Delirium tremens convocationalis …
20/09/2011
448 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
… czyli delirka przedwyborcza.
Z cyklu: autobusowe wizyty gospodarskie premiera:
Jak atakuje mnie Jarosław Kaczyński, Grzegorz Napieralski, to nie sprawia mi bólu, nie robi jakiegoś szczególnego wrażenia,
ale jak podchodzą ludzie i mówią z wewnętrzną złością, determinacją, że tu coś nie gra, tam jest źle, to tego nie można zlekceważyć – powiedział szef rządu.
Przypomnial mi sie stary dowcip o Gomulce, ktory ku swojemy zdumieniu zobaczyl w budynku MSW rozneglizowana panienke, klepiaca bez sensu po klawiszach fortepianu.
– Co to jest!!!???
– Samiscie towarzyszu pierwszy sekretarzu mowili, ze cos wam tu kurwa w tym ministerstwie nie gra.
Gnida dworska:
Wedlug Slawomira NowakaJarosław Kaczyński potrzebuje rządu, żeby wziąć odwet na swoich konkurentach i na całej Polsce ( … ).Chce wprowadzić atmosferę permanentnej żałoby, śledztwa smoleńskiego.
Nawet gdyby pod Smolenskiem zginelo 100 bezdomnych biedakow, to zaslugiwaliby na wiecej uwagi, niz chowanie glowy w piasek, zamiatanie pod dywan czy jawne oszustwa polskich wladz w tej sprawie.
Tymczasem tuz przed wyborami, juz 17 miesiecy od katastrofy, polscy prokuratorzy pojechali do Rosji by wykonac dokumentacje sferyczna wraku. Moznaby zapytac, czemu tak szybko? Choc wczesniej pod golym niebem, a teraz pod brezentowym przykryciem, wrak jeszcze nie do konca sie rozsypal.
A jesli prokuratorzy natkna sie na cos, co przeczyloby ustaleniom strony rosyjskiej, czyli jesli dojdzie do sytuacji, ktorej nie potrafi sobie wyobrazic prezydent Miedwiediew?
Andrzej Urbański w URZe o Tusku:
To człowiek bez tożsamości, pogubiony, zdolny do okrucieństwa. Zresztą, pomijając naturalne cechy zmienił się straszliwie, czego np. Lech Kaczyński nie mógł pojąć. Nie dawał sobie wytłumaczyć, że to nie jest ten dawny znajomy sprzed lat, ale człowiek zdolny do wszystkiego. I stąd do końca próbował porozumienia, zapraszał, chciał rozmawiać. A tamta ekipa go bezwzględnie osaczała. Aż doszło do tragedii.
Na dokladniejsza analize przyjdzie czas po odsunieciu Tuska od wladzy, kiedy co poniektorzy przestana sie bac, zas fakty podawane przez Palikota i innych bliskich wspolpracownikow zloza sie na spojna calosc. Polacy na swoje nieszczescie nie sa narodem msciwym i obecny premier spokojnie wyladuje na placowce w „Ułam Baton” albo w Limie ( sub sole Peru ).
Marian Pilka czyli przedwyborcze wybudzenie spiocha.
W okresie miedzywojennym profesor Koneczny slusznie zarzucal pilsudczykom wprowadzanie elementow cywilizacji turanskiej do zycia publicznego Drugiej Rzeczpospolitej.
Sam tekst jest na poziomie gimnazjalnym, ale bardziej ciekawi mnie, czemu wyjscie z hibernacji nastapilo wlasnie teraz?
No i naturalnym jest pytanie, jakie cywilizacje ( w sensie Konecznego ) reprezentuja pozostale partie?
Przypomina mi sie czekajacy na “katechon” prof. Adam Wielomski, z jego uroczym licznikiem, odmierzajacym dni do konca prezydentury Lecha.
Kiedy ruscy przychylili nam nieba nad smolenskiem i licznik zostal wyzerowany, prof. Wielomski jakby przestal tesknic za “katechonem”, nie ma tez licznika – najwyrazniej obecny prezydent ( ulubieniec calej WSI ) juz nie drazni konserwatywnego podniebienia.
W odpowiedzi panu Pilce, polecam wpis blogera
Karakuli z zeszlego roku:
Kaczyński – polski Imre Nagy
Prawo i Sprawiedliwość to nie moja bajka. Zarówno jej program, jak i realne działania oceniam raczej negatywnie. Kaczyński, Ziobro, Kuchciński, czy fryzjer z Grójca – to nie są politycy, których darzyłbym sympatią.
Również prezydentura Lecha Kaczyńskiego nie budziła mojego entuzjazmu. Kombinacje wokół ustawy lustracyjnej, wspieranie ukraińskich szowinistów, niejasna postawa wobec obyczajowego lewactwa i wreszcie podpisanie traktatu lizbońskiego – wszystko to wywoływało mój sprzeciw i na pewno nie głosowałbym w następnych wyborach na tego polityka.
Jednak 10 kwietnia zmienił wszystko. Nie twierdzę, że był to zamach. Być może faktycznie miał miejsce wypadek, spowodowany bałaganem i niekompetencją panującą po stronie polskiej i rosyjskiej. Nawet jeżeli faktycznie tak było, to działania podjęte przez rząd, nie różniły się niczym, od zamachu stanu.
Wszystkie, niezależne od PO, instytucje państwowe zostały błyskawicznie opanowane. Jednocześnie nie podjęto żadnych działań, aby ustalić okoliczności i przebieg katastrofy smoleńskiej oraz ukarać winnych zaniedbań. Zamiast rzeczowej analizy przyczyn, które do niej doprowadziły, otrzymaliśmy oskarżenia o jej spowodowanie zmarłego prezydenta, a pewien buc i kartofel orzekł, że "państwo polskie zdało egzamin". W Pałacu na Wodzie odbył się sabat, na którym ogłoszono, że rozpoczęła się wojna.
W tej atmosferze nienawiści i pogardy odbyły się kampania prezydencka. Jarosław Kaczyński nie był w stanie pokierować jej przebiegiem. Wzięli się za nią ludzie całkowicie niekompetentni i nie mający pojęcia o realnej sytuacji wewnętrznej i międzynarodowej Polski. Pomimo tego niewiele brakowało do zwycięstwa Kaczyńskiego. Myślę, że władze były na to przygotowane – fałszerstwo wyborów i wprowadzenie stanu wyjątkowego wisiało w powietrzu.
Wybory prezydenckie nie rozładowały atmosfery, a nawet doprowadziły do jej zaognienia. Wywołany przez gajowego konflikt o krzyż na Krakowskim Przedmieściu stał się następnym etapem. Rozwydrzone bojówki atakowały bezkarnie ludzi mądlących się pod krzyżem. Opluwano ich, lżono i bito. Wszystko to odbywało się przy obojętnośći policji oraz medialnej nagonce organizowanej na obrońców krzyża. Sygnał był jasny – pisiory to ludzie drugiej kategorii, którym nie przysługują żadne prawa.
Wreszcie nadszedł czas politycznych mordów. Dalej są już tylko pogromy i eksterminacja. W tej sytuacji nie ma innego wyjścia jak skupić się wokół PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Stał się on, mimo swojej przeszłości, reprezentantem całego narodu polskiego. Tak samo jak komunista Imre Nagy stał się bojownikiem o wolność Węgier. Nie łudźmy się – poza PiS nie ma już żadnej siły, która mogłaby przeciwstawić się nadciągającemu totalitaryzmowi.