Przegraliśmy. I to nie jest tak, że nie ma winnych. Ktoś musi być winny. Czy najwięksi przegrani tych wyborów: PIS, Gazeta Polska i cała jej formacja? A może najbardziej polski Kościół? Musimy znać odpowiedź by przestać w końcu przegrywać.
I nie mówmy że to przez złe "nie nasze"media jeśli od dwudziestu ponad lat prawicy nie udaje się stworzyć na dłuższą metę nie niszowych, tylko popularnych, czytanych oglądanych słuchanych i kolorowych mediów.
FSB, BASAJEW… BÓG
fot. z archiwum M and M
Gorąco. Tropik. Siedział przede mną. Pił wódkę. Płynęliśmy statkiem. Rzeka duża, mętna, głęboka. Statek był stary. Z pewnością starszy od niego. Na górnym pokładzie z dwóch stron podesty, na których spali ludzi. Brak kajut, toalet, przyszniców. Na dolnym pokładzie toczyło się właściwe życie. Tam właśnie siedział on i ja. On Rosjanin, weteran wojny czeczeńskiej wciąż w służbie. Może FSB, a może GRU. Nie byłem pewny. Spędziliśmy wcześniej trochę czasu. Poznaliśmy się głęboko w dżungli, gdzieś w Indochinach – na Dalekim Wschodzie. Potem, kilometrami – wzdłuż rzek, przez góry – przedzieraliśmy się przez jej nieprzebyte ostępy. Nie spotykaliśmy innych ludzi. Ale właściwie nie rozmawialiśmy ze sobą. Dopiero teraz gdy z niej wyszliśmy i mogliśmy odpocząć zaczęliśmy wymieniać pojedyncze zdania. On wiedział że znałem Szamila Basajewa. Ja wiedziałem że on marzy o tym by go dopaść, że ściga go od lat a być może ma na rękach krew tych, których ja kiedyś znałem, z którymi się przyjaźniłem. „To jaki jest ten Basajew? – spytał w końcu. Cóż mogłem odpowiedź. Mówiłem że jest lepszy od nich i że już dawno pogodził się ze śmiercią. A widzisz Polak, – rzucił do mnie – Ty Słowianin. A oni są inni. Islam, zalewa nas i was też zaleje… Powinniśmy się razem bronić. My Słowianie. – tłumaczył. Pamiętam błysk w jego oczach gdy to mówił. Może to złudzenie, a może refleks od mdłych świetlówek których światło z trudem docierało na pokład. Nazajutrz okazało się że najpewniej to gorączka rozświetliła mu wtedy oczy. Gorączka Denga dopadła i jego. Dzień wcześniej położyła dwóch jego towarzyszy. Leżą teraz na górnym pokładzie poniewierani przez dreszcze. Spływają potem. Bez kontaktu. Na gorączkę Denga właściwie nie ma lekarstwa. Nie wszystkim udaje się pokonać chorobę. Podobno w Pakistanie jacyś zielarze wymyślili cudowną miksturę. Podobno daje chorym większe szanse. Ale Pakistan jest daleko. Bardzo daleko. Tu jest rzeka i statek który zawsze płynie w tym samym tempie , tak – jakby kapitanowi nie spieszyło się do portu. Wciąż pamiętam ten blask w oczach Saszy kiedy mówił o tym że trzeba bić się z islamem bo inaczej nas nie będzie. Nie wiedziałem że uszlachetniła go wtedy choroba. Byłem pewien że ten blask jego źrenic i zapał były autentyczne.
My Słowianie razem? -Nie chciałem wikłać się dyskusję historyczną. Roztrząsać to – kim dla nas byli, kim wciąż są Moskale. Tłumaczyć mu że braćmi to mogliśmy być tylko w wyobraźni poetów. I to tych którzy już dawno pomarli. Że od nich nigdy nie przyszło nic dobrego… Że, rozbiory, upokorzenia, Rzeź Woli w 1831 r., Sybir, kibitki, Katyń, Kołyma, generał Okulicki, Nil… Miałem mu powiedzieć, że tak naprawdę jest jak w ponurym dowcipie: Kogo Polak najpierw zabije? Rosjanina czy Niemca? Odpowiedź: Niemca, bo najpierw obowiązek a potem przyjemność. Powiedziałem mu więc, że z islamem dadzą sobie radę dopiero wtedy kiedy naprawdę uwierzą w Boga, kiedy porzucą zmienny kursu dolara i wybiorą wartości niezmienne: Trójcę Świętą. „Najpierw mieliście partię teraz kasę ale tak naprawdę nie macie nic a przyroda nie lubi próżni. Czołgi i samoloty mogą jedynie to opóźnić. Pustkę po jednej religii imusi w końcu wypełnić inna…Że chrześcijaństwo zniszczyło Rzym itd” Chyba jakoś tak mu to wtedy tłumaczyłem.
