Dehumanizacja człowieka i uczłowieczenie zwierząt

Rewolucja nabiera tempa. Ponad rok temu PiS odrzucił obywatelski projekt chroniący życie nienarodzonych pod wybitnie naiwnym pretekstem „ochrony przed obaleniem rządu przez feministki”.

Facebook

Mimo obietnic, nie wprowadzono żadnej innej ustawy, która ograniczałaby mordowanie dzieci. Zamiast tego… chcą zakazać hodowli zwierząt na futra, bo to według rządzących socjalistów jest „barbarzyństwem”.

Ciężko o sytuację bardziej ukazującą, że faktyczna idea partii rządzącej jest lewicowa. Jak zauważył kiedyś Janusz Korwin-Mikke, od hasła „traktujmy zwierzęta jak ludzi” jest bardzo blisko do stwierdzenia „traktujmy ludzi jak zwierzęta”. I właśnie ta sytuacja ma teraz miejsce w Polsce.

Rząd – wbrew jasnej deklaracji pół miliona obywateli – odrzucił możliwość mordowania ludzi. Prorządowe trolle podawały potem przerobioną deklarację premier (która zapowiedziała „coś w zamian”), według której rząd „wkrótce miał zaproponować swoją ustawę antyaborcyjną”. Szybko okazało się, że chodzi o kolejny socjalizm w postaci jednorazowej, niskiej zapomogi za urodzenie niepełnosprawnego dziecka. Możliwość jego zamordowania istnieje jednak dalej.

Minął ponad rok. Rząd nadal nie zaproponował ustawy chroniącej ludzkie życie. Zamiast tego forsuje – co jest niezwykle na rękę niemieckim koncernom – zakaz hodowli zwierząt na futra. Jedna z nielicznych branż, w której Polska jest światowym liderem, ma zostać zlikwidowana, zaś 50 tys. ludzi zatrudnionych w branży ma wylecieć na bruk. W imię czego? Otóż, drodzy Czytelnicy, w imię „ochrony praw zwierząt”.

Szkoda, że rząd nie chce chronić praw człowieka. I nie mam na myśli lewacko-ONZ-owskiej definicji, ale tych faktycznych, fundamentalnych praw, wśród których jest prawo do życia.