Bez kategorii
Like

Czy Układ załatwił Leppera?

08/08/2011
438 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Nic już nie jest stuprocentowo pewne. W minionym 20 leciu nie wyjaśniono żadnej zbrodni do końca. Podawane informacje są tak gmatwane, że nie można z nich wyciągać prostych wniosków.

0


 

Czy możemy być czegokolwiek pewni?

Otóż właściwie chyba nie. Doszliśmy już do takiego stanu przeładowania informacją, do tego niejednokrotnie sprzeczną,, że praktycznie nic już nie wydaje się pewne.

Do tego dochodzi sposób dopływu informacji do nas. Śmiem twierdzić, że przy postępującym upadku czytelnictwa, a nawet postępującej analfabetyzacji, 90% informacji dociera do nas z telewizji. Czy oni nami manipulują? Jak najbardziej. Żadne medium nie nadaje się do tego bardziej niż telewizja. Jeżeli już redaktorzy, choć właściwie są to funkcjonariusze Urzędu Propagandy, zdecydują się podać jakiś fakt, to natychmiast go okraszają takim zestawem komentarzy i przy pomocy zespołu tzw. „ekspertów” (również funkcjonariuszy propagandy), że w rezultacie mamy ten biedny fakt ukazany w taki sposób jak kot w słynnym eksperymencie Schroedingera , czyli – kot może być w połowie martwy, a w połowie żywy.

 

Takie stałe bombardowanie relatywizującą propagandą spowodowało, że myślący obywatel nie może być niczego pewny. Prosty, dopiero co przyswojony fakt, jest w naszym mózgu poddawany obróbce, przez nowo powstały moduł, który analizuje, czy ta nowa informacja jest prawdziwa, czy też nie. Jaki jest jej wydźwięk dla nas – pozytywny, czy wręcz przeciwnie. Zazwyczaj na koniec jesteśmy sfrustrowani, bo nic pewnego nie da się wywnioskować i nadal poruszamy się w obszarze rachunku prawdopodobieństwa.

 

Te matematyczne rozważania, nie po raz pierwszy zresztą, gdyż taki modus operandi Urzędu Propagandy jest stosowany od lat, przyszły mi do głowy po tragicznej śmierci Andrzeja Leppera i po tym, co później w tym temacie zaczęło się dziać.

 

Chronologia dopływu informacji była mniej więcej taka: – rodzina znalazła zwłoki Andrzeja Leppera w jego biurze, – prawdopodobnie popełnił samobójstwo, – tak, powiesił się w części prywatnej biura, – nie stwierdzono działania osób trzecich, – prokuratura będzie kontynuowała czynności śledcze w poniedziałek.

I to byłby stosunkowo prosty i jednoznaczny przekaz.

 

Ale równocześnie rozpoczęło się nasze słynne relatywistyczne zacieranie konturów, bo przecież nic nie może być takie proste i jednoznaczne. Więc praktycznie od pierwszego momentu upublicznienia tego zdarzenia zaczęły z różnych źródeł napływać informacje: – Andrzej Lepper był bardzo twardym człowiekiem, którego konstrukcja psychiczna wyklucza możliwość popełnienia samobójstwa; Andrzej Lepper był poumawiany z ludźmi na następne dni i snuł konkretne plany na przyszłość; nie zostawiłby przecież ciężko chorego syna; już nie z takich kłopotów potrafił się wykaraskać.

 

Jednocześnie, jako starzy czytelnicy kryminałów i namiętni oglądacze thrillerów, stawiamy natychmiast pytanie – dlaczego kontynuacja śledztwa dopiero w poniedziałek? Przecież, jeżeli Leppera ubezwłasnowolniono przy pomocy środków farmakologicznych, to autopsja po paru dniach może nie wykazać niczego. Po co ta zwłoka? Nie można pracować w takim ważnym przypadku w sobotę i niedzielę? Może już wszystko pozamiatane, więc po co się wysilać.

 

I oto, po kilkudziesięciu godzinach, redaktor Sakiewicz, przecież „nasz” człowiek, dostarcza prokuraturze ważną taśmę z wyznaniem Andrzeja Leppera, że jego życie jest zagrożone i dybią na niego, a właściwie chcą go fizycznie zniszczyć pewni ludzie z Układu.

 

Czy po tych wszystkich doniesieniach mamy ład w głowie i czy możemy sobie wyrobić logiczne i wiarygodne zdanie?

Raczej trudno będzie. Nasze doświadczenie życiowe, w szczególności to, zgromadzone przez minione 20 lat mówi, że jest to następna sprawa, która nigdy nie będzie wyjaśniona do końca. Jednocześnie wypracowana nieufność wobec przekazów informacji podsuwa myśl, że może red. Sakiewicz chce znaleźć się w świetle reflektorów przy okazji tej dziwnej śmierci. Jakoś ostatnio nie za wiele pomysłów mu wychodziło.

 

Co oni z nas porobili? Czy już do końca życia będziemy w stanie permanentnej niepewności i nic już nie będzie łatwe, proste i jednoznaczne. Przecież to duży dyskomfort i mnóstwo frustracji.

Czy o to im chodzi, żeby jedni w ogóle przestali myśleć, a pozostali byli zakręceni do tego stopnia, że codziennie rano będą się zastanawiać przed lustrem, czy to jeszcze ciągle rzeczywiście swój wizerunek widzą.

0

dusia

Taka sobie skromna dzieweczka

166 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758