Dlaczego ostatnia wizyta Putina w Berlinie zakończyła się fiaskiem?
03/06/2012
451 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
I co należy zrobić aby wygrać konkurencję z Niemcami i Rosją?
Hint: Zostawić ich z przemysłem opartym na drogiej energii i dyskretnie wesprzeć budowę dwóch następnych nitek gazociągu przez Bałtyk
Upadła strategia gospodarcza Zachodu oparta na założeniu, że Chiny zostaną rynkiem taniej, niezaawansowanej produkcji, podczas gdy Zachód będzie odcinał tantiemy od wiedzy i wysokich technologii. Chiny za chwilę przestaną przepłacać za wysoko zaawansowane produkty zachodnie, bo wypracują właogatszsne technologie. Proszę zwrócić uwagę, że Europa i Ameryka żyją w permanentnym kryzysie, podczas gdy chińska gospodarka nieustannie się rozwija, wzrosła już o 40 proc. od jego początku. To będzie miało ten efekt, że Chińczycy będą coraz więcej zarabiali, podczas gdy Zachód będzie musiał redukować swoje dochody. Podczas gdy zadaniem polskiej polityki gospodarczej powinno być właśnie dążenie do jak najszybszej konwergencji gospodarczej, w sytuacji kiedy to my a nie Chiny mamy pełny dostęp i bliskość do rynków Zachodniej Europy. Zachód próbował przyhamować rozwój Chin przy pomocy narzucenia im limitów globalnych emisji CO2, mimo że ich emisja wynosi zaledwie 2/3 tej w krajach wysokorozwiniętych. Jednak nie udało się Chinom założyć kagańca ograniczenia emisji CO2 w ujęciu globalnym w której to kategorii przodują na świeci, podczas gdy Polska zgadzając się na opisane absurdy zlikwidowała sobie opłacalność wydobycia i przetwarzania najbych w Europie złóż węgla kamiennego i brunatnego uznanych za „nieekologiczne”. Co więcej, w nowych drogich technologiach energetycznych, wiatrakach, paletach słonecznych Chińczycy już przeganiają świat. Przyznaje to nawet Międzynarodowa Agencja Energetyczna stwierdzając że o ile emisja CO2 w Chinach w 2011 r. wzrosła o 9,3%, to jest 700 mln ton, to jednak efektywność w tej sferze Chin wzrosła o 15% w ciągu ostatnich pięciu lat. Bez tego postępu światowa emisja byłaby o 1,5 gigaton wyższa. Zresztą ta tak kosztowna dla Polski walka przypomina „walkę z wiatrakami”. Emisja światowego CO2 wzrosła w 2011 r. o 1 gigatonę w porównaniu z rokiem 2010, prawie dwukrotnie więcej od przeciętnych wzrostów o 0,6 gigatonę jakie następowały w latach 2006-2010. Jest tej emisji coraz więcej w wyniku doganiania w dobrobycie krajów wschodzących. W 2011 r. emisja światowa wynosi 31,6 gigaton, a ludne Indie wyprzedziły Rosję na czwartym miejscu po Chinach, USA i UE.
Kapitałochłonna energetyka odnawialna, wypromowana w wyniku walki z ociepleniem klimatu, dotąd była lokomotywą gospodarki Niemiec, ale za chwilę może stać się motorem gospodarki chińskiej i balastem całej UE. Sprawa CO2 zamknęła Polsce drogę do pozyskiwania taniej energii z własnych bogatych zasobów węgla kamiennego i brunatnego. Tę decyzję, nieracjonalną z punktu widzenia polskiej gospodarki, nasi sąsiedzi wymusili na nas „dzięki” zapisom traktatu lizbońskiego likwidującym naszą pozycję polityczną na co sami się zgodziliśmy. Surowcem, który uznano za czysty pod względem CO2, pozostał natomiast gaz ziemny, który importujemy z Rosji słono przepłacając i narażając się na szantaż gazowy. Jako alternatywę podsunięto nam „czystą” energetykę jądrową oraz wiatraki i solary, które w niemieckim modelu biznesowym zmuszają do 10-krotnego przepłacania za energię. Jednak i w tej rozpaczliwej sytuacji okazało się niespodziewanie, że posiadamy własny gaz ziemny w pokładach łupków. A zamiana wytwarzania energii z gazu w miejsce węgla redukuje emisję CO2 o połowę. Słowem jest unikalna szansa, którą należy wykorzystać. Zamiast budować stadiony i czy inne areny cyrkowe – powinniśmy wybrać opcję strategiczną, jaką jest gaz łupkowy. Należałoby natychmiast przenieść środki z energetyki jądrowej, która jest dla nas droga, niebezpieczna i nieopłacalna, na technologię wydobycia gazu z łupków. Nie mamy ani własnej technologii jądrowej, ani źródeł paliwa, ani miejsc do składowania odpadów radioaktywnych, a w razie konfliktu elektrownia jądrowa oznacza siedzenie na bombie atomowej. W ramach racjonalizacji polityki gospodarczej nie powinniśmy się w jej konstrukcję angażować, natomiast powinniśmy zbadać zasoby, które posiadamy w kraju. Zwłaszcza że obecność złóż gazowych graniczy z pewnością, bo w Polsce leżą trzy różne struktury geologiczne, które się uzupełniają. Jeśli nie będzie gazu w jednej, będzie w innej. Prawdopodobieństwo, że go w ogóle nie ma jest minimalne. Agencja Ratingowa Fitch podała, że Polska ma największe w Europie zasoby hipotetyczne, na równi z Francją, w zeszłym tygodniu w pierwszostronicowym artykule Financial Times to potwierdził informując, że nawet będąca na czwartym miejscu Ukraina również może uniezależnić się od rosyjskiego szantażu.
