Nowoczesna demokracja, o której temu angolowi się nie śniło, to legislacyjny „szwedzki stół”. Nomen omen też wymyślony w Polsce.
Jakiś angielski jejmość puścił kiedyś w obieg zdanie, że „demokracja to najgorszy z ustrojów, ale lepszego nie wymyślono” i powtarzamy to do tego czasu bezrefleksyjnie, zamiast wziąć się właśnie za wymyślenie czegoś lepszego. No bo jak jakiś angol powiedział, że nie ma niczego lepszego, no to po co szukać…
Tymczasem demokracja to łamanie woli i praw mniejszości przez większość: bolszewizm i nijak lepiej tego nazwać nie można. Nawet jeśli jest to uwielbiana przez nas demokracja bezpośrednia w szwajcarskim wydaniu.
Aby wymyślić coś innego należałoby stanąć na stanowisku, że ludzie mają różną konstrukcję psychiczną, że w tym gatunku nastąpiło specyficzne wymieszania cech gatunków kopytnych i mięsożernych. Inaczej demokrację postrzega lampart w osobie JKM a inaczej owca ze stajni Napieralskiego.
Jednak państwo jest państwem i porządek jakiś musi być. Owszem. Ale ten porządek powinien dotyczyć – w zasadzie – jedynie spraw zapewniających nam bezpieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne.
Socjalizm w imię woli większości uszczęśliwił nas społeczną własnością środków produkcji. Owce może były zadowolone, bo w końcu związki zawodowe mogły sobie zorganizować i metodycznie demolować owczarnię. Później inna liberalna demokracja zlikwidowała owczarnię i zaprowadziła porządki w których ustrój gospodarczy i system ubezpieczeniowy stały się najlepszym środkiem antykoncepcyjnym, i jedynie obce pastwiska mogły dostarczyć strawy. Niektórzy zaczynają bić na alarm.
Jaki to ma związek z bazgraniem na Nowym Ekranie. Ano ma.
Mamy przeciwko czemuś lub komuś zaprotestować. Sztab się organizuje i może być ciekawie, choć nikt nikomu nie życzy życia w ciekawych czasach. Zatem jakiego błędu – tym razem popełnić nie można: błędu bolszewizmu.
Są rzeczy, które dla wszystkich obywateli muszą oznaczać to samo nawet gdy godzi to w ich interesy. Zaliczam do nich szeroko rozumiane sprawy bezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego – zdefiniowane jednoznacznie i precyzyjnie w aktach normatywnych. Nie powinno być dyskusji jak powinno wyglądać wojsko, policja, wywiad, kontrwywiad, emisja pieniądza. W wielu innych dziedzinach powinno obowiązywać prawo wyboru. Dotyczy to głównie:
Form włączania swych zasobów do obrotu gospodarczego. Muszą istnieć alternatywy dla tych, którym bardziej odpowiadają systemy paternalistyczne jak i dla tych, którzy życzyliby sobie systemów partnerskich (spółek właścicielsko – pracowniczych, związków gospodarczych o integracji produktowej – klastrów)
Form zabezpieczenia potrzeb wieku starczego. Dla jednych lepszy będzie system oparty o formę solidarności międzypokoleniowej ( w tym w obrębie państwa lub rodziny), dla innych ich własna zapobiegliwość.
Form kształcenia. Inaczej musi być uformowany najmita (nasz system zakłada jedynie takie wejście absolwenta na rynek pracy), a inaczej partner gospodarczy (posesjonat) działający w strukturach sieciowych.
Być może jakiś ważny obszar pominąłem, więc proszę o dokładkę.
Ważne! Czy z Nowego Ekranu pójdzie sygnał, że współczesna demokracja to nie bolszewizm, to realizacja egzystencjalnego prawa – przynajmniej – do wyboru tam, gdzie ten wybór jest możliwy i konieczny.
Jeśli prawica kojarzy się z JKM to mam gdzieś taką prawicę. Nowoczesna demokracja, o której temu angolowi się nie śniło, to legislacyjny „szwedzki stół”. Nomen omen też wymyślony w Polsce.
Tomaszu Urbaś. Tylko na takiej możemy się spotkać drodze. Kilka protestów społecznych juz widziałem. Zawsze kończyły się wygraną złotoustych łajdaków.