W dzisiejszym świecie seks wydaje się nieodłącznym elementem związków między kobietą i mężczyzną. W 95% filmów romantycznych, czy telenowel bohaterowie muszą w którymś z momentów „wylądować w łóżku”. Coraz częściej od tego w ogóle zaczyna się fabuła. Tak budować relacje podpowiadają nam kolorowe magazyny, programy rozrywkowe, świat kultury i mediów. Seks jest elementem dwuznacznych komentarzy w szkole, na studiach czy pracy. Zewsząd słyszymy o konieczności dopasowania się seksualnego, rozładowywania napięcia, o tym że współżycie cementuje związek.
Nauczanie Kościoła zachęcające do czystości przedmałżeńskiej traktowane jest z przymrużeniem oka, jak jakiś przeżytek z dawnych lat. Wokół niego narosło też mnóstwo mitów i bardzo często spotyka się z niezrozumieniem. Nawet wiele szlachetnych osób, które chcą zbudować piękny związek z drugą osobą, nie pojmuje dlaczego księża zabraniają im najbardziej czułego okazywania uczuć.
Kościół nie przeciwstawia się seksowi przed ślubem dlatego, że to jest rozpusta, dlatego że powinien on służyć tylko prokreacji czy też po to by w ten sposób sprawować rząd dusz nad ciemnym ludem. Kościół zachęca do wstrzemięźliwości po to aby pomóc człowiekowi zrealizować w życiu największą miłość.
Kluczowe do zrozumienia o co w ogóle chodzi z tą czystością przed ślubem jest to jak definiujemy małżeństwo. Jeśli traktowałbym je jako niewiele znaczący papierek, pustą formalność, która nic nie zmienia w moim życiu, pewnie nie widziałbym nic złego jeśliby kochająca się para współżyłaby przed ślubem. Małżeństwo, jeśli podchodzimy do niego odpowiedzialnie, staje się jednak czymś wyjątkowym i świętym. Po pierwsze w wymiarze duchowym jest to sakrament czyli związek do którego wpuszczamy Pana Boga i który on błogosławi. Po drugie tylko w małżeństwie możemy zrealizować marzenia o pięknej, pełnej, głębokiej miłości na całe życie. Nasze uczucia ulegają wahaniom i zmianom, po pewnym czasie mija okres zauroczenia partnerem. Z miłością muszą więc wiązać się nie tylko uczucia ale też decyzja, że będę starał się budować związek z drugą osobą choćby nie wiadomo co się stało. Zestarzejemy się i przestaniemy być dla siebie atrakcyjni fizyczni, ciężko zachorujesz, doznasz wypadku. Nie ważne. Będę przy Tobie i będę Cię kochał. W przypadku małżeństwa decyzja ta przybiera formę uroczystego przyrzeczenia złożonego w obecności Boga, członków rodziny swojej i małżonka, przyjaciół.
Nie tylko małżeństwo ale też i seks może stać się czymś przepięknym i wyjątkowym jeśli tylko podejdziemy do niego w odpowiedni sposób. Jest to najbardziej intymny, najbardziej czuły sposób okazywania uczucia drugiej osobie. Dlatego nie warto go zepsuć. Sam chciałbym żeby taki sposób okazywania uczuć, taka więź łączyła mnie tylko z jedną osobą na świecie. Jeśli współżyłbym z różnymi dziewczynami, nawet tylko z dwoma czy trzema, to potem seks z tą jedną wybraną nie byłby już czymś magicznym, czymś tylko "naszym", tylko czymś co już mi trochę spowszedniało. Może technicznie byłbym bardziej "doświadczony" i w wymiarze fizycznym umiał zadbać o większa przyjemność dla siebie i partnerki, ale w wymiarze całościowym, duchowym seks byłby już z czegoś odarty.
Z pewnością dużo osób w tym momencie powie: „Zaraz, ale przecież można współżyć tylko z jedną osobą a potem wziąć z nią ślub. Przecież często czujemy, że to jest właśnie „TO”, że to jest ta osoba z którą chcemy spędzić resztę życia, być może już się nawet zaręczyliśmy. Dlaczego jeszcze wtedy zabrania się nam okazywania uczuć w najpełniejszy sposób? Przecież ja tak niesamowicie kocham moją dziewczynę, że chciałbym jej to okazać najmocniej jaki potrafię.” Za chęcią rozpoczęcia współżycia często stoją bardzo szlachetne pobudki. Ale tu właśnie czyha na nas wielka pułapka.
O tym, że spotkało się najwspanialszą osobę na ziemi, bez której nie wyobrażamy sobie życia przekonanych jest mnóstwo osób. Każdy zakochany będzie uważał też, że inni to może tak mówią na wyrost, ale mój związek to jest naprawdę czymś wyjątkowym, cudownym, niesamowitym, czymś na zawsze. Niestety w rzeczywistości nawet najpiękniejsze związki się rozpadają. Często okazuje się, że druga osoba nie podziela naszych uczuć, czy też że jak mija pierwsze zauroczenie to przekonujemy się, że zupełnie do siebie nie pasujemy. Sądzę, że każdy z nas ma znajomych, którzy przeżyli zawody miłosne, rozstania, być może nawet wielokrotnie. Wielką naiwnością jest sądzenie, że to nie ma szans stać się i naszym udziałem. Dopiero małżeństwo, uświęcenie naszej relacji poprzez sakrament i wpuszczenie do niej Boga, podjęcie odpowiedzialnej decyzji i zakomunikowanie jej w formie uroczystej przysięgi, zwiększa szanse na trwałość związku.
