Bez kategorii
Like

Deprawacja jako metoda walki politycznej

28/12/2011
476 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Prócz podziału Węgier w środku Europy dokonano jeszcze trzech takich operacji przeprowadzonych według podobnego schematu

0


 Latem roku 1526 na polach pod miasteczkiem Mohacz dokonała się historia olbrzymiego królestwa Węgier, które przez całe średniowiecze świeciło Europie blaskiem i chwałą. Dokonała się ta historia w sposób głupi, nieodpowiedzialny, straszny ale możliwy do przewidzenia. Oto młody król Ludwik Jagiellończyk nie rozumiejąc czym jest polityka, ani życie w ogóle poprowadził swoją armię wprost na tureckie armaty. Po trwającej krótko bitwie zakończonej ucieczką Węgrów, Turcy stali się faktycznymi panami królestwa. Król zginął, najprawdopodobniej utonął w czasie przeprawy przez Dunaj. Miał dwadzieścia lat. Węgry nie zostały wtedy jednak podzielone ostatecznie, to dokonało się 15 lat później w 1541 roku. Mohacz zaś nie był wcale początkiem tragedii, ale jej środkiem. Początkiem była polityka królewskich wychowawców wobec swojego dostojnego ucznia.

 

Ludwik, który wstąpił na tron węgierski i czeski po śmierci swojego ojca Władysława, otoczony został od razu przez ludzi sprzyjających Habsburgom, którzy realizowali na Węgrzech politykę niemiecką. Czy robili świadomi dalekosiężnych skutków tej polityki? Raczej tak. Georg Hohenzollern posiadał wszak olbrzymie dobra na Węgrzech, które w czas sprzedał, wiedząc o tureckim zagrożeniu. Otaczający króla ludzie byli więc świadomi tego co przyszłość przyniesie i z premedytacją grali tak, by doprowadzić młodego władcę do zguby. On sam nie rozumiał co się wokół niego dzieje. Jego najbliższy krewny po mieczu Zygmunt Stary został skutecznie odizolowany od Ludwika i nie miał na jego edukację i wychowanie żadnego wpływu. Magnaci węgierscy z Janem Zapolyia na czele także zostali wypchnięci poza strefę dworskich wpływów. Ta opanowana była przez Niemców. Najważniejszym z nich był Georg Hohenzollern, ten sam który wydał „Ordunek Górny” dla kopalń węgla na Śląsku, ten sam, który założył miasto Tarnowskie Góry.

 

Ciekawe jest porównanie portretów obydwu panów. Bardzo dobrych portretów, można by rzec psychologicznych. Król wygląda jak spłoszony gołąb, a Jerzy jak stary, znający wszystkie piwnice na osiedlu kot rozbójnik. Obejrzyjcie sobie te obrazy, bardzo ciekawy widok. Pod wpływem polityki swoich wychowawców Ludwik po prostu głupiał. W końcu zgłupiał tak bardzo, że nie zważając na nic poprowadził swoich ludzi pod Mohacz na pewną śmierć. Węgry zaś, potężne przecież królestwo, nie dotknięte kryzysem gospodarczym, pełne zamków, twierdz, rycerzy wiernych koronie, biskupów wiernych Bogu, królestwo posiadające bogatą i świetną tradycję po prostu podzielono jak jakiś ochłap w rzeźni. To bardzo znamienne i pouczające. Szczególnie dla tych, którzy wierzą, że upadki państw powodowane są kryzysami gospodarczymi. Najważniejszą część królestwa wzięli Turcy albowiem to oni byli w tamtym czasie ober-rzeźnikiem Europy. Nie mogli zjeść całości, ale chcieli mieć większy kawałek, podporządkowali więc sobie Siedmiogród i uczynili zeń księstwo wasalne. Tak zwane królewskie Węgry z prawem do korony o tytułu zagarnęli Habsburgowie. Korona polska przyglądała się tym operacjom w milczeniu.

