Marek Jan Chodkiewicz w numerze 42 Najwyższego Czasu z 15 października pisze o urokach e-głosowania, głosowania za pomocą komputerów czyli spodziewanej przyszłości demokracji – e-demokracji.
Marek Jan Chodkiewicz w numerze 42 Najwyższego CZasu z 15 października pisze o urokach e-głosowania, głosowania za pomocą komputerów czyli spodziewanej przyszłości demokracji – e-demokracji.
Parę fragmentów:
"Naturalnie od samego poczatku fałszowano wyniki głosowania. A to dosypano kartek z odpowiednim nazwiskiem do urny, a to podmieniono gałki. W maszynie na wajchę wystarczyło włożyć grafit z ołówka w tryby i już zmieniało to wynik wyborów. Potem grafit się odłamywał, odpadał i nie pozostawiał po sobie żadnego śladu fałszowania. (…) To się nazywa fałszerstwo detaliczne. (…) Teraz operacje komputerowe umożliwiają nam kolektywny sabotaż wielkiej liczby maszyn za jednym zamachem."
"Wystarczy zaprogramować co trzydziesty głos na swojego kandydata albo zgrać fałszywe wyniki swego kandydata z historią głosowania w danym okręgu wyborczym. Takie fałszerstwa nie zostawiają śladu."
"W 2004 roku w powiecie Franklin w Ohio w wyborach wzięło 638 osób. Ale elektroniczna statystyka wykazała, że głosowało rzekomo 4518 wyborców. Nota bene 4250 "osób" wybrało Busha"
"(…) " " im więcej wiemy o technologii komputerowej, z tym wiekszą niechęcią polegamy na komputerach w sprawach szczególnie ważnych" (…).
Pamiętamy dobrze, że w naszej młodej demokracji głosy z komisji wyborczych spływaja do centrali w formie elektronicznej, oraz że przymiarki do wprowadzenia e-głosowania są coraz poważniejsze.
Notka o urokach e- demokracji to oczywiście silny głos za demokracją w ogóle :).