…z jaką mamy do czynienia w Polsce, Europie i nie tylko na tym kontynencie. Znakomity wynalazek starożytnych Greków,
którzy już ponad 500 lat przed nasza erą zrozumieli, że podstawą dobrze prosperującego państwa jest zadowolony i niebuntujący się lud i zainicjowali rządy ludu, nazywając to demokracją ( od wyrazów „demos” i „krateo” ), ten wiekopomny wynalazek, po doświadczeniach kolejnych epok starej i owej ery, dzisiaj wydaje się być, w pewnym sensie zużyty i anachroniczny…
… „Krateo” czyli „rządzę” owszem, jakoś się jeszcze trzyma, przynajmniej na razie, natomiast „Demos” czyli „lud” poszedł już całkowicie w „odstawkę”. Wszelkiego rodzaju wybory do tego „Krateo”, czytaj: parlamentów, pałaców prezydenckich, trybunałów, etc., stały się marnymi dekoracjami, których jedynym, głównym zadaniem jest ukryć przed „Demos” czyli ludem faktu, że nie ma on, tak naprawdę, nic do gadania…
…pełnię władzy w poszczególnych „demokracjach” przejęły bowiem partie polityczne, czyli w istocie rzeczy wąskie grupy, otoczone skorumpowanymi politycznie i nie tylko tak, chwilowymi zwolennikami, doskonale zdającymi sobie sprawę z tego, że tylko „przylepieni” do partii mają jakiekolwiek szanse oni i ich dzieci. Żadnych wyborów nie wygrywają i nie wchodzą do polityki kandydaci wskazani przez lud, ale kandydaci wskazani przez – taka jest prawda – szefa partii, który ostatecznie zatwierdza wszelkie listy wyborcze, a w przypadku wyborów prezydenckich, wyborów do różnych trybunałów i ważnych rad, wskazuje i popiera swojego kandydata…
… oczywiście, partie polityczne nie działają w próżni. Różnie to bywa w różnych państwach, ale po pierwsze mają zawsze wystarczające zaplecze finansowe, albo w środkach z budżetu państwa – jak w Polsce – albo we wpływach od biznesu. No, i oczywiście pełne wsparcie w odpowiednio skonstruowanych ordynacjach wyborczych. Pierwszy na liście zawsze wygrywa…
…tak więc, lud nie ma żadnych szans, ponieważ jest – jak zawsze – pozostawiony sam sobie. Ale nie tylko kwestia dostępu ludu do władzy jest powodem mówienia, że współcześnie uprawiana demokracja jest zużyta i anachroniczna. Drugim ważnym powodem jest to, że „wyrodzona” i „wyzuta” z podstawowych wartości demokracja, stała się wszędzie, tam gdzie jest uprawiana, systemem gigantycznej korupcji, stale na nowo korupcjogennym, systemem de facto antyspołecznym, w ogóle nie zorientowanym – co było tak ważne w demokracji Ateńskiej – na „zadowolenie i nie skłanianie ludzi do buntu”…
…kiedy w czerwcu 1998 roku papież Jan Paweł II odbywał podróż apostolską do Austrii, w czasie jej trwania, w zamku Hofburg spotkał się z akredytowanym w Austrii korpusem dyplomatycznym i z przedstawicielami organizacji międzynarodowych, mających siedziby w Wiedniu. Jan Paweł II wygłosił wtedy do nich przemówienie poświęcone zjednoczeniu Europy i problematyce globalizacji gospodarki światowej. W tym kontekście Papież mówił o potrzebie odnowy duchowej, która musi stale towarzyszyć przemianom politycznym, mówił o poszanowaniu praw człowieka. W wystąpieniu Jana Pawła II znalazł się też fragment, który dzisiaj, kiedy obserwujemy bieg wydarzeń, jawi się nam nie tylko jako kolejny przykład mądrości i wizjonerstwa tego wielkiego myśliciela i nauczyciela, ale jako niezwykle ważne memento. Jan Paweł II powiedział: „Kościół docenia demokrację jako system, który zapewnia udział obywate¬li w decyzjach politycznych i rządzonym gwarantuje możliwość wyboru oraz kontrolowania własnych rządów, a także – kiedy należy to uczynić – zastępo¬wania ich w sposób pokojowy innymi (…) Autentyczna demokracja możliwa jest tylko w państwie prawnym i w opar¬ciu o prawną koncepcję osoby ludzkiej (…) Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm” – koniec cytatu, nic dodać, nic ująć…
..współczesna demokracja, zdemoralizowana, „przechwycona” jako narzędzie władzy, przez partie polityczne i skrywające się za nimi globalne lobby, przeżarta korupcją na najwyższych szczeblach, zarażona cyniczną prywatą, hedonizmem i całkowicie „wyprana” z wartości o których mówił Jan Paweł II, a które rodowodem sięgają przecież demokracji ateńskiej, ta współczesna demokracja z dnia na dzień przekształca się, przed czym przestrzegał Jan Paweł II w zakamuflowany – zresztą nieudolnie – totalitaryzm. W system wymierzony celowo w Człowieka i we wszystko, co Człowieka dotyczy: począwszy od jego dzieciństwa, nauki, pracy, płacy, zdrowia, a kończąc na poziomie życia Człowieka na starość…
…ten nowoczesny, zakamuflowany totalitaryzm, nazywany cynicznie demokracją – z czego jego menedżerowie nie zdają sobie sprawy, a może właśnie zdają doskonale – prowadzi w prostej linii do wielkiej katastrofy. Jej pierwociny, jak pod mikroskopem widać dzisiaj w Grecji, Hiszpanii, narastająco w Portugalii, Bułgarii, Rumunii i zaraz, punkt po punkcie, w innych państwach, gdzie „Demos” zaczyna coraz głośniej dopominać się o swoje prawa, o zabierane mu wartości i żąda zlikwidowania korupcji i cynizmu, tej gangreny niszczącej społeczeństwa…
…współczesna demokracja, jeśli miałaby przetrwać, jeżeli umacniający się zakamuflowany w niej totalitaryzm miałby być całkowicie odrzucony, to należy demokracji przywrócić jej pierwotne i uniwersalne wartości. „Nie lękajcie się!” – mówił Jan Paweł II, jak gdyby cytując Winstona Churchilla, który bardzo, bardzo dawno temu stwierdził, że „Jedyną rzeczą, której powinniśmy się bać, jest strach”…
…nie lękajmy się więc ratować demokrację…
(23 lipca 2012 roku)