Jak widzę do chóru wujów domagających się legalizacji prawnie sankcjonowanego morderstwa dołączył Marek Migalski. Ludzkość nic się nie zmienia. Zmieniają się tylko usprawiedliwienia dla zabijania bliźnich, którzy mają inne zdanie niż my.
Muszę przyznać, że dobija mnie widok kolejnych chrześcijan i katolików przepełnionych żądzą mordu dlatego tylko, że ktoś inny zabił. Powiedzmy sobie wprost, to zwykła zazdrość. Breivikowi wolno było zabić, a nam nie wolno zamordować Breivika? Skandal! Jak ten podły Bóg śmie nam tego zabraniać! Wal się, Panie Boże, my zamordujemy bez Twojego pozwolenia! Sfabrykujemy jakieś usprawiedliwienia. Powiemy, że zło konieczne. Że przecież bycie sędzią czyni człowieka nieomylnym. Że jesteśmy wszystkowiedzący i możemy stwierdzić na pewno, że żadnego niewinnego nie skazano na śmierć. Że nam się bardziej opłaca zabić, więc wolno. A potem zakryjemy kartką przykazanie miłości bliźniego i będziemy twierdzić, że jesteśmy chrześcijanami. Będziemy udawać przed Bogiem, że zrobiliśmy dla Breivika wszystko co mogliśmy i pozostało nam już tylko zakochać go na śmierć, iście po chrześcijańsku. Mniej więcej tak jak kiedyś Krzyżacy kochali na zabój nas, Polaków.
A Breivik patrzy i się z was śmieje, drodzy zwolennicy kary śmierci. Tak, śmieje się z was. Bo on tego właśnie chciał. Chciał was ściągnąć do własnego poziomu i to mu się udało. Breivik stwierdził, że w jego przekonaniu lepiej było zabić ludzi na wyspie Utoya. Zwolennicy kary śmierci twierdzą dokładnie to samo. Że w ich przekonaniu lepiej jest zabić Breivika. Gdzie jest niby różnica? Wy wszyscy jesteście Breivikami. Tak samo głosicie zabijanie z powodów ideologicznych, tylko inaczej to sobie usprawiedliwiacie.
W pewnym sensie Breivik jest nawet uczciwszy od co niektórych. On zabił z powodów ideologicznych. Ale się nie uchyla od tego, co zrobił. Nie usprawiedliwia się, że to nie morderstwa. Można powiedzieć, że nawet Hitler w porównaniu do Breivika był tylko małym, drobnym tchórzem. Bo nawet Hitler nie przyznawał się do morderstw za którymi stał, tylko osłaniał się tym, że Żydzi to nie ludzie, a więc wolno ich zabić.
Kara wymierzona w Norwegii Breivikowi jest zbyt łagodna, to prawda. Taki człowiek moim zdaniem powinien do końca życia pozostać pod kluczem. Nie powinien żyć w komfortowych warunkach, a jak by nie patrzeć właśnie na to się zanosi. Dyskusja odnośnie wysokości wyroku i warunków w więzieniach to jednak co innego niż o tym, czy kogoś można zabić dlatego tylko, że jego pojęcie moralności jest inne niż nasze. Jednak ile by ludzi Breivik nie zabił, nie możemy iść w jego ślady i go zabijać. Ludzie nie mają władzy stworzyć życia, moim zdaniem nie powinni więc też uzurpować sobie brutalną siłą fizyczną władzy niszczenia życia.
Kara śmierci drastycznie zmieniłaby stosunek postaw moralnych Breivika i sądzącego go społeczeństwa. Norwegowie może i zbyt łagodnie go potraktowali, ale nadal mogą powiedzieć: „siedzisz w więzieniu, bo odebrałeś ludzkie życie, a w tym kraju nie wolno zabijać”. Tego by Norwegowie nie mogli powiedzieć, gdyby Breivika zabili. Wtedy wina Breivika polegałaby na tym, że odebrał ludzkie życie NIELEGALNIE. To znaczy bez zgody właściwego urzędu lub instytucji.
Proste pytanie. Czy gdybyś, drogi czytelniku, zdołał przenieść się w czasie i mógł zabić Hitlera zanim popełnił jakiekolwiek zbrodnie, zrobiłbyś to? Jeśli tak, nie jesteś chrześcijaninem ani katolikiem. Bo chrześcijanin i katolik nigdy tak nie postępuje.
