Nie miałbym nic przeciw temu, gdyby Kaczyński był zamordystą jakości, ale niestety jest dokładnie odwrotnie, prezes z przeciętności o cechach ślepej wierności zrobił narzędzie cenzury.
Każdy administrator forum, czy redakcja dowolnego portalu wcześniej niż później zderzy się z klasycznymi dla tego typu działalności problemami. Umownie i brzydko pisząc problemem są Użytkownicy, którzy zawsze mają te same pretensje, z trzech głównych kierunków. Po pierwsze wieczna dyskusja na temat wolności słowa, co nią jest, co nie jest i dlaczego coś mi tam wykasowano. Po drugie i paradoksalnie, nieustanna dyskusja komu wolno pisać, kogo należy wyrzucić, kto jest trollem, a kto wybitny. Konsekwencją dwóch wymienionych, jest trzeci kierunek, czyli linia redakcyjna portalu i legendarna Strona Główna. Wnikliwe analizy kto ma się na Stronie Głównej znaleźć, kogo nie wolno w to święte miejsce wpuszczać. Proporcje między Użytkownikami i właścicielami są w naturalny sposób zachwiane i to w relacjach robiących wrażenie, powiedzmy 0,5 do 10. Wniosek z tego taki, że niewielki odsetek wie jak wygląda budowanie portalu od środka, natomiast miażdżący odsetek zgłasza nieustanne i detaliczne uwagi do sposobu funkcjonowania. Sam jestem w tym szczęśliwym położeniu, że redaguję i jestem redagowany, mogę dzięki temu spojrzeć na rzecz z dwóch stron, co jest rzadkim komfortem. Jeszcze większym komfortem jest to, że wcale nie muszę i nie będę spoglądał na redagowanie i użytkowanie portalu, tylko partii politycznej.
Moja podejście do wolności słowa jest praktyczne, dla mnie to pojęcie jest niebezpieczne, z tego względu, że rozsądnie może się nim posługiwać niewielu, większość rozumie wolność słowa jako prawo do napisania dowolnej głupoty, którą uważa za ewangelię. Nie mam litości dla komentarzy charakterystycznych dla forum, jednozdaniowych wywodów, odnoszących się do wszystkiego, tylko nie do treści właściwej. Mówiąc krótko jestem zamordystą, przyjąłem kryterium wysokiej jakości wpisów oraz komentarzy i tego kryterium bezwzględnie się trzymam. Mało popularna metoda, powszechnie tępiona w interencie, niemniej konsekwentny jestem i odnoszę swoje sukcesy na polu konsekwentnych działań. Przy uprawianiu własnego poletka kątem oka widzę Użytkowników rozmaitych portali, którzy zachowują swoistą dychotomię w apelach o wolność. Tak się składa, że ci, którzy najgłośniej krzyczą o wolności słowa, jednocześnie zgłaszają postulaty, by tego, czy tamtego wyrżnąć z parti. Ci sami, którzy życie oddaliby za swobodę dyskusji (własnej), wyrażanie opinii pełną piersią, gotowi rozpłatać i sponiewierać zdrajcą każdego wyłamującego się ze słusznej linii partii.
Jasne, że piję do obecnej sytuacji w PiS i mogę powiedzieć tyle, że kolejna afera, która mogła się przerodzić w coś pozytywnego, będzie przebiegać jak zawsze. Podział PiS na radykalne skrzydło narodowo-katolickie, reprezentowane przez Ziobro i PiS właściwe, które wraca do swoich centroprawicowych korzeni byłby nowym otwarciem na prawicy. Przy inteligentnym rozegraniu tej szansy, łatwo sobie wyobrazić przywrócenie stanu posiadania z lat 2005, kiedy to PiS miał 29%, a LPR coś koło 9%. Co więcej, Ziobro i cała grupa, jakby jej nie zohydzać jednak reprezentuje coś więcej niż Roman Giertych i Wierzejski. Porzucicie jednak wszelką nadzieje, wy za wolnością słowa, ale cieszcie się wszyscy pospołu, którzy chcielibyście redagować Stronę Główną i wycinać niewiernych. Słowem gorzko-słodki smak, bo radość i łzy mają tego samego właściciela. Zwolennicy wolności słowa, choćby na Nowym Ekranie, z równą siłą biadolą nad własnym losem, jak chętnie uziemiają niewygodnych, którzy nie po linii. Mnie sytuacja w PiS martwi z zupełnie innych powodów, niż martwi się większość.
Nie miałbym nic przeciw temu, gdyby Kaczyński był zamordystą jakości, ale niestety jest dokładnie odwrotnie, prezes z przeciętności o cechach ślepej wierności zrobił narzędzie cenzury. We mnie nie ma żadnego dylematu, kto tutaj jest zdrajcą, kto nadzieją, gorzej mi się dzieje. Widzę dwóch ludzi, którzy zarzynają tę samą ideę. Kaczyński nie ma odwagi pójść do centrum, bo musiałby się zmierzyć z PO, dlatego już dziś, dzień po rozłamie, czytam jaką to łatwizną zaspokoi się prezes. Kierunek działania został wyznaczony, Kaczyński będzie się tłukł z Ziobro, kto jest bardziej na prawo, czyli trzecia liga polityczna, w pierwszej jest nadal Tusk, a o awans walczy Udecja łamana PRL/ZSRR z pałacu Bronisława. Wszystkie żarliwe deklaracje, kto jest za Kaczyńskim, kto za Ziobro są nic nie warte, ponieważ i jedni i drudzy kibicują trzeciej lidze, co więcej są dumni z braku awansu. Wcale nie musi PiS grać z Tuskiem i Komorowskim, ważne, żeby wszyscy przed trzecioligowym meczem się przeżegnali i po bożemu grali w dziada na poświęconej płycie boiska. Ziobro adoruje Rydzyka, Kaczyński poza Gazetą Polską nie widzi godnych prawicowych publicystów. Obaj panowie mają pełne gacie przed Tuskiem i Komorowskim i w związku z tym prowadzą kopaninę na poziomie swojej politycznej – trzeciej ligi, niechby ona była błogosławiona, ale awansu do politycznej ekstraklasy, przy takiej kopaninie nie będzie.
Kto ma ochotę, zapraszam na trening ekstraklasy, łatwo zobaczyć dlaczego PiS dostaje w tyłek: