DJN – znaczy demografia jest najważniejsza. To jeden z priorytetów programowych uchwalonych przez KC PiS. Nie odbudowa polskiej rodziny, tradycji rodzinnych a odtworzenie ubytku demograficznego do jakiego wspólnymi siłami doprowadzono.
W uchwale programowej możemy przeczytać następujące stwierdzenie : ” Jako priorytety programu partii na lata 2014-2020 Rada Polityczna wskazuje demografię, pracę, zwiększenie płacy oraz gospodarkę.”.
Nie, nie przewidziało się nikomu. Problemem do rozwiązania jest nie kryzys polskiej Rodziny a demografia. „Obowiązkiem państwa jest stworzenie warunków aby w rodzinach polskich przybywało dzieci. Inaczej grozi nam zapaść demograficzna.” Takie podejście sprowadza największe zagrożenie bytu Narodu Polskiego do zwykłej statystyki. Wystarczy aby rodziły się dzieci. Aby w przyszłości była wystarczająca ilość podatników. To o to chodzi?
Ten program jest bezduszny, odczłowieczony. Obliczony jedynie na zwiększenie szansy wyborczej, na podniesienie sondażowego słupka. Mentalność Kurskiego wierzącego że : ” ciemny lud to kupi”- w dalszym ciągu obowiązuje. Ludzie uwierzą, zagłosują a potem się zobaczy.
Dzieci mają się rodzić dlatego że państwo denerwuje się zachwianą „demografią” , czy dlatego że rodzina jest podstawową komórka społeczną. To nie może być tak ze politykom wydaje się że bez łaski państwa nie będzie rodziny. Bo to bez rodzin nie będzie państwa! To już w historii mieliśmy takich ,od Platona do komunistów, którzy uważali że rodzina stoi na przeszkodzie rozwoju państwa i wszystko, począwszy od doboru partnerów, poprzez wychowanie dzieci, powinno przebiegać wedle pomysłów rządzących. Kobiety byłyby wspólne i rodziły dla państwa, wspólne byłyby też dzieci i wówczas z demografia nie byłoby kłopotów.
Innym, bardziej ludzkim językiem posługuje się Zbigniew Kuźmiuk pisząc:
” Stąd priorytetem programu Prawa i Sprawiedliwości będzie polityka prorodzinnaz prawdziwego zdarzenia w której to państwo weźmie na siebiedużą część kosztów wychowywania dzieci (między innymi bon rodzinny na każde dziecko, progresywne ulgi podatkowe, dofinansowanie kosztów żłobka albo opłacanie składek na ubezpieczenie społeczne rodzica opiekującego się małym dzieckiem, subwencja przedszkolna, bezpłatne podręczniki w szkołach podstawowych i bony podręcznikowe w pozostałych, „pensja macierzyńska” dla bezrobotnych kobiet lub tych które utraciły pracę po urodzeniu dziecka do ukończenia przez nie 3 roku życia wykorzenienie najbardziej wstydliwego problemu w Polsce – głodu wśród dzieci, wreszcie ambitny program mieszkaniowy skierowany do młodych rodzin). ”
Trudno jednak się zgodzić ze stwierdzeniem , że jest to polityka prorodzinna. Moim zdaniem jest to polityka propaństwowa lub raczej prorządowa. W tym programie nie poprawia się sytuacja RODZINY ale czyni się ją uzależnioną od państwa. To rząd i jego agendy maja być wspaniałomyślnym, łaskawym dobroczyńcą. Państwo weźmie na siebie odpowiedzialność za koszty wychowania? A dlaczegóż to państwo nie ma stworzyć takich warunków życia obywatelom aby oni nie musieli prosić ” co łaska”. Skoro już te pieniądze rząd ma posiadać to przecież nie dlatego że je wypracował , ale dlatego że je tym co pracują ukradł i teraz je łaskawie chce darować?
Wszystkie te pieniądze powinny znajdować się w przychodach rodziny. Pozwólcie ludziom godnie pracować, należycie zarabiać i po ludzku żyć.