Jeśli chce się żeby seks łączył mnie tylko z jedną, ukochaną osobą, to warto poczekać z nim do ślubu. Podejmując współżycie seksualne wcześniej możemy dać się strasznie zranić, mogą rozpaść się nam nasze ideały, marzenia, wszystko w co wierzyliśmy, gdy tylko okaże się, że jednak trzeba będzie się rozstać.
Co więcej tylko w obrębie małżeństwa ma zastosowanie dla współżycia zasada proporcjonalności gestu i więzi. Ks. Marek Dziewiecki tłumaczył ją w następujący sposób: „Każdego mogę na ulicy pozdrowić, ale nie do każdemu podam rękę, tylko temu kogo znam osobiście. Nie każdego przytulam, do tego potrzeba jeszcze bliższej więzi. A współżyjemy tylko z kimś z kim mam najsilniejszą więź na świecie, mianowicie tylko z Tobą i na zawsze. Bo jeżeli nie tylko z Tobą, albo z Tobą ale nie na zawsze, no to jest mniejsza więź niż największa.”
Czystość przedmałżeńska oprócz późniejszego uświęcenia seksu przynosi też wiele innych korzyści. Dzięki niej uczymy się rozmawiać z drugą osobą, poznawać jej zainteresowania i potrzeby, kreatywnie spędzać razem czas, wyrażać uczucia na tysiące różnych sposobów. Jednym słowem uczymy się stawiać na pierwszym miejscu miłość a nie seksualność.
Zachowywanie czystości nie tylko pomaga nam w przygotowaniu się do budowania najpiękniejszej miłości, ale pozwala też uniknąć wielu zagrożeń. Współżycie seksualne w pewien sposób ogranicza nam wolność. Jeśli już się z kimś współżyło to, zwłaszcza w przypadku dziewczyn, wypacza to percepcję związku, partnera. Czuje się wtedy pewną fizyczną więź z drugą osobą, ma się poczucie, że skoro już weszło się z nią na najbardziej intymny stopień relacji to ten związek trzeba kontynuować. Często przymyka się wtedy oczy nawet na największe wady drugiej osoby, co w dłuższej perspektywie czasu może przynieść tragiczne skutki.
Jeśli współżyjemy przed ślubem, to oddzielamy seks od instytucji małżeństwa. A skoro seks w naszej świadomości i sumieniu przestaje być czymś jednoznacznie przypisanym do małżeństwa, to nie dość, że skutkuje to tym, że małżeństwo traci element swojej wyjątkowości to jeszcze oznacza to, że jak już je zawrzemy będziemy musieli liczyć się z ryzykiem zdrady, rozwodu i zmiany partnera.
W końcu seks zawsze wiąże się z możliwością poczęcia dziecka. Nawet jeśli się „zabezpieczamy” albo stosujemy metody naturalne to takie „ryzyko” zawsze istnieje. Nikt nie wymyślił jeszcze metody, która dawałaby 100% gwarancji, że się nie zajdzie w ciążę. Młode pary z reguły są kompletnie nie przygotowane na przyjęcie potomstwa i gdy dziewczyna zachodzi w ciąże powstają dramaty: zawierane są śluby pod presją rodziny czy impulsu; młodzi muszą całkowicie zreorganizować sobie życie, zrezygnować ze studiów, pójść do pracy, porzucić marzenia. Nie wspominając o sytuacjach w których chłopak ucieka od odpowiedzialności i porzuca dziewczynę czy też para decyduje się na dokonanie aborcji.
„Wszystko pięknie, ale co jeśli po tylu wyrzeczeniach spotka mnie po ślubie niemiła niespodzianka i okaże się, że z moim małżonkiem kompletnie jesteśmy do siebie niedopasowani seksualnie? To trochę tak jakbym kupował kota w worku!” mogłaby powiedzieć niejedna osoba. Otóż po pierwsze wielu specjalistów uważa, że niedopasowanie seksualne jest mitem. Po drugie musimy mieć świadomość, że w każdym związku będzie pojawiało się bardzo wiele przeszkód. Sfera seksualna to nie jedyny obszar gdzie mogą i gdzie z pewnością będą pojawić się konflikty. Mąż może lubić długo spać, a żona być skowronkiem. Małżonkowie mogą lubić inną kuchnię. Jedna osoba może być pedantyczna, a druga bałaganiarzem. Cała sztuka budowania związku to rozmawiać i z miłością i szacunkiem starać się pokonywać pojawiające się problemy, których po prostu nie da się uniknąć. Po trzecie seks w związku jest szalenie ważny, ale nie najważniejszy. Najważniejsza jest miłość. Jeśli małżonkowie się bardzo kochają, to nawet jak sfera seksualna będzie kuleć, to oni i tak mogą być szczęśliwi, mogą dzielić się uczuciami i radością bycia z sobą.
Nauka Kościoła dotycząca seksualności jest przeznaczona dla wszystkich ludzi, którzy mają mentalność zwycięzców i nie chcą się zadawalać namiastkami, tylko pragną największej możliwej miłości. Nie jest ona pustą teorią, ale czymś co znajduje potwierdzenie w obserwacjach ludzi, którzy się nią kierują, a także w badaniach naukowych. Tylko ostatnio amerykańscy naukowcy z Brigham Young University’s School of Family Life w bardzo obszernym badaniu 2035 małżeństw odkryli, że parom, które zachowywały czystość aż do ślubu udało się osiągnąć o 22% stabilniejsze relacje, o 20% większą satysfakcja ze związku, o 12% lepszą wzajemną komunikację i o 15% wyższą satysfakcję z seksu niż tym, które rozpoczęły współżycie na wczesnym etapie relacji. Chyba każdy pragnie aby jego związek był jak najbardziej stabilny, by mieć z niego jak największą radość i by był jak najpiękniejszy. Może warto postępować tak, aby to stawało się naszym udziałem?