczki. Co więcej w efekcie praktykowania takich metod mogą one tak silnie się w nas zakorzenić że nie zechcą tak po prostu posłuchać i na nasze żądania odejść lecz zaczną nami rządzić i prowdzić nas na zatracenie pomimo naszego sprzeciwu. Mogą przejąć nad nami kontrolę. Tutaj potrzeba mądrości, żeby zrozumieć że zabawa z tego typu historiami jest wkraczaniem w obszary nieznane, obszary niebezpieczne, zarezerwowane dla mocy ciemności. Bradziej rozeznani okultyści przestrzegają i mówią że należy się najpierw zabezpieczyć przed rozpoczęciem praktykowania ale czy ktokolwiek mówi o tym na tego typu kursach? Oczywiście że nie. Abstrahując od tego czy ktoś o tym wspomiona czy nie i czy podaje jakieś informacje na ten temat odpowiedź jest na to prosta i prozaiczna. Nikt nie wie tak naprawdę wszystiego i nie jest bezpieczny zadając się z tym czego nie można poznać. Tak jak uczy nas poeta "Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy wchodzicie. ” —Dante, Boska Komedia I 3, 9
Zagrożenia
To że trzeba odpowiednio dbać o zdrowie to jest sprawa oczywista i nie ulega wątpliwości że bez względu na to czy praktykujemy jakieś techniki mentalne czy inne aby mieć zdrowie i być odpornym na wszelkie czynniki zewnętrzne musimy o to zdrowie odpowiednio zadbać. Natomiast techniki mentalne z natury powodują osłabienie zasobów, nadwyrężają je i osłabiając prowadzą do stanu obumierania. W zasadzie można to skrócić i mówić o drodze do śmierci. Jednak w odróżnieniu od np. wysiłku fizycznego czy ciężkich warunków atmosferycznych które mogą osłabiać organizm i przyczyniać się do powstawania chorob, zabawa z wydawać mogłoby się niewinnymi sztuczkami na świadomości może skończyć się dużo tragiczniej. Taka jest natura duchowości że to co delikatne jest bardziej wrażliwe i w konsekwencji łatwiej to zniszczyć.
A jeśli do tego ktoś popełnia taki błąd że zaczyna używać jakichś środków wzmacniających, np. bardzo modna i propagowana ostatnio silnie w mediach marihuana, to po prostu jego wewnętrzny instynkt – zawór bezpieczeństwa może zostać całkowicie uśpiony, a kiedy ostatnia linia zostanie przez zastowowanie takich środków niezuważenie pokonana to wtedy nie muszą pojawić się takie koszmary jak to było w przypadku Piotra Sakwerdy i innych osób, dając nam czas na zorientowanie że coś dzieje się nie tak. W ten sposób sprawy mogą posunąć się w bardzo krótkim czasie bardzo daleko, zbyt daleko. Środki narkotyczne działają ogólnie na tej podobnej zasadzie co same techniki mentalne – powodują wzmocnienie i wypalają zapasy, które stale chronią nas przed obcymi i nieuprawnionymi wpływami utrzymując niezbędne do życia mechanizmy utrzymujące homeostazę organizmu. Wraz z technikami kierującymi na "poszerzenie świadomości" czynią one szczególne spustoszenie. Jak to bardzo obrazowo opisał Randall Baer w książce "Matnia New Age’u" – techniki i narkotyki otwierają i pozostawiają otwartymi drzwi w naszej duszy przez które dostają się moce demoniczne (siły zniszczenia). To jest właśnie istota działania diabelskiego, diabły mają na celu wytworzenie wyrw w ciele i psychicze (duszy, świadomości, tożsamości) przez które dostać mogą się moce nie należące do sfery życia lecz pochodzą ze świata śmierci – i prowadzą do tego co nazywa się piekłem. Przez te niezamknięte drzwi – wyrwy – wrota – dostaje się do nas zło i porywa do piekła. Do tego właśnie prowadzą wszystkie te fałszywe techniki które obiecują rzekomy rozwój i mamią wszystkimi skarbami świata, w rzeczywistości ogłupiają dając wprawdzie pewne realne zdolności, a nawet przynosząc niespodziewane korzyści, za które jednak przyjdzie nam zapłacić o wiele większą cenę.
