Preszę sobie przeczytac komentarze… Na przykład:
{cometto } rozsądnie napisał: „To co bredzi ten Żyżyński, już od dawna mnie nie interesuje.
Mniej więcej od momentu, jak przeczytałem w Naszym Dzienniku jakieś jego wypociny, gdzie gromi Tuska za walkę z deficytem. Ale nie za to, że marnie mu idzie – tylko, że za dobrze! Prawdziwy bełkot do kwadratu.
Natomiast niestety jest to "ałtorytet" pisowców, jeszcze ministrem zostanie…"
No właśnie… I tylko dlatego trzeba te bzdury czytać. Ci, co przed wojna z dumą oświadczali, ze nie czytali i nie będą czytać tych bzdur zawartych w „Mein Kamf”, mieli potem kłopoty