Wątpię czy to zrozumiał. Może był zmęczony zabijaniem muzułmanów w Tadżykistanie, Uzbekistanie czy na Kaukazie i uznał że razem z braćmi Słowianami będzie łatwiej, lżej. Ale może – jeśli przeżył odnalazł drogę do Boga. Nie wiem. Ostatni raz, widziałem jak go wnosili do samolotu Aeroflotu w Singapurze. Nigdy go już nie spotkałem. Minęło już 5 lat.
Przypomniałem sobie o tym dzisiaj kiedy Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła wyniki wyborcze w którym Ruch Palikota osiągnął 10% poparcia. Ruch który na sztandarach napisał ATEIZM i hasła walki z Kościołem, z wartościami bliskimi pokoleniom Polaków. Dodajmy szczególnie bliskimi pokoleniom Polaków walczących o wolność, którzy jak Konfederaci Barscy byli – „U Chrystusa na ordynansach, -jako- słudzy Maryi”.
Za tak dobry wynik prymitywnych ateistów, homoseksualistów, transseksualistów, i im podobnych osobników winę ponosi niestety w znacznym stopniu polski Kościół i jego nieudolni, często uwikłani w agenturę, nieobyczajność, oportunizm i umiłowanie wygodnego życia hierarchowie. Piszę o tym z bólem bo to MÓJ KOŚCIÓŁ, bo to MOI PASTERZE.
GDY NADESZLI BARBARZYŃCY KOŚCIÓŁ NAS OPUŚCIŁ.
Milczeli, gdy nowo wybrany prezydent RP, mimo że kończył przysięgę słowami „Tak mi dopomóż Bóg” chwilę później celowo w imię doraźnych celów sprowokował tzw. walkę o krzyż na Krakowskim Przedmieściu. Biskupi nie reagowali gdy najświętszy znak chrześcijaństwa był publicznie profanowany, a jego wyznawcy lżeni i poniżani. Nie pisnęli słowem kiedy Donald Tusk – premier RP deklarował w imieniu partii władzy (a przecież chciałby w imieniu wszystkich Polaków) że „ nie będziemy klęczeć przed księżmi”. Nasi Pasterze nie zajęli również jakiegokolwiek stanowiska kiedy satanista został niemal „wyniesiony na ołtarze” mediów. A przecież byli też tacy, którzy jak ksiądz Adam Boniecki były redaktor naczelny L’Osservatore Romano (1979-91) i redaktor naczelny senior Tygodnika Powszechnego wręcz bronili Nergala. (…)Oceniając Darskiego należy wziąć pod uwagę całość osoby. Był on ciężko chory, po czym zainicjował akcję zdobywania szpiku dla chorych, wyznał, że kiedy zobaczył dobroć, którą go otoczono w czasie choroby, płakał ze wzruszenia (…) Tymczasem my zrobiliśmy z niego potwora i satanistę.– przekonywał katolicki ksiądz.
Ciekawe, że jedyny który zareagował na promocję Nergala generalnie i jego obronę przez księdza Bonieckiego to Wiesław Mering – biskup ordynariusz diecezji włocławskiej, który w przeszłości miał bardzo długi romans z bezpieką ( zarejestrowany jako OZ 2 IV 1975 pod numerem 19686 przez Wydział IV KW MO w Gdańsku 2.07 1975 przerejestrowany na TW ps. „Lucjan” przez KW MO w Gdańsku. Wyrejestrowany 25. 01.1990 . TW ps. „Lucjan” był również wykorzystywany przez Depratament I MSW)* – „Sytuacja staje się bardzo poważna, kiedy ksiądz katolicki w telewizji mówi głupstwa. Wtedy ten kapłan staje się wilkiem w owczarni, a nie pasterzem.” skomentował słowa księdza Bonieckiego bp Mering choć mógłby równiedobrze mówić o sobie w latach 70. i 80. I dodał całkiem słusznie, że „ każda wypowiedź osoby duchownej, która jest niezgodna z nauczaniem Kościoła, domaga się interwencji zwierzchników.
Dyskusja broniącego satanisty księdza katolickiego, omal celebryty z biskupem hierarchą – byłym agentem to dowód na jakim rozdrożu znalazł się polski Kościół w II tysiącleciu w które wprowadził go polski papież. Dodajmy jeszcze że interwencji zwierzchników, której domagał się biskup z Włocławka – jak się wydaje – nie było.
Ciekawe, choć bardziej wstrząsające żew ostatnim "Uważam Rze" – w cotygodniowej rozmowie braci Karnowskich– tym razem właśnie z biskupem W. Meringiemnie – nie padło pytanie o jego niechlubną przeszłość.
