Bez kategorii
Like

Czy wychowanie przedszkolne jest niezbędne do życia w społeczeństwie?

16/03/2011
453 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

  W budżecie na nic nie ma pieniędzy. Rząd wycofuje się ze wszystkich obietnic. Na rodziny nakłada coraz większe podatki. Są  jednak sprawy na które rząd wydaje chętnie.  Ostatnio  chce dopłacać do przedszkola dla czterolatków. Wcześniej postanowił posyłać do przedszkoli dwulatki, a pięciolatki do szkół. MEN płaci serialom, by te przekonywały rodziców, ze dziecko lepiej się rozwinie w przedszkolu niż z matką.  Dlaczego tak im zależy na wychowaniu mojego dziecka?  Jeśli rząd chce tak na siłę wysłać moje dziecko do przedszkola to budzi to moją podejrzliwość. Dlaczego państwo chce wychowywać nasze dzieci? Dlaczego Ci, którzy mają wpływ na instytucje państwa uważają, że państwowi specjaliści lepiej wychowają nam dziecko? Od razu nasuwa się myśl, że nasze  totalniackie państwo chce ukształtować sobie […]

0


 

W budżecie na nic nie ma pieniędzy. Rząd wycofuje się ze wszystkich obietnic. Na rodziny nakłada coraz większe podatki. Są  jednak sprawy na które rząd wydaje chętnie.  Ostatnio  chce dopłacać do przedszkola dla czterolatków. Wcześniej postanowił posyłać do przedszkoli dwulatki, a pięciolatki do szkół. MEN płaci serialom, by te przekonywały rodziców, ze dziecko lepiej się rozwinie w przedszkolu niż z matką.

 Dlaczego tak im zależy na wychowaniu mojego dziecka?

 Jeśli rząd chce tak na siłę wysłać moje dziecko do przedszkola to budzi to moją podejrzliwość. Dlaczego państwo chce wychowywać nasze dzieci? Dlaczego Ci, którzy mają wpływ na instytucje państwa uważają, że państwowi specjaliści lepiej wychowają nam dziecko?

Od razu nasuwa się myśl, że nasze  totalniackie państwo chce ukształtować sobie odpowiednio przykrojonych obywateli. Jako osoba wierząca „w spiskową teorię dziejów” (kiedyś uczono na historii o Juliuszu Cezarze, Ribbentropie i Mołotowie itd.), obawiam się, że instytucje chcą przechwycić moje dziecko i zawładnąć jego umysłem i duszą, by w zdemilitaryzowanej strefie buforowej pomiędzy związkiem europejskim, a radzieckim bis było parobkiem, u którejś z wyższych nacji; by wykorzenić z niego to cholerne poczucie dumy, że się jest Polakiem; ten honor w poczuciu którego ginęli pradziadowie, wyplenić tę wspaniałą kulturę tworzoną zarówno w okresach potęgi ojczyzny jak i niewoli. Muszą je przejąć stosunkowo wcześnie, by rodzina nie zdążyła skazić jego europejskiego umysłu.

 Czy moje dziecko lepiej się rozwinie w placówce socjalizacyjnej?

 Obserwując moje dziecko w domu wydaje mi się, że ono rozwija się bardzo dobrze. I trudno mi sobie wyobrazić, by ktoś jego rozwojem zarządzał lepiej niż ja. Znam swoje dziecko i nadążam za jego rozwojem, nie sądzę by ktoś inny był na tyle zainteresowany, żeby być w tym lepszy ode mnie. Przekazuję dziecku sposób wartościowania, który  jest zgodny z moim światopoglądem. To ja wybieram książki.

Nie chce mi się wierzyć, że przedszkolanka lub grupa rówieśników, zmotywuje moje dziecko do poznawania świata, tak że będzie to robić lepiej niż to czyni dotychczas. Uważam, że pani przedszkolanka nie wyjaśni lepiej niż ja zagadnień, którymi będzie się interesowało moje dziecko. Nie sądzę, by przedszkole lepiej ode mnie uczyło  abstrakcyjnego myślenia; wprowadzało w prawa rządzące na świecie.

Może jednak możliwość uspołecznienia w grupie rówieśniczej jest na tyle ważna, że jego wartość jest wyższa niż ewentualnie minusy…. Wszyscy dookoła powtarzają mi, ze to jest to niezbędne do jej prawidłowego rozwoju.Jest marzec. Trzeba podjąć decyzję i ewentualnie złożyć „papiery” do przedszkola. Zaczęłam czytać i  rozmawiać z innymi mamami o przedszkolu.

Moje „wielodzietne” koleżanki twierdzą, że z ich obserwacji wynika nawet trzyletnie dzieci źle znoszą pójście do przedszkola i według nich to za wcześnie. Wśród osób, które nie korzystały z cudownych właściwości  przedszkola, kilka razy usłyszałam, że ich dzieci są chwalone w szkole, za to, ze lepiej niż inne potrafią radzą sobie ze skupieniem uwagi na zadanym ćwiczeniu. Nie mają przy tym żadnych problemów z nawiązywaniem relacji z rówieśnikami, czym ciągle mnie straszą.

Zaczęłam więc szukać informacji bardziej naukowych. Psychoterapeutka Christa Meves pisze: „Wczesne oddzielenie od matki tworzy nienasycony i jednocześnie zmęczony, ociężały, żądający natychmiastowego zaspokojenia, smutno-agresywny charakter, który bardzo często w wieku dorosłym staje się istotą absolutnie asocjalną, stanowiącą obciążenie dla społeczeństwa”.  To na razie jeden głos. I słowo wcześnie nie jest zdefiniowane.

