Nie ma mnie a jestem.
Jestem, choć mnie nie ma.
Dziwny jest ten świat – a przestał mnie dziwić.
Ludzie są mimo że ich nie ma
Ludźmi się zwą ale nimi nie są
Czy można być człowiekiem w tych czasach?
Brat bije brata
I zabija
Nawet matka nie jest
Bezpieczna w domu syna
Trzeba ich uratować
Wielu było geniuszy
Wielcy byli ale nie żyją
Prócz kilku serc
Świat potrzebuje żywych.
Jeśli nie ludzie to kto
Chyba tylko Bóg
Ich stwórca
W Nim nadzieja Jego stworzenia.
Tyle hałasu wszędzie krzyk
Wszędzie krzyczą tylko tu będzie Ci dobrze
Mimo to ten zgrzyt.
Tyle krzyku wszędzie hałas
Przecież Bóg jest w ciszy
Więc mówią (głupi) że nie ma Boga
A Bóg jest tylko milczy
I cierpi
Bo go dziś na nowo
Czynami różnymi krzyżują.
Pytają o cnotę
Szukają i nie znajdują
Mówią nie ma cnoty.
Pytają o miłość
Szukają i nie znajdują
Widzą tylko nienawiść
Mówią nie ma miłości.
Cnota i miłość są jednak
Niewiele osób je zachowuje
Choćby była tylko jedna taka – nie zginą.
Na szczęście.
Nie mogą zginąć
Bo Bóg jest taki
Bóg Ojciec
Ku któremu ulatać winna dusza.
Zachowujcie nadzieję
Tą silną – z wiersza Asnyka.
Trwajcie.