 

Prócz podziału Węgier w środku Europy dokonano jeszcze trzech takich operacji przeprowadzonych według podobnego schematu. Podział Polski miał dokonać się w XVII wieku, próba była bardzo obiecująca, ale okazało się, że królestwo jest zbyt silne. Oferta zaś jaką złożyli ewentualni rozbiorcy okazała się oszukana. Przepędzono ich więc, ale kraj już nie podniósł się z upadku. Wprzęgnięty w antyturecką politykę Habsburgów, zmuszony do cesji na rzecz własnego wasala został w końcu opanowany przez siatki wpływów krajów sąsiednich i zastygł w jakimś dziwnym bezruchu. W czasie politycznego zastoju dokonywano bezprzykładnej deprawacji elit, deprawacji nie porównywalnej później już z niczym. Kiedy sytuacja dojrzała do tego by go podzielić dokonano prowokacji symulując dobrą wolę dokonania reform. Tak skończył się drugi polityczny byt w Europie, który z jakichś tajemniczych przyczyn przeszkadzał wielkim tego świata.

 

Trzecią operacją likwidacyjną było opisywane tu wielokrotnie zaniknięcie Austro-Węgier. Początkiem tego znikania było zjednoczenie Niemiec i ulokowanie się niemieckich narodowych interesów w Berlinie miast w Wiedniu. Austria stała się od tego czasu dziwnym, archaicznym tworem bez szans na jakieś sensowne idące z duchem przeobrażenia. Zanim nadeszła wojna zlikwidowano w tajemniczych okolicznościach następcę tronu, który był charakterologicznie, a nawet z wyglądu, bardzo podobny do króla Ludwika II z dynastii Jagiellonów. Zanim Rudolf popełnił samobójstwo, był anty-wzorem dla wszystkich następców tronów jak świat długi i szeroki. I nie zmienią tego żadne hagiografie. Jego bliskim przyjacielem był następca tronu Anglii Edward. Po śmierci Rudolfa zabito zabito drugiego następcę tronu dając tym samym hasło do wojny. Wojna, sprowokowana głównie w tym celu by państwo Austro-Wegierskie zlikwidować dała szansę innym państwom, takim jak Polska. Na krótki czas jak dobrze wiemy. W środkowej Europie w wieku XX bardzo szybko doszło do ponownej komasacji państw. Pod wpływami nowego ober-rzeźnika – Rosji.

 

Metoda jak metoda powie ktoś. Tylko dlaczego stosuję się ją właśnie tutaj, u nas? Nie sądzę by w naszej części kontynentu nastąpił koniec historii. Mamy własne państwo (jeszcze) którego urzędnicy, tak ci z partii rządzącej jak i ci z partii opozycyjnej są systematycznie deprawowani łatwymi pieniędzmi, pochlebstwem, orderami, płaską kokieterią. Ci zaś którzy nie pozwalają się zdeprawować mogą spodziewać się najgorszego. Pomiędzy narodem a ludźmi aspirującymi do rządzenia nie ma dziś żadnej, najmniejszej nitki komunikacji. Nikt z nich nie potrafi obudzić żadnych emocji w ludziach, emocji dających nadzieję na przyszłość i zwycięstwo. Każde zaś kolejne pokolenie polityków jest gorsze od poprzedniego, bardziej zdeprawowane, bardziej ogłupione i łatwiejsze do prowadzenia.

 

Przypominam, że moje książki można już kupić w Warszawie w księgarni Tarabuk przy ulicy Browarnej 6, a także w sklepie Foto-Mag przy Alei KEN 83 lok.U-03, tuż przy wyjściu z metra Stokłosy, naprzeciwko drogerii Rossman. Można je też kupić w księgarni "U Iwony" w Błoniu oraz w księgarniach w Milanówku po obydwu stronach torów kolejowych, a także w tymże Milanówku w galerii "U artystek". Aha i jeszcze w galerii "Dziupla" w Błoniu przy Jana Pawła II 1B czyli w budynku centrum kultury. Cały czas zaś są one dostępne na stronie www.coryllus.pl  Zapraszam. Uwaga! Atrapia i Toyah dostępne są jedynie w sklepie Foto-Mag, bo tak i już. Może kiedyś będą także gdzie indziej, ale na razie ich tam nie ma.

0

coryllus

swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy

510 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758