W ”Naszym Dzienniku” w artykule „ciemne strony przedszkola” przedstawiona szereg badań przeprowadzonych na dużą skalę. Naukowcy z uniwersytetu stanowego z Kalifornii oraz uniwersytetu w Stanford przeprowadzili badanie obejmujące 14 tys. dzieci w wieku do 5 lat.  Badano jak jest wpływ uczęszczania do żłobka i przedszkola na umiejętności społeczne, umiejętność samokontroli oraz stopień agresywności. Wyniki badań okazały się sprzeczny powszechnym przekonaniem.  Okazało się, że uczęszczanie do żłobka lub przedszkola opóźniają rozwój umiejętności społecznych, rozwijając za to zachowania aspołeczne takie jak agresywność, egotyzm. Nie było przy tym istotne, czy placówka jest prywatna, czy państwowa, czy dziecko pochodzi z rodziny bogatej, czy biednej.

Podobne wyniki otrzymano w 2003 roku w amerykańskim National Institute of Child Health and Human Development.Badano tam długoterminowe skutki uczęszczania do przedszkola. W tym przypadku wnioski naukowców były wstrząsające – im więcej czasu dzieci spędzają w placówkach socjalizujących takich jak żłobek czy przedszkole, w ciągu pierwszych 4, 5 lat życia, tym większe wykazują problemy z zachowaniem. Konkretnie: pyskowanie, napady złości, odmowa współpracy, agresywność, okrucieństwo, niszczenie zabawek i innych obiektów, wdawanie się w bójki. Okazało się, że ma to związek nie tyle z zapracowanymi rodzicami, którzy nie zajmują się dziećmi, a właśnie przebywaniem w placówkach wychowawczych. Dzieci, którymi zajmowały się babcie czy opiekunki nie przejawiały w takim nasileniu zachowań aspołecznych. Polecam przeczytanie całego artykułu.

Jak można wytłumaczyć, że uzyskano takie wyniki?. Pani Bogna Białecka tłumaczy, że przedszkolaki mogą dostarczać sobie nawzajem wartościowych doświadczeń społecznych, nie są jednak dobrymi nauczycielami umiejętności. Dzieci uczą się głównie przez naśladownictwo. Mogą kopiować czyjeś dobre zachowania, ale kopiują też te negatywne. Poza tym towarzystwo rówieśników nie daje najważniejszego narzędzia nauki – informacji zwrotnych i pozytywnych wzmocnień. Dodatkowo, dla większości trzylatków inicjacja przedszkolna jest przeżyciem traumatycznym.

 

 Co zamiast przedszkola?

 Oczywiście dobrze jest jak dziecko przebywa w towarzystwie innych dzieci. Wygląda jednak na to, że dla tak maluchów grupa rówieśnicza jest gorsza niż grupy dzieci w różnym wieku, tak jak w wielodzietnych rodzinach czy na placu zabaw. Sprawdzonym sposobem jest dość częste spotykanie się z koleżankami, które też mają dzieci i „siedzą w domu”, najlepiej takimi które blisko mieszkają. Środowisko domowe jest dużo bardziej sprzyjające dla dzieci. Starsze są wzorem w sposób naturalny.  Same też chętnie wcielają się w rol ę opiekunów i pomocników wobec małych. W drugim pokoju jest mama, która daje poczucie bezpieczeństwa i może interweniować z takimi środkami jak wzmocnienie czy kara. Potem można wzajemnie zajmować się dziećmi, po to aby załatwiać inne sprawy. W ten sposób również z zarazkami człowiek styka się w bardzie j delikatny sposób, bo mamy, które spędzają czas z dziećmi dużo lepiej nad tym panują. Przed zarazkami dzieci się całkiem nie ustrzeże, ale nie odbywa to się lawinowo, jak w pierwszych miesiącach przedszkola.

Takie spotkania maja bardzo ważne znaczenie dla matek. Są w środowisku, w którym nie muszą się tłumaczyć ze swoich wyborów. Realizują też potrzebę przebywania i rozmawiania z osobami dorosłymi. Spotkania takie też służą wymianie doświadczeń, ubrań i innych rzeczy przydatnych dzieciom.

 Ja nie wyobrażam sobie bardziej kreatywnego rozwiązywania zadań niż opiekując się własnym dzieckiem (może oprócz zawodu nauczycielki czy lekarza). Wydaje mi się, że to niebywale rozwija obydwie strony.

  Dzieciństwo i młodość dają potężny zasób energii na dorosłe życie, pozwalają ponadto nauczyć się oceniać świat i poruszać się w nim samodzielnie, nie w korytkach, które przygotowali świeccy kapłani współczesności, lecz w gęstym buszu życia, gdzie każdy wycina własną drogę.

Bijmy się o wolność dla własnych dzieci; im dłużej są z nami, tym bardziej przygotowane wejdą w brutalny nowy wspaniały świat.”  Andrzej Kumor Zanim pójdę do łóżka z Leniną…

 

 

http://www.cehd.umn.edu/research/highlights/Gunnar/

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101113&typ=my&id=my51.txt

http://www.msr.org.pl/2010/03/mamo-zostan-ze-mna-w-domu/

http://www.msr.org.pl/2010/02/swiadectwo-o-domowym-wychowaniu-dzieci/

http://www.magazynfamilia.pl/artykuly/Jest_mama__to_jej_kariera_Niech_zyja_mamy_w_domu,3001,139.html

http://www.msr.org.pl/2010/02/glos-z-zachodu-w-temacie-wychowywania-dzieci-w-domu/

http://wolnemedia.net/polityka/zanim-pojde-do-lozka-z-lenina/

0

naszpilach

31 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758