Przed wiekami egzorcyści mieli jako takie rozeznanie w tych sprawach, ogólne, ale nie było to poznanie pełne, doskonałe i szczegółowe. Aczkolwiek dzisiaj mamy więcej wiedzy na temat funkcjonowania organizmu to wciąż jest brak poważnych opracowań tego tematu, zawierających pełny obraz rzeczy, pokazujących zależności i relacje jakie łączą rzeczywistość duchową z materią. Wiele wskazówek zapisanych jest w opowiadaniach i bajkach lecz aby je pojąć właściwie trzeba mieć zdolność rozumienia ich i odniesienia do rzeczywistych procesów zachodzących w przyrodzie.
Dlatego często ludzie przeważnie w swojej nieświadomości i niewiedzy śmieją się kiedy ktoś stosuje jakiś opisowy i archaiczny język, kiedy mówi się o diabłach, szatanie czy demonach. Wydaje się nam że to są jakieś wymysły. Lecz bez względu na to wszystko, to jakich słów używamy, to połączenie istnieje a autorzy bajek, opowiadań oraz filmów nie wyssali sobie tego wszystkiego z palca. No chyba że jest to produkcja marnej klasy. Chociaż wprawny znawca tematu być może i z tych słabszych potradi wyciąganąć właściwe znaczenie.
Dusza i ciało to jedna całość.
Dychotomia cielesno-duchowa nie jest dychotomią matematyczną, po prostu brakuje nam rozeznania tej delikatnej sfery która łaczy oba światy, które stale się przenikają. Ale nawet pomimo braku poznania wszelkie konsekwencje jej zwyrodnienia ponosimy. Mając świadomość czy nie.
Proszę zauważyć następującą rzecz, grzech w języku angielskim to ’sin’ – co jest pokrewne słowu ’sinus’ który to oznacza pierwotnie wrzód albo ropień, czyli coś co jest otwartą raną w ciele. Również wybrzuszenie, załamanie, coś co się odznacza i stanowi zaburzenie właściwej struktury, samo w sobie jest oznaką choroby. Jednocześnie mamy też słowo ’sink’ które oznacza tonięcie, zapadanie się.
Tak to działa?
W jednej z wielu podobnych okultystycznych książek o rozwoju osobistym przy pomocy technik mentalnych wyczytałem krótką zaledwie, bardzo ogólną wzmiankę na temat problemu mogących wystąpić nieprzyjemnych doświadczeń, „powikłań”, mówiącą o znaczeniu witamin przy stosowaniu tych wszystkich mentalnych technik. Tymczasem sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, i nawet jeśliby poszerzyć temat i zacząć mówić tutaj o wielkim znaczeniu żelaza, wapnia,cynku, selenu czy nawet cholesterolu, to i tak wciąż będzie to zawsze niezbyt precyzyjne, nie dość dokładne, pełne i pewne aby mieć gwarancję że nic nam nie grozi. W istocie jak już wspomniałem nie ma takiej gwarancji ponieważ nie da się przewidzieć jak zadziała dana technika. Naiwnością jest sądzić że jest się bezpiecznym ponieważ czujemy się dobrze. Te techniki są zbyt zwodnicze aby dawały o sobie tak wyraźny sygnały. Na tym polega cały widz tego magicznego przedstawienia że widzimy spektakla ale nie wiemy jak to się dzieje.
Bowiem wszystkie te techniki powodują nadnaturalną eksploatację subtelnych zasobów zabezpieczających nasz organizm (duszę) przed wplywami nieuprawnionyni. Na stworzenie czegoś co nie istnieje, na wyraźną wizualizację, stworzenie obrazu który jest odgryany jako alternatywna rzeczywistość w głowie, organizm potrzebuje nadnaturalnej ilości energii która wypala się. Działa to jak pijawka – wampir… i bardzo możliwe że o to chodzi że wysysa z krwi substancje które mają chornić nas przed nieuprawnionymi wpływami. Czyni nas przez to otwartymi na wszelkie zło duchowe.
