Jak można w stanie zapaści lecznictwa, gdy chorym dzieciom odmawia się leków, gdy chorzy na raka umierają nie doczekawszy operacji, obciążać państwo finansowaniem niezwykle drogich procedur, nie mających nic wspólnego z leczeniem i ratowaniem życia.
Ilekroć budżet się wali, bezrobocie rośnie i notowania spadają, miłościwie nam panujący król Donald I osobiście bierze się do dzieła naprawy. Po projekcie chemicznej kastracji pedofilów, oraz walce z dopalaczami zajął się zapłodnieniem in vitro. Rezygnując z oczekiwania na ustawę sejmową, wprowadza refundację zabiegów in vitro niejako tylnymi drzwiami, jako program zdrowotny. Refundowane mają być tylko same zabiegi, bez kuracji hormonalnej. Refundację ma otrzymać 15 000 par w wieku od 18 do 40 lat, które przynajmniej od roku leczyły bezpłodność.
Zarządzenie Tuska pełne jest sprzeczności. Przede wszystkim nie wiadomo w jaki sposób wytworzone in vitro zarodki mają być chronione. Swego czasu poseł Gowin proponował, żeby za przykładem Niemiec i Włoch dopuszczalne było tworzenie tylko określonej ich liczby i żeby nie było wolno ich niszczyć ani zamrażać. Czy wyobrażamy sobie jednak, że lekarz odważy się implantować kobiecie zygotę, która jego zdaniem uległa nieprawidłowym podziałom? Gdyby nawet zakazać badania zarodków pod kątem wad genetycznych, kobieta i tak miałaby prawo do badań prenatalnych i do usunięcia uszkodzonego płodu ( zgodnie choćby z wczorajszym głosowaniem), a może nawet ( jak Alicja Tysiąc) do płaconego przez podatnika odszkodowania.
Według jednego z projektów jeżeli kobieta odmówi implantacji istniejącego już zarodka, powinna rozpocząć się procedura adopcyjna, do której dopuszczone będą kobiety samotne. Czy zostaną uprzedzone o ewentualnych wadach genetycznych płodu czy będą musiały zdecydować się na „ jajo niespodziankę”? I dlaczego skazane są na zarodek, jeżeli można tak powiedzieć „ z drugiej ręki”?
Największy sprzeciw budzi jednak propozycja refundowania zabiegów in vitro, czyli fundowania ich przez społeczeństwo. Jak można w stanie zapaści lecznictwa, gdy osobom starszym odmawia się badań, a chorym dzieciom leków, gdy na wizytę u specjalisty czeka się przeszło rok, a chorzy na raka umierają nie doczekawszy operacji, obciążać państwo finansowaniem niezwykle drogich procedur nie mających nic wspólnego z leczeniem i ratowaniem życia.
Bezpłodność bywa często konsekwencją przebytych zabiegów. Gdy kobieta nie życzy sobie dziecka -sztucznie przerywa ciążę, a gdy jego zapragnie- sztucznie ją inicjuje.
Płacone z kieszeni podatnika, aborcja na żądanie i ciąża na żądanie, to sztandarowe postulaty lewicy.
Pomysł fundowania przez państwo zabiegów in vitro wynika ze specyficznego, utopijnego i sprzecznego wewnętrznie pojmowania egalitaryzmu, które nie wiadomo dlaczego, zadomowiło się wśród kanonów politycznej poprawności liberalnego społeczeństwa.
Przecież wszyscy wiemy, że świat nie jest urządzony egalitarnie. Jeden rodzi się niski- drugi wysoki, jeden gruby- drugi chudy, jeden mądry – drugi głupi, jeden piękny- inny brzydki, jeden czarny- inny biały, jeden bogaty- inny biedny, jeden owłosiony- inny łysy. Jedna kobieta martwi się niepożądaną ciążą- inna ma problemy z bezpłodnością.
Czy rzeczywiście społeczeństwo jest w stanie i powinno, rekompensować obywatelom wszelkie ich ułomności? Czy powinno refundować przeszczepy włosow , liftingi, odchudzanie, depilacje, korektę nosa i uszu?
W takim razie powinno również dodawać biednym tyle, żeby czuli się jak Kulczyk i przyznawać wszystkim demokratycznie profesury.
Jak narazie jednak nie jest w stanie zatroszczyć się, żeby bezdomni nie umierali z zimna.
Czy społeczeństwo powinno i jest w stanie zapewnić obywatelom realizację wszystkich ich pragnień?
Zawsze marzyłam na przykład o zatańczeniu partii solowej w „Jeziorze Łabędzim”, ale z przyczyn, które przez miłość własną przemilczę, odmówiono mi przyjęcia do szkółki baletowej. „Ty odpadasz”- powiedział bezlitośnie egzaminator, nie dopuszczając mnie nawet do egzaminu. Czy społeczeństwo powinno zrekompensować mi tę straszliwą traumę z czasów dzieciństwa, którą jak widać dotąd w sobie pielęgnuję i ufundować mi udział w specjalnie dla mnie reżyserowanym spektaklu?
Nie wszystkie pary zdecydowane na zabieg in vitro otrzymają refundację. Jak zamierza je Tusk dobierać?
Za czasów PRL każdemu należało się na przykład mieszkanie. Jedni zbierali całe życie na tak zwane M, należeli po kilkadziesiąt lat do spółdzielni i go nie otrzymywali- inni otrzymywali mieszkanie bez kolejki. Mieszkań było po prostu za mało, a sprawiedliwość społeczna realizowała się zgodnie z zasadą, że naród pije koniak ustami swoich przedstawicieli.
Wszystkim nam należy się obecnie wiele róznych przywilejów. Zgodnie z kartą praw podstawowych godność, równość, sprawiedliwość. Bezpłatna oświata, płaca minimalna, zasiłki i becikowe. Należy się również bezpłatne leczenie, ale nie wszyscy tego dożywają.
Może skupmy się więc chwilowo na sprawach najważniejszych- na leczeniu ciężkich chorób, na niedopuszczeniu, żeby dzieci głodowały, na umierających z zimna bezdomnych.
Natomiast bezpłatne operacje zmiany płci, implanty zębów, liftingi i wakacje na Hawajach zostawmy na lepsze czasy.
Choć oczywiście nam się bezspornie należą.
Jak to śpiewaliśmy kiedyś w górach i na morzu:
„Czy normalna zdrowa ryba może kochać ( wersja in usum Delphini) wieloryba?- ależ tak, czemu nie, rybie też należy się.
Czy normalny , zdrowy śledź może z flądrą dziecko mieć? -ależ tak, czemu nie, flądrze też należy się”.