– All right – powiedział Bóg.
– We have a Deal – odparłem…
Kompletnie nie znam się na prawie autorskim. Pewnie, jak tak wszyscy są napaleni na ACTA, to mnie wsadzą, a wy będziecie mnie bronić. Jak mi się coś podoba i uważam, że warto się podzielić tym z wami, to piszę. I żeby nie było niejasności, autorem jest Hakan Nesser i jest to, lekko zmodyfikowany (nie wiem czy to legalne) fragment z ”Człowieka bez psa”.
Deal z Panem
Istnieje tak wiele nędznych dowodów na istnienie Boga, co do tego ja i Nasz Pan byliśmy całkowicie zgodni. Co rusz jakąś efemeryczną okoliczność czy teologiczną subtelność wykorzystywano jako pretekst do rozwiązania tak zwanego odwiecznego problemu. Anzelm. Kartezjusz. Tomasz z Akwinu. Poszukiwałem – i Bóg zdawał się to całkowicie rozumieć – czegoś solidniejszego. Prostej i racjonalnej metody, która rozstrzygnęłaby kwestię raz na zawsze. Bóg dał do zrozumienia, że może to zająć trochę czasu; oczywiście, byle nie za długo – zasugerowałem, bo musiałem brać pod uwagę ograniczoną długość życia. W końcu chciałem się dowiedzieć, jak to naprawdę jest, dopóki moja ziemska wędrówka jeszcze trwała – Bóg zaś słuchał i przyjął nawet te warunki bez niepotrzebnych dyskusji.
W końcu- było już wtedy około piątej rano i jedna z wezwanych przez szatana odśnieżarek zaczęła szorować asfalt pod oknem sypialni, aż szły iskry – zgodziliśmy się co do modelu rozumowania.
Gdyby Bóg rzeczywiście istniał, jego najwyższą powinnością winno być wysłuchiwanie modlitw nieszczęśliwych ludzi i spełnianie ich w takim stopniu, jaki uzna za odpowiedni. Niestosowne i egoistyczne życzenia miał oczywiście prawo od razu odrzucić. Nie mogłem sobie przypomnieć, czy choć raz w życiu moje modlitwy zostały wysłuchane.
– Naprawdę? – odparł Bóg. – A ile modlitw skierowałeś do mnie z czystym i pełnym powagi sercem, ty agnostyczna kanalio?
Tego ja, wstyd przyznać, zbyt dobrze nie wiedziałem, ale, rzecz jasna, nie mogło być ich tak strasznie dużo – no, ale nie ma co pieprzyć w bambus, od dziś byłem gotów dać temu wszystkiemu uczciwą szansę.
– All right – powiedział Bóg.
– We have a Deal – odparłem, tak jakby ubogi język polski nie był w stanie właściwie wyrazić czy pomieścić w sobie porozumienia tego kalibru.
____________________________________________________________________________________
Agnostykiem nie jestem już od dobrych paru lat. Dzięki umowie z Naszym Panem zabrało mi to znacznie mniej czasu niż profesorowi Anthony’emu Flew’owi. No tak, ale on był wojującym ateistą.
Ten krótki fragmencik dedykuję, on wie, że to jemu, ale też wszystkim, którzy jeszcze się wahają.
Zachęcam – let make a Deal….
Lekko zmodyfikowany fragment pochodzi z “Człowiek bez psa” Hakan Nesser, tłumaczenie Maciej Muszalski, wydawnictwo Czarna Owca, 2011