Jeśli chcecie mieć lepsze zrozumienie o czym mowa i zarazem dobre porównanie to idźcie do ogrodu w którym rosną śliwki i spójrzcie na taką śliwkę wiszącą na drzewie. Przekonacie się że natura wyposażyła ją w specyficzną cienką warstwkę która pokrywa skórkę a która chroni owoc przed niewidzialnymi siłami powodującymi zepsucie. Gdyby nie ta warstewka to owoc szybko uległby rozkładowi. Jesli jednak ujmiecie owoc w ręce zauważycie że ta warstwka zniknie pod waszymi palcami.
Bezpieczeństwo
Ale wiadomo jak jest w praktyce, nikt tego nie sprawdza, nikt o tym nie mówi bo New Ageowska szarlatanerka udająca wielkich oświeconych GURU – ci wszyscy wolni strzelcy – instruktorzy prowadzący kursy technik umysłowych dla adpetów i zaawansowanych, którzy biorą za to grubą kasę i mienią się specjalistami nie mają o tym wszystkim najczęściej większego pojęcia niż to co przeczytali w różnych głupich książkach. Nie tylko o tym zresztą nie mają pojęcia… są to bowiem ignoranci pierwszej wody, wprowadzający ludzi w świat który jest drogą do zatracenia a o którym sami nie mają praktycznie wiedzy. Nie wiedzą którędy, dokąd, ale idą… ślepcy i głupcy prowadzący innych ślepców. Ale może nie tylko, wielu z nich jest już poważnie opętanych i zawładniętych przez te mocy które sobie wzięli na głowę i z którymi własną krwią podpisali cyrograf że nie wiedzą jak z tego wyjść. Ostatecznie też mają bardzo łakomy kąsek ponieważ dzięki temu zyskują łatwy pieniądz.
To naprawdę nie są żarty. Podpisanie jakiegoś rzeczywistego papierka własną krwią jak to pokazuje się w bajkach i przedstawia w książkach może bawić, jest w rzeczywistości niczym więcej jak symbolicznym pokazaniem tego co tak naprawdę się za tym kryje, przenośnią procesu jaki faktycznie ma miejsce podczas zadawania się z mocami ciemności na które otwierają nas wszelkie okultystyczne metody. Ma to związek z krwią i płacimy za to diabłom własną krwią. Za to te diabły nam dają moc za co w dalszej kolejności zażądają ponownej zapłaty. Jest to taki gangsterski dług. Kredyt z dużym ukrytym procentem. Historia Twardowskiego czy Fausta nie jest w rzeczywistości niczym innym jak opisem właśnie konsekwencji stosowania takich metod. Mefistofeles Goethego nie jest niczym innym jak alter ego bohatera – maga Fausta, demonem, pomocnikiem wytwarzanym w świadomości, przed oczyma duszy . I podobnie w opowieści o mistrzu czyli magu Twardowskim.
Co lepsze, w świetle obiecywanych przez tych szaralatanów zdolności które uzyskuje się przez stosowanie technik jest to po prostu niewymownie głupie. Skoro te metody mają poszerzać naszą świadomośc i czynić człowieka bardziej spostrzegawczym, więcej rozumiejącym (mówi się wręcz o geniuszu) to dlaczego do tej pory nikt z ludzi propagujących te metofu nie wpadł na tamatu bezpieczeństwa i nie opisał dokładne od czego ono zależy? Odpowiedź jest bardzo prosta. Ci ludzie nie kierują się duchem prawdy ale chciwości. Chodzi im o zysk. Działają zupełnie po omacku, bo nie interesuje ich prawda lecz pycha, nie mają oni prawdziwego duchowego rozeznania jakie posiada osoba właściwie rozwinięta duchowo przez ścieżkę właściwego i przez to często wymagającego wiele wyrzeczeń rozwoju, przez prawdziwe pojednanie z Bogiem, lecz opierają się oni na naukach i domysłach, pólprawdach, kłamstwach, a nie na pełni poznania czyli Prawdzie. I nie może być tutaj najmniejszej pomyłki, ponieważ pełnia Prawdy wyklucza się z tym wszystkim co oferuje się na tych szkoleniach. Stoi to ze sobą w otwartej sprzeczności.