Mam tylko jeden problem gdy czytam listę dobroczynności PiS. czy jest to jeszcze socjalizm czy już komunizm. Każdemu wg potrzeb ?
” Ambitny program mieszkaniowy skierowany do młodych rodzin” – to to już chyba raz obiecano! Ile to miało być milionów mieszkań? Może zamiast ambitnego programu przydał się raczej mnie ambitny ale za to realny.
Już kiedyś pisałem o „blagierze” i widzę że się nic nie zmieniło. Znowu sięga się po zjełczałą kiełbasę wyborczą. Jak bardzo PiS rzeczywiście dba o działania prorodzinne? Wystarczy sobie przypomnieć jakie boje toczono nie tak dawno, za ich rządów o becikowe (walczył o to LPR) . Jak wzbraniano się pomóc rodzinom w wymiarze nędznych groszy. Dziś wylewa się krokodyle łzy nad demografią zamiast uderzyć się we własne piersi i przyznać że się ma własny dość pokaźny udział w rozbiciu i upadku rodziny.
Wkrótce GUS faktycznie poinformuje, że jest nas 37 milionów, i jeżeli obecne tendencje demograficzne się utrzymają, to pod koniec stulecia będzie nas zaledwie 16 milionów. Płacze PiS nad „rozlanym mlekiem” ale sam to mleko rozlewał.
I kolejny aspekt o którym nie można nie wspomnieć. Odnowa moralna Rodziny. Po pierwsze przywrócenie statusu małżeństwa . Przywrócenie głównej roli w wychowaniu dziecka rodzicom . Najlepiej będzie jeśli państwo będzie się trzymało od rodziny i obywateli jak najdalej.
Jest też temat który działaczom tej partii przez gardło nie przechodzi, bo podobno nie należy dotykać z trudem osiągniętych kompromisów. Ten temat to aborcja. Nie przyszło nikomu do głowy aby przeanalizować wpływ jaki na depresję demograficzną mają praktyki forsowane przez lewaków i libertynów. Tu nie ma co obawiać się utraty głosów. Badziewiarze i tak nigdy na PiS nie zagłosują więc nie co się im podlizywać i oswajać.
Organizacja gabinetów lekarskich i stomatologicznych w szkołach to pomysł rodem z PRL-u i jest jak cały ten PRL pomysłem poronionym. Gdzie tu sens, gdzie logika aby ładować pieniądze w wyposażenie szkolnych gabinetów. Ilu pacjentów może przyjąć lekarz w czasie który musi poświęcić na przejazdy miedzy szkołą , szpitalem i przychodnią. I kiedy ma w szkole leczyć? W czasie zajęć lekcyjnych? Co za kretyn to wymyślił? Przecież tu chodzi jedynie o dostęp do lekarza i to do lekarza według wyboru pacjenta a nie przypisanego do szkoły jak chłop pańszczyźniany do ziemi. Do tego tylko po to aby i tak wypisał skierowanie do specjalisty? Każdy musi mieć PRAWO WYBORU lekarza i chodzi tylko o to aby nas było na to stać i aby była odpowiednia ilość dobrych, dobrze opłacanych lekarzy i to nie na zmywakach w Londynie.
PS. Nie chodzi mi o to aby PiS zniechęcić do podejmowania tych reform. Wprost przeciwnie. Póki co nie widać nikogo innego kto mógłby robić. Ale ja chcę aby robiono to z głową, z sensem. A tu wyraźnie widać brak świeżej, nowoczesnej wizji Polski. Strategów którzy podpowiadają Prezesowi należy grubym kijem rozgonić na cztery wiatry. Nie mają pojęcia o tym że to już druga dekada XXI wieku a nie wczesny PRL.
I jeszcze jedno zasadnicze pytanie. Kiedy nastąpią zmiany systemowe państwa? Nowa Konstytucja, Kto i kiedy zacznie wdrażać samodzielność ekonomiczną samorządów lokalnych. Jak długo rządzić będą tyrani w partiach i w państwie?
Jeszcze wrócimy do tych problemów, bo tu dotykamy jedynie czubka góry lodowej.