Dlaczego nie stoję przy dźwiekach „hymnu” Unii
15/12/2012
430 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
Unia Europejska nigdy nie powinna zostać uznana za państwo i dlatego nie będę stawał podczas odgrywania tego łżehymnu. Jasne?
W środę wręczaliśmy w Parlamencie Europejskim Nagrodę Sacharowa. Przy tej okazji, oczywiście, znów zagrano tzw. hymn Unii Europejskiej. Piszę "tak zwany", bowiem nie ma czegoś takiego, jak oficjalny hymn i, co może jeszcze bardziej was zdziwić, nie ma czegoś takiego, jak oficjalna flaga unijna. Zarówno owa melodyjka, jak i niebieska flaga są jedynie zwyczajowo uznawane za symbole Unii i nic więcej.
Zaraz po wręczeniu nagród, Robert Goebbels, niemiecki poseł, oburzył się, że część sali siedziała w czasie grania "Ody do radości" i że było to, w jego opinii, wyrazem pogardy dla nagrodzonych działaczy praw człowieka z Iranu. Podła insynuacja, bowiem ci, którzy wówczas siedzieli, w tym także i ja, stali i klaskali dzielnym Irańczykom, ale potem usiedli, bowiem zawsze, jak wykonywany jest utwór Beethovena, siedzą.
Dlaczego to robią? Mogę napisać jedynie dlaczego ja siedzę – a właściwie zacząłem od pewnego czasu siadać. Bowiem dotarło do mnie, że stanie w czasie wykonywania tej melodii jest w istocie oddawaniem honoru Unii tak, jak oddaje się honor państwom. Zawsze stoję, jak grają hymny państw – nawet takich, których nie szanuję i które łamią prawa człowieka. Ale postawa stojąca w czasie odtwarzania "Ody" jest aktem politycznym, którego sens zasadza się w uznawaniu, że UE jest państwem. A na to się nie zgadzam.
Nie stoję jak grany jest hymn UEFA czy NBA i nie mam zamiaru stać, kiedy puszczana jest melodyjka, uznawana – błędnie – za hymn unijny. A w PE zaczyna się źle dziać, jeśli socjaliści już zaczynają nam dyktować, kiedy mamy siedzieć, a kiedy stać. Za chwilę się dowiemy, że ktoś zacznie się dowalać, jak mamy się ubierać i przed czym klękać. Unia Europejska nigdy nie powinna zostać uznana za państwo i dlatego nie będę stawał podczas odgrywania tego łżehymnu. Jasne?