I w tym świetle wszystko to jawi się jako tragicznie żałosne. Pospolity brak kompetencji i arogancja przykrywana czym tylko się da. Ludzie którzy rzekomo dzięki tym cudownym technikom mają takie wielkie zdolności nie potrafią rozeznać tak podstawowych kwestii, nie rozumieją znaczenia, nie potrafią powiązać ze sobą faktów i to pomimo tego że od lat zajmują się szkoleniami i pracą z ludźmi? Podchodzą do rzeczywistości bezmyślnie i z każdym kto do nich przyjdzie postępują identycznie, nie mając względu na osobę i jej stan, nie rozeznają. Co więcej nawet nie wspominają o istniejącym niebezpieczeństwie. Wręcz przeciwnie mamią różnymi wspaniałymi opiniami i korzyściami jakie rzekomo odnieśli ci którzy już nauczyli się oferowanych technik. Dlaczego? Nie trzeba wiele się zastanawiać, ponieważ chodzi o wciąganie w to bagno innych a przy tym o łatwe pieniądze. Wystarczy się zorientować w cenach. One bywają kosmiczne. Za godzinę szkolenia ci ludzi potrafią brać nawet kilka tysięcy złotych!
Ale to nie jest jedyny problem metody Silvy i innych New Ageowskich praktyk które są niczym innym jak czystym okultyzmem, czasami też dla nie poznaki nazywa się je białą magią lub robi makeup który przykrywa prawdziwą twarz. Słyszałem jednak że niektórzy, rzekomo dla bezpieczeństwa, uczą tak że po jakimś okresie czasu – np. po roku – należy pożegnać się ze stworzonymi w głowiek pomocnikami i wirtualnym światem bo inaczej może być źle. Ci też nie wiedzą co jest grane więc mówią tak na chybił trafił… no i tak właśnie jest…jednego trafia szlag od razu innego później, a nikt nie wie kiedy… bywa że jest już za późno …często takie techniki pozostawiają ślady w psychice o których człowiek nie wie bo wydaje mu się że to nie ma ze sobą nic wspólnego. Objawy są zbyt trudne do zaobserwowania i odległe w czasie. Ludzie stają się nieswoi, agresywni, drażliwi, sfrustrowani… często nie wiedzą w czym upatrywać przyczyny, udają się w więc do psychologa czy psychiatry gdzie dostają "cudowne pigułki" na uspokojenie lub poprawę nastroju, podczas gdy proces niszczenia duszy postępuje. Same tabletki też nie są bezpieczne więc w zasadzie mogą tylko skomplikować sprawę.
Ale o co chodzi
Proszę nie mieć wątpliwości o co w tym wszystkim idzie. Idzie o wasze zdrowie, dobre samopoczucie, zdolności, możliwości, życie… to wszystko ma na celu zniszczyć was i kogo tylko będzie to możliwe w koło was. Najbardziej dotknie to osób które kochacie (kochaliście), a w tym najsłabszych, przeważnie dzieci. Celem jest porwać duszę. To prowadzi do utraty osobowości, tożsamości która może już być nie do odzyskania. Czyli jest to zatracenie samego siebie.
W tym wszystkim jednak ważne jest że jest to fałszywa ścieżka tak czy inaczej ściągająca na człowieka przekleństwo. Dająca złudzenia a w rzeczywistości podstępnie niszcząca… a niech jeszcze ktoś zacznie próbować jakichś środków wzmacniających takich jak Marihuana to całkiem sobie przepali obwody.
Można by o tym pisać wiele ale zasada jest prosta. Jeśli chcesz się rozwijać osobiście to musisz dbać o zdrowie fizyczne i psychiczne, zdrowo się odżywiając i zachowując moralność wewnętrzną (myśli) jak i zewnętrzną. Jeśli ktoś pyta jak to robić to odpowiedź ma w słowach Jezusa. W biblii jest wszystko na ten temat powiedziane. Żądnych wizualizacji i kreowania rzeczy które nie istnieją… to jest wyraźnie zaznaczone że to są sztuczki "szatana". I za te cuda się płaci wysoką cenę… zdrowiem psychicznym, relacjami z najbliższymi, rozwodami, tragediami, duszą i w końcu życiem.
Można się tak przez te metody uzależnić od zła tak że potem już nie ma odwrotu… poradniki i ludzie nauczający nie mówią tego a naiwniacy którzy połknęli bakcyla nie rozumiejąc jak działa sfera duchowa, trwają często latami w stanie ogłupienia nie wiedząc jak z tego wyjść.
