Czy w BOR pracują dzieci?
25/11/2011
341 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
…….prawie wszyscy BORowcy wiedzą, że lotnisko w Smoleńsku było źle przygotowane do przyjmowania samolotów w kwietniu 2010 r.
Miałem ochotę inaczej zatytułować ten artykuł, np. „Czy w BOR pracują oficerowie?” lub” …..ludzie honoru?”. Nie chcę jednak obrażać ani jednych, ani drugich. I niech brzmi to wieloznacznie.
Minęło już 19 miesięcy od tragedii smoleńskiej i teraz jeden z czynnych funkcjonariuszy BOR zwierza się anonimowo dziennikarzowi „Naszego Dziennika”, że prawie wszyscy BORowcy wiedzą, że lotnisko w Smoleńsku było źle przygotowane do przyjmowania samolotów w kwietniu 2010 r. Szczególnie, że miały przewozić najważniejsze osoby w państwie. I dalej biedactwo peroruje, a w zasadzie to się skarży, że prokuratura nie przesłuchała choćby wyrywkowo iluś funkcjonariuszy BOR, gdyż wtedy dowiedziałaby się o zaniedbaniach kierownictwa tej jednostki. Po prostu nieprawdopodobne! Do cholery, to albo ma się ten honor, jest się dorosłym albo nie. Obawa przed zwolnieniem, ujawnieniem tajemnicy tak paraliżuje funkcjonariuszy BOR, że sami nie mogą pójść do prokuratury i złożyć stosownych zeznań? Czy nawet w tym przypadku nie mają czasem, jako funkcjonariusze publiczni, obowiązku złożenia doniesienia o ewentualnym popełnieniu przestępstwa?
I dalej taki oficer BOR mówi, że on nie rozumie dlaczego teraz gen. Janicki zmienia instrukcje ochronne i twierdzi, że lotnisko Siewiernyj było bezpieczne. Można z całą pewnością stwierdzić, że ten oficer BOR jak i pozostali nie rozumieją niczego, a już najbardziej tego, że sami wpisują się w krąg osób, które robią wszystko, by prawdę o 10.04.2010 r. zataić.
Słów brakuje i płakać się już tylko chce, gdy ów oficer mówi jeszcze, że zakładają się teraz w BOR, że Janicki i tak, jakby co, to całą winę zrzuci na swojego zastępcę.
Czy teraz nie pozostaje nic innego jak założyć się z kimkolwiek, że w BOR nie ma ani oficerów, ani ludzi honoru?