Przyznam, że rzadko robię wpisy oparte na czymś wyrwanym z kontekstu. Zwykle media przekłamują lub szukają sztucznej sensacji. Tym razem złamię zasadę bo nie chce mi się odsłuchiwać całego bełkotu Wałęsy.
Tylko cytat:
"Lech Wałęsa zapewnił, że kocha żonę, jednak jego filozofię życiową, którą ona skrytykowała w swojej książce, trudno zmienić. – Ja ją brałem jako kwiatek do mojego kożucha, a nie odwrotnie – tłumaczył były prezydent."
Słów mi brak na buractwo tego klienta. Jeśli ktoś, nawet osoba mu najbliższa od kilkudziesięciu lat, zrobi choćby nawet ryskę na jego zakłamanym do bólu wizerunku od razu staje się jego wrogiem. Rozumiem nawalankę w przeciwników politycznych. Tu trzeba mieć grubą skórę i liczyć się ze wszystkim. Tu mamy zwykłe chamstwo wyłażące z Mędrca Europy każdym porem skóry.
A jeszcze niedawno było coś w stylu (oddaję ducha wypowiedzi nie cytuję) – Nikogo nie było, wziąłem Dankę i razem obaliliśmy komunizm.