Bardzo łatwo przychodzi wielu ludziom, nawet katolikom, zasłaniać się słowami-kluczami w stylu sprawiedliwości czy obrony hipotetycznych przyszłych ofiar. Ale i Breivik nic innego nie robił tylko zabijał w obronie sprawiedliwych praw Norwegów do ich ziemi, żeby zapobiec przyszłym ofiarom zalewu Norwegii przez muzułmańskich fanatyków na skutek zbyt liberalnej polityki imigracyjnej. Sowieci nie na darmo mawiali: „daj człowieka, a paragraf się znajdzie”. Jak świat światem, pełno było na tym świecie ludzi zasłaniających się ideologią. Ciągle się powtarzają tłumaczenia w stylu „my możemy, bo robimy to w słusznej sprawie”. Pół biedy jeszcze gdy to się tyczy sytuacji naprawdę ekstremalnych. Takich jak wojny albo sytuacje gdy ludzie są wykorzystywani i postawieni pod ścianą. Ale obecnie gdzie nie spojrzeć, tam panuje taka właśnie logika.
Liberałowie są gotowi zabijać dzieci nienarodzone w imię tzw. praw kobiet. Podobni Breivikowi nacjonaliści są gotowi zabijać liberałów w obronie własnej wizji narodu. Konserwatyści niejednokrotnie są gotowi zabijać każdego, którego według prywatnych kryteriów uznają za przestępcę. Krzyżowcy zasłaniając się obroną Ziemi Świętej zdemolowali Konstantynopol. Naziści zasłaniając się obroną Niemiec mordowali Żydów. Władze USA zasłaniając się wojną wymordowały parę milionów Japończyków w Hiroszimie i Nagasaki. Anglia masakrowała ludność cywilną Niemiec nalotami dywanowymi. Komuniści zabijali opozycjonistów. Władze USA bez sądu czy choćby próby pojmania żywcem zamordowały Bin Ladena. Niedawno pewien były członek PO zamordował działacza PiS, innego ciężko raniąc. Czy jest gdzieś kres temu szaleństwu?
Żaden katolik nigdy nie może użyć argumentu, że cel uświęca środki. A kary śmierci zwyczajnie nie da się obronić inaczej, niż przy użyciu takiej właśnie argumentacji. Niezależnie od dywagacji ilu ludzi można by rzekomo uratować, czynienie tego za cenę ludzkiego życia jest zwyczajnie podłe. I nawet jeśli chodzi o mordercę, w kwestii wartości jego życia nic to nie zmienia. Poza tym jeśli tylko jedna osoba zostałaby zabita w wyniku wyroku śmierci, a potem wyszłaby na jaw jej niewinność – w myśl chrześcijańskiej teologii automatycznie rujnuje to wyimaginowaną moralną słuszność kary śmierci. Nie jest ważne, ile czyimś zdaniem ludzi się uratuje kogoś mordując, zwłaszcza że to tylko hipotezy. Nie ma znaczenia w jaki sposób usprawiedliwia się zabijanie. Zabijanie zawsze pozostaje zabijaniem.
Zanim skrytykujecie Andersa Breivika za zabijanie z powodu jego przekonań spójrzcie w lustro, drodzy zwolennicy kary śmierci. Pewnego dnia, gdy spojrzycie w twarz rodzinie kogoś niewinnie skazanego na śmierć, możecie także we własnym lustrze zobaczyć twarz Andersa Breivika. Bo to żadna różnica czy zabijasz by zapobiec hipotetycznym ofiarom zalewu islamskiego czy żeby zapobiec przyszłym ofiarom tego czy owego przestępcy. Morderstwo jest tylko morderstwem, nawet jeśli na papierze władza napisała co innego.
Dla ścisłości, nie jestem liberałem. Jestem przeciwnikiem aborcji i eutanazji. Drwię sobie z równouprawnienia i śmieję się z feministek. To wszystko jednak nie zmienia faktu, że kto szuka usprawiedliwień dla stosowania metod zła tłumacząc to koniecznością czynienia dobra, ten jest hipokrytą i nie jest godzien nazywać siebie chrześcijaninem i katolikiem.
fot. AFP / Lise Aserud
Katolik, doświadczony internauta, fan mangi i anime. Notki są na licencji http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.pl