Cukier
Inną niebezpieczną i dla większości zupelnie niepozorną używką która oslabia nasz organizm i naraża na niebezpieczeństwo jest tak powszechny cukier. Cukier to to produkt oczyszczony… ale nie czysty. Jest to produkt który w procesie technologicznym zostaje pozbawiony wszystkich życiowych substancji – witamin i minerałów – a więc zubożony. W połączeniu z technikami kontroli niebezpieczeństwo wzrasta geometrycznie.
W kręgu piekielnym
Duchy wyczuwają się pozazmysłowo i jeśli ktoś sprzeda się złu na dobre wtedy chcąc się z tego uwolnić i przejść na stronę dobra często dochodzi do dziwnych wypadków, ludzie są zabijani, giną w niejasnych okolicznościach… to się wydaje nie poważne, jakby wymyślone historie rodem z jakiegoś horroru lub teoria spiskowa, ale duchowa sfera rządzi się swoimi nie tak łatwo dostrzegalnymi i zrozumiałymi dla nas prawami. Duchy są zasadami kierującymi ludźmi, nawet zwierzęta temu podlegają i wyczuwają w pewnych sytuacjach. Duchy mogą się „wyczuwać” na odległość. Trudno tutaj mówić o tym jak to się dzieje, nie można też podchodzić do tego nieracjonalnie, ponieważ nic w świecie co się dzieje i odnosi skutek nie jest irracjonalne lecz musi mieć racjonalne wytłumaczenie, podłoże. Samo postępowanie może wydawać się nieracjonalne ale w ogólnym ujęciu ma ona swój racjonalny sens. Dlatego też nie należy sobie z drugiej strony tłumaczyć tego na sposób baśniowy, ale uświadomić że w pewnych sytaucjach i okolicznościach po prostu duchy się przyciągają i spotykają. Przykładem jaki lubię podawać jest przypadek Johna Lennona który zadawał się z mocami ciemności otrzymując za to wielką popularność, sławę i pieniądze. W momencie w którym zaprzestał i skierował się w stronę propagowania czystego dobra, był zaangażowany na serio w rózne bardzo zacne projekty mające na celu informowanie ludzi o niedostrzegalnych zagrożeniach (zauważmy tutaj skrajność w postępowaniu), został zabity przez zupełnie niepozronego człowieka. Kiedy po latach zapytano się mordercy dlaczego to zrobił ten odpowiedział bardzo racjonalnie że pragnął sławy jaką miał artysta. Oczywiście sama chęć przejęcia sławy jest zupełnie irracjonalna, a jednak ten człowiek w to wierzył. Bo tak, właśnie tak działają demony. Odbierają rozum i prowadzą ludzi niczym zombie do celu. My zaś słyszymy o tym kiedy jest już po fakcie i widzimy tylko przedstawienie lecz nie widzimy tego jak to przedstawienie zostało przygotowane.
Jeśli pozostaje się w kręgu zła i wyjdzie się w niewłaściwy sposób to zło zażąda naszej krwi lub kogoś innego, przeważnie kogoś bliskiego.
Pewne światło na te sprawy rzucają takie filmy jak
Rides Out, gdzie dość czytelnie oddane są te kwestie. Być może lepiej jest przeczytać na podstawie której ten film został nakręcony… a najmądrzej i najbezpieczniej przede wszystkim nie bawić się w coś co nie jest dla nas przeznaczone, czego nie możemy zrozumieć a za co możemy zapłacić najwyższą cenę – uszczerbkiem na duszy, i życiem… często kiedy sprawy zajdą za daleko lepiej jest zginąć niż trwać w takim stanie duszy… Jezus przestrzegał nas wyraźnie mówiąc że lepiej dla takiej osoby żeby się nigdy nie narodziła. Proszę sobie dobrze uświadomić znaczenie tych słów, jeśli lepiej byłoby się w ogóle nie narodzić niż doprowadzić się do takiego stanu i wieść życie piekłoszczyka to jest to przerażająca perspektywa. I jakże ważna przestroga. A to dlatego że ludzie ze zniszczoną duszą to żywe trupy których dusza znajduje się w piekle, o którym mowa jest w piśmie świętym… i nie ma już dla nich ratunku… dusza zostaje uwięziona tam na całą wieczność za popełnione grzechy. Jest to stan przerażający. Dlatego bardzo często zdarza się że tacy ludzi popełniają samobójstwa. Jeśli można sobie wyobrazić w ogóle co to oznacza, jeśli nie rozumiesz o czym mowa lub nie wierzysz a chciałbyś się przekonać to postaraj się o obserwację pacjentów w szpitalach psychiatrycznych, tam często trafiają ludzi ze zniszczoną duszą, z duszą uwięzioną w piekle. I żadne lekarstwa nie są im w stanie pomóc. Proszę się nawet nie łudzić że medycyna może komuś tutaj pomóc. Nawet jeśli w jakimś przypadku jest tak że coś komuś pomogło to i tak medycyna nigdy nie jest w stanie naprawić popełnionych błędów. I proszę nie myśleć że coś tutaj nadinterpretuję.