A czy ktokolwiek z hierarchów przed wyborami, w czasie kampanii i nawet w dniu wyborów chociaż zająknął się że chrześcijanin nie może głosować na tych którzy profanują, krzyż, walczą z religią, poniżają innych, zgadzają się na aborcję, in vitro itd.
Kościół przecież nie może mieszać się do polityki. Jest przecież konstytucyjny rozdział Kościoła od państwa itd. zdają się nam – wiernym mówić biskupi. Skąd jednak pewność że druga strona będzie to respektować. To zdumiewające że Biskupi nie zdają sobie sprawy, albo udają że nie widzą, gdy Janusz Palikot, transseksualistka Anna Grodzka ( dostała się do Sejmu z Krakowa) , albo Roman Kotliński były ksiądz a potem redaktor naczelny antyklerykalnego pisma „Fakty i Mity”, w którym publikował morderca Księdza Popiełuszki (dostał się do Sejmu z listy Palikota w Łodzi) – albo wspierający ich Jerzy Urban robią i zrobią wszystko by atakować Kościół, by mieszać się niemal we wszystkie jego sprawy. Donald Tusk z towarzyszami już nie przyjedzie do Krakowa na rekolekcje bo nie będzie przecież klękać przed księżmi, a trudno mówić o rekolekcjach bez tych ostatnich. Działacze Ruchu Palikota też chyba nie przyjadą. Wolą parady równości. I tam będą domagać np. wolności dla księży, zniesienia celibatu i innych ograniczeń które narzucają im opresyjne i zacofane władze z Watykanu. Dzisiaj jednak mogą to już mówić nie tylko z platform parad tzw. miłości. Teraz będą to robić także z mównicy Sejmu RP.
Dwa dni temu, w sztabie PIS ktoś -komentując wyborczy triumf Palikota powiedział mi, że gdyby żył i działał dzisiaj Prymas Stefan Wyszyński albo kardynał Wojtyła… to pewnie – widząc gorszące sceny przed Pałacem Prezydenckim – wcześnie rano poszedł by pod krzyż , ukląkł i się modlił…
Niestety ich czas minął – chcą nas przekonać tak Palikot, Dominik Taras – lider ekscesów z przed Pałacu Prezydenckiego, jak i niestety w swej milczącej większości – polscy biskupi. Po ogłoszeniu pierwszych sondaży Monika Olejnik z wyraźnym uśmiechem satysfakcji na ustach powiedziała w studio TVN do byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego że mieliśmy dotąd pokolenie JP II a teraz mamy pokolenie JP(Janusza Palikota).
A Kościół milczy. Metropolita krakowski abp Stanisław Dziwisz poszedł na wybory do Komisji przy ul. Św. Marka w Krakowie bez dowodu osobistego. Był bardzo zdziwiony że w komisji bez dowodu tożsamości nie chcieli mu wydać kart wyborczych. I on arcypasterz królewskiego Krakowa musiał czekać… A jego sekretarz ksiądz Dariusz Raś (brat szefa PO i posła do Sejmu w Krakowie) musiał pojechać do Kurii po dowód kardynała. No ale cóż się dziwić: bez względu czy się ma – czy nie ma charyzmy – na szacunek i autorytet trzeba ciężko pracować a nie rozmieniać go na platformiane srebrniki. Były metropolita krakowski ks. Kardynał Franciszek Macharski nie musiał by biegać po dowód albo wysyłać sekretarza. Znają go i szanują w Krakowie wszyscy.Krzysztof Wyszkowski – ikona polskiej walki o wolność – napisał dzisiaj w swoim profilu na Facebooku: Kardynał Dziwisz, prymas Glemp, bp Gocłowski – to przykładowi hierarchowie odpowiedzialni za hańbę, jaką jest dla Polski sukces Palikota. Ten Kościół oportunistycznych "sekretarzy" jest współodpowiedzialny za doprowadzenie wiernych do ogłupienia przez postkomunistyczną propagandę.
OKOPY ŚWIĘTEJ TRÓJCY
Kościół opuścił swoich wiernych. Zostawił ich na pastwę piarowców Tuska i prymitywnych wyznawców Palikota. Rząd dusz, nad osamotnionymi wiernymi polskiego Kościoła próbowała przejąć „Gazeta Polska”. Próbowali Solidarni 2010 z Ewą Stankiewicz i Janem Pospieszalskim na czele. Byli zagubieni, samotni, zdesperowani i ogłosili listę postulatów nie do spełnienia. Inni gorliwi wyznawcy linii GaPy (Gazeta Polska) zamiast skupić się na przekonaniu nieprzekonanych do PiS zwarli własne szeregi. Każda próba dyskusji kończyła się obelgami i oskarżeniami o współpracę z WSI. Trzeba trwać. Przetrwać w Okopach Świętej Trójcy zdawał się przekonywać Aleksander Ścios najlepszy publicysta GP traktowany przez swoich czytelników niemal jak wyrocznia. Nie ma dyskusji, nie ma wątpliwości. Liderzy środowiska Gazety Polskiej uznali wreszcie wbrew zdrowemu rozsądkowi że w kampanii wyborczej Smoleńsk i wyjaśnienie katastrofy TU154 jest najważniejsze. W przeddzień wyborów redaktorzy „Gazety Polskiej Codziennie” ogłosili w końcu że Lech Kaczyński został zamordowany. I nie ma znaczenia że autor tego tekstu (też czytelnik GP) może mieć w tej sprawie podobne zdanie.
No i stało się. Wybory wygrali Ci którzy z nich się wyśmiewali, którzy z nich kpili ale nie tylko z nich. Kpili ze spraw świętych także dla wielu z nas. I gdy oni z nas kpili Gazeta Polska dostarczała im amunicji. Może Tomasz Sakiewicz nie wie, że Polacy nie lubią sekt, że nie lubią gdy tylko guru ma rację. „Musi to na Rusi a w Polsce jak kto chce. Nie zmusicie nas do milczenia, Rusi tu nie będzie” – skomentował wyrok nakazujący przeproszenie Gazety Wyborczej za słowa m.in. że redaktorzy "GW" nienawidzą Polski i chrześcijaństwa jako "duchowi spadkobiercy Komunistycznej Partii Polski"Jarosław Marek Rymkiewicz goszczący wielokrotnie na łamach tej samej Gazety Polskiej. Dlaczego Sakiewicz, Ścios i inni tego nie rozumieją? Niepojęte a może jeszcze bardziej irytujące. Dlaczego Rymkiewicz wie a Sakiewicz nie wie, że Polacy nie lubią samozwańców, sekt choćby i mieli napisane na sztandarach nawet tak święte i słuszne hasła.
KIBOLE I POLSKA PIŁKA NA DNIE
Gdy owe hasła z jak najlepszych pobudek poczęli głosić kibice red. Piotr Lisiewicz którego teksty często z wielką przyjemnością czytam, nie zrozumiał że większość Polaków boi się kibiców. I nie ma znaczenia czy to lęk uzasadniony czy wykreowany przez media. Czy Piotr Lisiewicz chce czy nie, kibol jest wulgarny, chamski i niestety – w większości prymitywny. Normalny człowiek się go boi i omija szerokim łukiem. Wiem, że takie uogólnienia mogą być dla wielu krzywdzące ale nie sposób przed nimi uciec nie tylko podczas kampanii wyborczej. Bo oni w większości niestety zwyczajnie lubią komuś „przyp…” , „zżenić kosę” albo „zrobić” kilka piw i zagryźć kiełbasą. Na tym zwykle kończy się ich patriotyzm. A gdzie się zaczyna? Np. na transparentach: Cracovia – Pogoń 0:1 (chodziło o śmierć kibola Pogoni zabitego przez fanatyka Cracovii). Jedni je wywieszają a innym się podoba. Ale to, czego osobiście kibolom wybaczyć nie umiem – to kibicowania drużynom które grają najbardziej żenujący, siermiężny i kompromitujący futbol na świecie czyli kibicowania polskiej tzw. ekstraklasie.
Przypomnijmy zatem jeszcze raz, że POLSKA PIŁKA PRAWIE ZAWSZE PRZEGRYWA. No i tym razem – JAK PRAWIE ZAWSZE – PRZEGRAŁ I PiS. Ktoś – kto nie tak dawno rozmawiał na temat drużyny PiS-u z samym prezesem Jarosławem Kaczyńskim i starał się mu uświadomić jak marny ma team (proszę wybaczyć o trzymanie się terminologii sportowej) usłyszał odpowiedzi: „Przykro mi że nie mogę dać Panu innej Polski. Ale jej nie ma”.
Pomimo wszystko myślę że jest inna Polska, moja Polska: Że nie ma twarzy Adama Hofmana, Tomasza Poręby, Mariusza Kamińskiego (nie mylić z M.Kamińskim b. szefem CBA), Mariusza Błaszczaka i niestety wielu im podobnych.
No i w Boga wierzyć trzeba nadzieję mieć i w niedzielę na Mszę…
*INSTYTUT PAMIĘCI NARODOWEJ, KOMISJA ŚCIGANIA ZBRODNI PRZECIWKO NARODOWI POLSKIEMU
Operacja „Zorza II” Służba Bezpieczeństwa i Komitet Wojewódzki PZPR wobec wizyty Jana Pawła II w Trójmieście (CZERWIEC 1987)
Wybór redakcja naukowa i wstęp Sławomir Cenckiewicz i Marzena Kruk Warszawa-Gdańsk 2008