Zgodnie z różnymi analizami jesteśmy w przededniu prawdziwej rewolucji w systemie energetycznym, a ostatnie informacje które wyciekły przy okazji oskarżenia Aubreya McClendona twórcy tej rewolucji tego typu przypuszczenia potwierdzają. W USA dokonuje się ponad 100 odwiertów kwartalnie, Polska się ślimaczy, mając dopiero dwa. Niemniej ta światowa restrukturyzacja już się toczy, co widać w cenach gazu, jak i przenoszeniu się przemysłu energochłonnego do USA. Otóż już teraz dzięki pozyskaniu węglowodorom występującym w łupkach, nastąpiła sytuacja w której ceny gazu w Stanach Zjednoczonych są anormalnie niskie. Tysiąc metrów sześciennych gazu kosztuje w USA 60 euro, podczas gdy Niemcy płacą Rosji i innym importerom za analogiczną ilość gazu aż 320 euro. Ponad 5 razy drożej niż Amerykanie. A przecież Niemcy mają znacznie korzystniejszą umowę z Rosją niż Polska, która przepłaca za gaz ponad $500, najdrożej w Europie.
Na obecnym etapie Ameryka nie pozwala sprzedawać tego gazu za granicę. Uznała, że w sytuacji kryzysu jedną z dróg wyjścia są zasoby taniej energii dające produktom amerykańskim przewagę konkurencyjną na rynkach. Guy Chazan opisuje nowopowstałą sytuację w pierwszostronicowym artykule Financial Times’a „Shale gas boom leads to sharp drop in US carbon emissions”. Otóż dzięki najtańszym od dziesięciu lat cenom gazu wg Departamentu Energii o ile w ciągu ostatnich 12 miesięcy produkcja energii opartej na węglu spadła aż o 19%, o tyle w tym samym czasie zużycie gazu w tym celu wzrosło o 38%. A jak podaje Fatih Birol z MAE właśnie zamiana źródeł pozyskania energii spowodowała że Ameryka która blokowała absurdalne działania mające na celu „oziębienie klimatu” paradoksalnie w ciągu ostatnich pięciu lat zredukowała emisję CO2 aż o 450 mln ton – najwięcej na świecie.
Oczywiście decyzją administracyjną blokującą eksport gazu nie zatrzyma na dłużej rewolucji energetycznej na granicy Ameryki, w sytuacji kiedy i inne kontynenty posiadają analogiczne struktury łupków. Jeśli gaz łupkowy jest tańszy i bardziej opłacalny niż inne surowce energetyczne, to nie da się go zablokować administracyjnie, a widać wyraźnie że cena gazu odrywa się od ceny ropy naftowej, sprawiając że nasze porozumienia cenowe stają się anachroniczne. Absurdalnie nawet wzrost cen ropy sprawia że kosz krańcowy towarzyszącego ropie w łupkach gazu staje się niższy.
Również Polska powinna wykorzystać nadarzającą się szansę. Ten przewrót w energetyce spowoduje, że gaz nie pochodzący z łupków też będzie musiał stanieć, a jego eksporterzy będą musieli wielokrotnie obniżyć cenę. Powstaną dla nas możliwości eksportowe, co wymaga posiadania gazportów. Koszt skroplenia jest minimalny, poniżej 10 proc. ceny płaconej za gaz przez Niemcy (do 20 euro za 1000 m szesc.), a zatem nawet, gdyby się okazało, że w Polsce nie ma gazu, to będzie możliwość sprowadzenia go drogą morską. Należy zbadać dlaczego już od dawna na szantaż Rosyjski nie odpowiedzieliśmy dywersyfikacją dostaw w sytuacji gdy pozwoliłoby to na zerwanie przywiązania do jednego tylko dostawcy, który bezwzględnie dyktuje nam cenę powyżej rynkowej.
W toku tych przemian nie powinniśmy ani na chwilę tracić z pola widzenia własnych interesów. Musimy mieć świadomość, że właśnie wiele grup biznesu dysponujących technologiami związanymi z redukcją CO2 podejmie intensywne działania, żeby zatrzymać polski rynek zbytu dla swoich produktów. Będą oddziaływały legislacyjnie na Europę, na świat, na nasze społeczeństwo, abyśmy jak najszybciej zakontraktowali wieloletni odbiór ich urządzeń z zakresu technologii jądrowej, energetyki wiatrowej czy solarnej i uznali również wydobycie gazu jako nieekologiczne. Protesty ekologiczne będą nagłaśniali spektakularnymi protestami najróżniejsze organizacje „zielonych”, którym o dziwo energetyka jądrowa nie przeszkadza, na równi ze szpecącymi krajobraz wiatrakami. Należy się liczyć na powszechne zabiegi o przedłużenie kontraktów którym nie powinno się ulegać, jak i utrudnieniami przy wycofywaniu się z najróżniejszych energooszczędnych norm, które raz narzucone zmuszają do ukierunkowanych zakupów zagranicznych drogich materiałów i urządzeń. Nie należy również dopuścić do sytuacji analogicznej jak te ze stadionami, że zafundowaliśmy sobie za gigantyczne pieniądze konstrukcję, która stanie się dla nas kosztem i zablokuje nam rozwój. W efekcie mamy szanse na zdobycie przewagi konkurencyjnej nad zarówno surowcową Rosją jak i przeinwestowanymi w technologie CO2 Niemcami.