Lekarze pracujący w szpitalach nie mający właściwego rozeznania i kompetencji ale zmuszeni przebywać wśród takich ludzi, często sami zaczynają chorować a czasami kończą jako samobójcy. Nie wiedzą oni po prostu że muszą się szczególnie chornić pracując w takim miejscu, a niektórzy być może w ogóle pracować tam nie powinni, a przynajmniej do czasu kiedy nie zrobią sami z sobą porządku. Zapewne trudno byłoby jakiegoś lekarza przekonać o takiej potrzebie i uświadomić mu te zależnośći. W końcu to oni są tymi którzy znają się na psychice.
Język magiczny
Różne przekazy czy tradycje okultystyczne, dawne i współczesne magiczno-okultystyczno-ezoteryczne mówią o takich istotach jak larwy astralne, pijawki czy wampiry energetyczne, nie są to jednak li tylko czyjeś wymysły i urojenia albo baśniowe postacie. To są próby oddania tego jak w rzeczywistości działają te moce lub inaczej mówiąc duchy. Charakter tych stworzeń pokazuje wyraźnie o co im chodzi – o wysysanie krwii. Inna sprawa to jak się to dzieje. Ale czy dzieje się to mechanicznie, czy przez innego człowieka, czy też na poziomie komórkowym (biochemicznym) w efekcie wychodzi praktycznie na to samo, na osłabienie komponenty ochronnej organizmu a przez to otwarcie na subtelne siły ciemności – niewidzialne, duchowe siły śmierci. Duchowość zaś jest materią subtelną, bardzo delikatną, ezoteryczną, niedostrzegalną gołym okiem właśnie.
Więc te wszystkie nazwy były i dalej są pewnego rodzaju zagadką, a nawet zupełnie nie zrozumiałymi terminami dla większości. Są one próbą wyjaśnienia czegoś czego nie dało się dawniej zrozumieć inaczej jak poprzez przenośnię. Chociaż oddają bardzo dobrze istotę, charkter tego co się dzieje.
Dzisiaj wbrew pozorom wcale nie jest łatwiej pojąć te wszystie niuanse. Być może niektórzy rozumieli to lepiej, ponieważ dopatrywano się w krwii nośnika duszy. Wszystko wskazuje że nie chodziło o nośnik jako taki ale o tą ochronę którą krew zapewnia. Mówi się też że krew oczyszcza. I to by właśnie pasowało. Dobra krew i dobre ukrwienie chorni i ożywia.
Zwróćmy uwagę na następującą kwestię, w satanistycznej mszy ofiara nie musi być wcale zabita, lecz upuszcza się jej krew po to aby ją osłabić i w ten sposób uczynić podatną, przez co można "przesłać" w nią swoje demony lub też po prostu przez osłabienie otworzyć na jakieś inne siły demoniczne. W zasadzie taką metodę postępowania możnaby uznać za typowo medyczną. Dawniej w medycynie stosowano upuszczanie krwii jako środek leczniczy. W nowym świetle stają też takie medyczne metody jak przetaczanie krwi i oddawanie krwi. Nie chcę tutaj nikogo straszyć, ale te zabiegi mogą być wyjątkowo niebezpieczne dla osób które stosują techniki kontroli umysłu i wszelkie tego typu.