Media Watch i recenzje
Like

Debile, złodzieje, idioci…

21/05/2015
1002 Wyświetlenia
3 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Kolejna odsłona afery taśmowej jest w toku. Tym razem tygodnik „Do Rzeczy” upublicznił rozmowę, jaką w restauracji „Sowa i Przyjaciele” odbyli szef CBA Paweł Wojtunik z byłą wicepremier Elżbietą Bieńkowską.

0


elzbieta-bienkowska

 

Przy suto zastawionym stole, na którym znalazły się dania niedostępne dla zwykłych śmiertelników, przedstawiciele „elity” naszego kraju omawiali kwestie, które nie miały wydostać się poza ich wąskie grono. Pałaszując halibuta, drogie sery i popijając to wszystko, opłaconym z kieszeni podatników wybornym białym winem, prowadzili konwersację, której styl pozostawia wiele do życzenia. Taśmy prawdy, zgromadzone i stopniowo udostępniane opinii publicznej przez dziennikarzy tygodnika „Wprost”, nie pozostawiają złudzeń, co do kondycji moralnej osób z politycznego świecznika. Knajacki język, wyzwiska pod adresem kolegów i przekleństwa, których nie powstydziłyby się lumpy spod budki z piwem, stanowią doskonałe tło dla tematów podnoszonych w trakcie tych rozmów.

 

Do spisu bon motów, w rodzaju tych o Polsce istniejącej jedynie teoretycznie, czy kupie kamieni i pewnych częściach ciała, dodać teraz można kolejne perełki. Według mnie, na szczególną uwagę zasługuje wypowiedź Elki Bieńkowskiej odnośnie pensji jej znajomej, która zarabiając 6 tys. zł określona została przez nią epitetami – złodziej i idiota. Dla unijnej komisarz nieprawdopodobnym jawi się osiąganie tak niskich dochodów. Ciekawe co powiedziałaby o rzeszach Polaków, pracujących za najniższą krajową lub na umowach śmieciowych. Skoro 6 tys. to idiotyzm, to w świecie byłej pani minister, człowiek zarabiający 1 500 zł musi być wart mniej niż zero. Jak wielka musi być pycha i oderwanie od rzeczywistości ludzi rządzących naszym państwem, skoro z totalną beztroską wygłaszają tego typu komentarze.

 

Przy okazji pieprzenia trzy po trzy na tematy, o których nie mają pojęcia, unijna komisarz wraz z szefem CBA, wygłosili kilka złotych myśli odnośnie ich politycznych znajomków. Wyjawiona została na przykład tajemnica państwowa, w kwestii debilizmu wicepremiera Piechocińskiego. Jeśli o mnie chodzi, to wolałbym, aby ministrem gospodarki mojej Ojczyzny był człowiek o większym poziomie inteligencji i kompetencji. Niestety, jak widać sprawy w ministerstwie gospodarki nie układają się zbyt dobrze. Przynajmniej według Bieńkowskiej. Gdyby traktować poważnie wynurzenia tych ludzi, to trzeba by również uznać za sk…syna szefa klubu poselskiego PSL Jana Burego, którego w ten niezbyt ładny sposób określił Wojtunik. Ciekawi mnie tylko, co na to poseł Bury i jego matka. Ja bym czegoś takiego nie przepuścił i wzorem Korwina-Mikke, najzwyczajniej lał po mordzie.

 

W całej rozmowie nie brakuje podobnych smaczków. Dreszcze przechodzą człowieka na sugestie pana Wojtunika o celowym podpaleniu przez służby, budki strażniczej pod gmachem ambasady rosyjskiej. Podpalenia tego dokonano, wedle opinii szefa CBA, na zlecenie ówczesnego Ministra Spraw Wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza. Nie ma to jak kawał dobrej prowokacji rodem z PRL. Winę zawsze można zrzucić na narodowców, którzy aniołami nie są, stanowią więc idealny obiekt tego typu działań. Minister Sienkiewicz po raz kolejny pojawia się w kontekście afery taśmowej i po raz kolejny staje w negatywnym świetle. Całe szczęście, że ministrem już nie jest, chociaż znając tego pana nie sposób nie odnieść wrażenia, że jeszcze na naszej scenie politycznej zagości.

 

Prymitywizm obozu władzy sięgnął szczytu. Po prostu ręce opadają, gdy słyszy się i czyta o wulgarnym zachowaniu ludzi, którzy z racji sprawowanych funkcji, powinni świecić przykładem. Podejrzewam, że dla wielu osób szczególnym rozczarowaniem jest postawa pani Bieńkowskiej, która jako kobieta powinna trzymać fason. Niestety, wyszło szydło z worka i okazało się, że „luzacka” pani minister nie jest tak naprawdę na luzie, a robienie sobie przez nią tatuaży, radzenie się wróżek i inne dziwactwa są jedynie objawem jej intelektualnego ubóstwa.

 

Całe nasze życie publiczne przesiąknięte jest właśnie takim ubóstwem. Wśród rzeszy polityków z przypadku, pseudo mężów stanu, agresywnych prymitywów i bezideowców nie sposób jest doszukać się jakiegokolwiek człowieka, który miałby odpowiedni poziom i wypełniał przestrzeń publiczną wyższymi wartościami. Jak długo naród i państwo może w ten sposób egzystować? Gdzie się podziali ludzie, dla których pełnienie funkcji publicznych byłoby służbą, a nie jedynie drogą do łatwych pieniędzy? Nie wydaje mi się żeby ktoś taki odnalazł się na szczytach władzy w Polsce. Ludzie uczciwi i porządni nie są w stanie przepchać się przez grono prymitywów zagradzających im drogę do władzy oraz wspierających ich ze wszystkich stron mass mediów, promujących prostactwo i zakłamanie. Kolejne odsłony „afery taśmowej” dają tego najlepszy obraz.

0

Jarosław Gryń http://jaroslawgryn.blogspot.com

Mam 34 lata. Mieszkam w Lęborku na pomorzu. Z wykształcenia jestem administratywistą. Ukończyłem Uniwersytet Gdański. Jestem żonaty i mam synka o imieniu Olaf. Moja małżonka ma na imię Aleksandra. Jesteśmy małżeństwem od dziesięciu lat. Moja rodzina jest najlepszym, co mnie w życiu spotkało :) Lubię pisać. Piszę co mi do głowy przyjdzie, począwszy od publicystyki a na poezji skończywszy. Pisanie to aktywność, która sprawia mi frajdę. Przekuwam swoje myśli w tekst, by podzielić się z Wami tym co czuję i jak widzę świat. Teksty są różne. Pomimo tego, że sprawiam wrażenie dość jednoznacznie określonego politycznie, nie radziłbym mnie szufladkować. Można się wtedy srogo pomylić.

68 publikacje
0 komentarze
 

3 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758