Jeszcze dziadek mój pamięta:
Wybierały sejm zwierzęta!
Jeszcze dziadek mój pamięta:
Wybierały sejm zwierzęta!
Lew ogłosił, że się zrzeka
Swej korony co od wieka
Przeszło dzierży lwa rodzina.
Z dziada, ojca i na syna,
Potem syn wnukowi wkładał,
I tak lew zwierzyną władał!
Lecz krzyknięto, że despota.
"Z tronu zrzucić tego kota!
Dziś na czasie demokracja!
Od dziś przy większości racja!"
Lis z niedźwiedziem atakował,
Aby król lew abdykował.
Kiedy lew złożył koronę,
To usunął się na stronę.
Rozpisano wnet wybory.
Ustalono kartek wzory.
"Nim do urny z głosem trafisz,
To z plakatem wskocz na afisz!"
Są spotkania i prelekcje.
Każdy chce prowadzić lekcje.
Ten, co wchodzi na mównicę
Składa słodkie obietnice:
-Wydeptania licznych ścieżek!
-Latem słonko, zimą śnieżek!
-Głodnym jadło, sytym spokój!
-Tym, co w kuchni, jeszcze pokój!
-Mosty, drogi i boiska!
-Chleba też, lecz i igrzyska!
Potem ciszę ogłoszono.
(Można gadać tylko z żoną!)
Nastąpiła kulminacja.
Ważny wybór – demokracja!
I wybrano grono posłów:
Krowy, konie, kilka osłów,
Gęś i kaczkę, dwa barany,
Słonia, także trzy pawiany…
Towarzystwo znakomite!
Wśród nich widać lisią kitę.
Lico lwa było marsowe:
"Nie wybrano pana sowę!
Chociaż mądry, oczytany,
To nie został on wybrany!
Brak też psa, lecz dużo pawi!"
Ze zdziwienia lew się dławi.
Po wyborach rząd formuje.
Niedźwiedź z lisem konsultuje.
Lis ministrem od kurnika.
W resort miodu niedźwiedź wnika.
Żółw zajmuje się transportem.
Wielbłąd chce zarządzać portem.
Osioł władać chce oświatą.
Nie pytacie, co lew na to?
Ten się udał w gęste knieje
I się z tego gorzko śmieje!
Tak rządzili kawał czasu.
Przyszli, był las, nie ma lasu.
Pyły pola, dziś ugory.
Dąb był zdrowy, dzisiaj chory.
Można długo tak wymieniać
Na co można się dziś wpieniać.
W końcu wszystkim się sprzykrzyło.
Coraz mniej zabawnie było.
Usunięto ich z urzędu
I przyznano się do błędu.
Zatęskniono za lwią władzą,
Więc zebrali się i radzą:
"Może by tak lwa przeprosić
I by rządził, znowu prosić?"
Lecz gdzie lew jest? Nie wiadomo!
Za granicą siedzi, pono!
Więc wysłali delegację:
"Ekscelencjo, miałeś rację!
Wróć, prosimy, bo giniemy!"
Lew pokiwał głową, niemy.
Westchnął ciężko, lecz się zgodził:
"Dobrze, będę wam przewodził…."
1. Optymistyczne zakończenie bajki.
Gdy powrócił ciężko było.
Nic przed lwem się nie ukryło.
Zaciśnięto wszystkie pasy.
Zasadzono nowe lasy.
Postawiono gospodarkę.
Szkoły miały dobrą markę.
Odbudowa trwała lata.
Znów kraj wzorem jest dla świata.
"Gdzie ten Eden?" – zapytacie.
Toć za oknem jego macie!
Starczy jeno zmrużyć oczy,
Zasnąć i w sen szybko wskoczyć!
2. Optymistyczne "inaczej" zakończenie bajki.
"…Lecz gdy znowu się zburzycie,
Buntownicy stracą życie!"
Gdy posłowie usłyszeli,
Lwa za króla już nie chcieli!
Bezkrólewie w tej krainie!
Pewnie wkrótce z map ta zginie,
Bo sąsiedzi w przodków ślady
"Jak podzielić?" – robią zwiady!
Jaki morał? Naród dumny
Zginie kiedy bezrozumny!